Rozdział 1

4K 152 7
                                    

48 godzin później

Lotnisko jest pełne ludzi, ale co tu się dziwić? Wakacje już dobiegają końca, wszyscy wracają z urlopów opaleni, szczęśliwi, jeszcze w szampańskich nastrojach. Tylko ja idę z posępną miną i łzami w oczach.

Naciągnęłam kaptur czarnej bluzy w obawie, że ktoś mnie rozpozna, nie potrzebuję tu zbiegowiska paparazzi i fotoreporterów, zadających pytania, na które nie mam odpowiedzi. Podeszłam do stanowiska zakupu biletów.

-Dzień dobry poproszę bilet na najbliższy lot do Bennington- Podałam kobiecie o niezbyt przyjemnym wyglądzie paszport- Pierwszą klasą- Dodałam.

Kobieta uniosła brew gdy zobaczyła moje dane i dokładniej przyjrzała się mojej twarzy.

-Lot ma pani za trzy godziny- Powiedziała znudzonym głosem podając mi dokumenty i bilet- Ma pani jakieś bagaże?

-Umm, tak- Wskazałam na dwie duże walizki i torbę.

Gdy moje bagaże zostały skierowane w odpowiednie miejsce, założyłam z powrotem kaptur na głowę, a oczy zakryłam ciemnymi okularami od Gucciego. Mam trzy godziny w ciągu, których muszę zostać szarą, zwykłą obywatelką Stanów Zjednoczonych, a nie Viviane Hunt wschodzącą gwiazdą Hollywoodu.

Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który bez przerwy wydawał dźwięki świadczące o tym, że ktoś za wszelką cenę stara się ze mną skontaktować. Odrzuciłam kolejne połączenie i wyłączyłam urządzenie. Widziałam, że nie powinnam bez przerwy ignorować dzwonków, Veronica Prescott, moja menedżerka zawsze zyskuję to co chce, wcześniej czy później i tak do mnie dotrze.

Westchnęłam ciężko i skierowałam się w stronę łazienki. Półtora roku temu wyjeżdżając z Benington, żeby rozpocząć karierę aktorską, nie sądziłam że wszytko się tak potoczy, nie miałam pojęcia, że show biznes jest w stanie wpłynąć na psychikę człowieka, sprawiając że zaczyna wątpić w człowieczeństwo i dobroć.

Zdjęłam okulary i kaptur, moje odbicie w lustrze świadczy o tym, że jestem zmęczona i ogólnie, że czuję się jak gówno. Westchnęłam głośno i przemyłam twarz zimną wodą, mając nadzieję że to jakiś sposób sprawi, że będę wyglądać choć trochę mniej kupowato.

-Hej czy ty...- Dziewczyna, która właśnie wyszła z kabiny popatrzyła na moje odbicie w lustrze- O mój Boże- Pisnęła- Ty jesteś Viviane Hunt.

Bałam się, że zaraz zemdleję ze szczęścia, wyglądała jakby zraz miała spaść. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję.

-Nie, pomyliłaś się- Powiedziałam szybko zakładając kaptur na głowę.

-Nie, nie, nie możliwe- Pisnęła- Jesteś Viviane Hunt, o jejciu, o jejciu kocham twój serial, kocham cię- Powiedziała to tak głośno, że wystraszyłam się, że ktoś nas usłyszy.

-Błagam możesz być trochę ciszej - Poprosiłam niezbyt miło- Dam ci autograf, co chcesz tylko nie mów nikomu, że mnie widziałaś, proszę.

-O mój Boże- Dziewczyna zaczęła wachlować się ręką- Nie wierzę.

-Madison- Drzwi łazienki się otworzyły się i stanął w nich mężczyzna, z wyraźnie niezniecierpliwioną miną- Co tak długo?

-Jake, Jake- Wyjąkała dziewczyna wciąż na mnie patrząc - To jest Viviane Hunt- Moje imię powiedziała szeptem.

Mężczyzna zmarszczył brwi i przyjrzał się mojej, w tamtym momencie zdecydowanie nie ładnej twarzy.

-Rzeczywiście jesteś tą aktorką- Stwierdził po chwili, na co się skrzywiłam.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz