Rozdział 4

3.1K 133 13
                                    

Chris wlazł do mojego pokoju gdy jeszcze smacznie spałam.

-Posuń się- Wybełkotał i wlazł na łóżko zabierając prawie całą kołdrę.

-Idź stąd- Warknęłam, no halo jest sobota?

Mimo że byłam w szkole dopiero dwa razy, już jestem zmęczona i mam ochotę skoczyć z klifu gdy myślę o tej inwestycji, która ma nas niby edukować. Gdy powoli znów udało mi się odpłynąć w krainę snów, w moim pokoju rozbłysło nagłe światło, jęknęłam i zakryłam głowę poduszką.

-Christian- Usłyszałam głos mamy- Kazałam ci ją obudzić.

-Próbowałem, ale jest silna- Wybełkotał.

-Wstawać- Mama zerwała ze mnie kołdrę- Dziś mamy dużo roboty.

I wyszła, razem z moją kołdrą. Warknęłam i niezadowolona usiadłam na łóżku przecierając oczy. No tak zapomniałam, przyjęcie. Mama zawsze się nim bardzo przejmuję, jestem niemal pewna, że w tym roku zaprosiła jeszcze więcej gości, a teraz zdenerwowana na dole krzyczy na wszystko i wszystkich starając się doprowadzić dom i ogród do perfekcji.

Wstałam z łóżka i zwaliłam Chrisa na podłogę przez co zostałam brutalnie kopnięta w piszczel, kochany braciszek. Poszłam do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica, nigdy nie lubiłam przyjęć urządzanych przez mamę, fałszywe uśmiechy, nudne rozmowy i droga biżuteria, którą kobiety chcą pokazać ile ich mężowie na nie wydają. Czy tylko mi się wydaję, że to głupie?

Założyłam szare dresy i podkoszulek, włosy związałam w koka na czubku głowy i poszłam na dół, gdzie panował harmider i było więcej ludzi, niż przy budowie tego domu. W jadalni był tata, który akurat kończył śniadanie, mama wydająca polecenie jakiejś biednej dziewczynie, ludzie których nie znam i ku mojemu zdziwieniu Chris.

-Wspólne śniadanie dziś nie wyszło co?- Siadam obok brata, nalewając sobie kawy.

-Błagam cię, mama zaraz wybuchnie- Powiedziała wskazując głową na zdenerwowaną kobietę.

Westchnęłam tylko i powróciłam do picia napoju bogów, który jako jedyny pozwala mi funkcjonować.

-Viviane zjedz coś- Upomniał mnie tata.

-Nie, dzięki- Odpowiedziałam- Kawa w zupełności mi wystarcz.

Wiem, że tata nie jest zadowolony z mojej odpowiedzi, tak samo jak Chris, który patrzy na mnie z dezaprobatą w oczach kręcąc głową.

-No co?-Wzruszyłam ramionami- Nie jestem głodna.

***
Jedna z pokojówek zapięła suwak mojej, białej, koronkowej sukienki. Spojrzałam na swoje odbicie w wielkim lustrze w mojej garderobie. Mama zażyczyła sobie, żeby w tym roku wszystko było w kolorach bieli, także my.

Ubrałam sandałki na grubym obcasie i poprawiłam włosy, które spadały na moje plecy. Nawet moje paznokcie były pomalowane na biało. Czy to nie jest już lekka przesada?

- Wyglada panienka pięknie- Kobieta uśmiechnęła się do moje odbicia w lustrze.

- Dziękuje- Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam z pokoju.

Na dole słychać juz rozmowy pierwszych gości, zawsze podziwiałam ludzi, którzy przychodzą punktualnie mi osobiście nigdy się to nie udawało. W tym samym czasie gdy znalazłam się w holu, drzwi do pokoju Chrisa się otworzyły i stanął w nich chłopak z miną świadczącą, że woli paść owce w jakiej wsi, niż tu być. Ubranie Chrisa spowodował wybuch mojego śmiechu, ma na sobie białe, lniane spodnie, które wyglądają przekomicznie, ponieważ mają nogawki tak szerokie, że chłopak prawie się potyka gdy chodzi, całą jego kreacje dopełnia biała, zwiewna koszula, która wyglądałaby ładnie, ale nie do tych spodni.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz