Rozdział 43

1.7K 80 8
                                    

Już od dobrych dwóch godzin poszukuje prezentu dla Chrisa ale nie mogę znaleźć nic na tyle dobrego, żebym mogła sprezentować to bratu na osiemnaste urodziny. Usiadłam zrezygnowana przy stoliku w kawiarni i zamówiłam gorący napój, niezmiernie mnie ciekawiło jak Chris spędza swoje urodziny, ale bałam się zadzwonić, nie chciałam myśleć o Bennington bo to samowolnie kieruje moje myśli do Jake'a, a to z kolei sprawia mi ból gorszy niż jakikolwiek, kiedykolwiek czułam.

Upiłam łyka cappuccino i rozejrzałam się po małej kawiarni, o tej godzinie nie było tu wielu ludzi. Dwie kobiety siedziały przy stoliku bliżej drzwi, jakaś młoda dziewczyna akurat zamawiała kawę, życie toczyło się dalej, tylko ja czułam jakby moje stanęło w miejscu i zataczało koło. Imprezy, randki, wywiady i tak w kółko. Nie mogłam pozbyć się uczucia, że krążę, że błądzę i nie mogę wyjść na prostą. Do jasnej cholery dlaczego musiałam zakochać się w nauczycielu? Dlaczego musiałam wejść w związek z mężczyzną, z którym nie pisane mi było być?

W tym momencie czułam irytację i złość, na Jake'a, na siebie, na moje głupie serce i na to że Jake'a nie mógł z naszej dwójki zachować się rozsądniej i mnie odepchnąć gdy był na to czas, sprowadzić mnie na ziemię. Powinnam była się domyśleć, że związek z nauczycielem nie skończy się niczym dobrym. Nie sądziłam że kiedykolwiek pożałuje tych pięknych chwil jakie miałam z Turnerem, ale w tamtym momencie żałowałam, żałowałam każdego dnia, każdej chwili, każdego uśmiechu, spojrzenia, pocałunku. Powinnam się nauczyć o konsekwencjach swoich czynów, powinnam wiedzieć, że gdy upijasz się na imprezie nie przyniesie to nic dobrego, a gdy masz romans z nauczycielem kończysz ze złamanym sercem.

Wstałam z krzesła, gdy gorący napój poparzył moją dłoń. Nawet się nie zorientowałam, w którym momencie ścisnęłam papierowy kubek tak mocno, że kawa wylała się na stolik i na moją rękę, tym samym sprawiając że syknęłam z bólu.

Westchnęłam cicho i uprzednio płacąc wyszłam z kawiarni, nadal nie miałam pomysłu na prezent dla Chrisa, ale przeszła mi już ochota na szukanie go. Może znajdę coś w internecie, nie byłam zwolenniczką zakupów online, lubiłam dotknąć tego co kupuje, ale czasami tłoczenie się w sklepach i centrach handlowych było o tyle męczące, że wychodziłam zła i na dodatek z pustymi rękoma.

Na dworze dziś było parno i duszno, mimo że niedługo zbliża się zima, Los Angeles sprawiało, że miałam ochotę na zanurzenie się w zimnej wodzie. Przed drzwiami mieszkania stał nie kto inny jak Dominic, zmarszczyłam brwi i nic nie mówiąc przeszłam obok niego otwierając drzwi.

-Co ty robisz?-Zapytałam w końcu z wysychaniem, gdy mężczyzna wszedł za mną do środka mieszkania.

-Nudzi mi się- Jęknął.

-Mało mnie to obchodzi- Zdjęłam buty i weszłam do kuchni, gdzie wyjęłam zimną wodę z lodówki i cytrynę.

-Wiesz co mnie zastanawia?-Brown usiadł na wysokim krześle, przy wyspie kuchennej- Co takiego ma na ciebie Veronica, że robisz to wszystko czego nie chcesz robić.

Momentalnie się spięłam, gdy usłyszałam to pytanie.

-Skąd pomysł, że coś na mnie ma?- Przebrałam obojętną minę i stanęłam po drugiej stronie blatu.

-Bo robisz rzeczy, których nie chcesz jak bycie moją dziewczyną. Ty nigdy nie robiłaś rzeczy, których nie chciałaś.

-Nie twoja sprawa- Mruknęłam.

-Viv- Dominic złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę- No weź, nie bądź tak-Wydął usta jak mały dzieciak- Nudzi mi się.

-Dominic daj mi spokój nie mam ochoty na twoje zagrywki.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz