Rozdział 33

2.2K 76 10
                                    

Biegłam ile sił w nogach cały czas słysząc jego przebiegły śmiech tuż za moimi plecami, nie ważne jak szybko się poruszałam za każdym razem lądowałam w tym samym pokoju, od którego przebiegały mi ciarki po plechach. Dylan stanął nade mną uśmiechając się szyderczo, poczułam łzy na policzkach wiedząc co za chwilę się stanie, zabiję go, tak jak robię to za każdym razem. Popchnęłam chłopaka nie kontrolując swoich ruchów, Dylan uderzył o róg stołu i spadł na posadzkę plamiąc ją krwią. Z moich ust wydobył się głośny krzyk, gdy popatrzyłam na jego twarz i gdy zobaczyłam, że zabiłam Jake'a, a nie Dylana, w kałuży krwi leżał Jake, jego oczy były zamknietę, a twarz nieruchoma. Krzyczałam tak głośno dopóki nie poczułam jak ktoś mną potrząsa i coś mówi, obudziłam się widząc przed sobą twarz Chrisa.

-Viv, Viv- Dalej mną potrząsał-To tylko sen, tylko sen.

Wyrwał mi się szloch, gdy przypomniałam sobie martwą twarz Jake'a.

-Cii, spokojnie- Przytulił mnie do siebie i uspakajającym ruchem gładził moje plecy.

-Która godzina?- Wychrypiałam, gdy udało mi się uspokoić.

-Po trzeciej- Powiedziała marszcząc czoło- Viv co ci się śniło?

Zaczęłam ciężko oddychać i pokręciłam przecząco głową.

-Zostaniesz ze mną?- Chłopak kiwnął głową i położył się obok mnie.

Uśmiechnęłam się, gdy przypomniałam sobie wieczory, gdy byliśmy dziećmi i budowaliśmy fortece z koców. Mama żadną siłą nie potrafiła nas z tamtąd wyciągnąć i zawsze tam spaliśmy uprzednio wykradając z kuchni słodycze.

Czując obecności Chrisa i jego spokojny oddech zasnęłam szybciej niż się spodziewałam, mając nadzieje że koszmary już więcej mnie nie nawiedzą.

Rano czułam konsekwencje nieprzespanej nocy, moja twarz była podpuchnięta, a mózg nie chciał prawidłowo funkcjonować, ledwo zwlokłam się z łóżka, a już wiedziałam, że mogłam w nim zostać. Urodziny mojej matki, które mają się odbyć za niecałe dwa tygodnie sprawiły, że do domu przywiało dekoratorów wnętrz na przyjęcia, oraz organizatorkę przyjęć.

-Co tu się dzieję?- Usiadłam na swoim miejscu, próbując uniknąć zderzenia z chmarą ludzi w naszym domu.

-Urodziny twojej matki się zbliżają-Powiedział ojciec, zawiązując krawat pod szyją-Czterdzieste urodziny obchodzi się tylko raz, trzeba je urządzić jak należy.

-Każde urodziny obchodzi się tylko raz- Mruknęłam i zajęłam się piciem kawy.

Od kiedy pamiętam urodziny były dużym wydarzeniem w naszej rodzinie, niedługo w naszym domu zamieszkają wszyscy wujkowie, ciocie, dziadkowie, kuzyni i kuzynki, aby uczcić ten dzień. Sama od kiedy wyjechałam nie obchodziłam hucznie urodzin, po pierwsze dlatego bo byłam zajęta pracą, po drugie wolałam spędzić ten dzień w gronie osób, które na serio lubię, a wiadomo że z rodziną czasami dobrze tylko na zdjęciu. Wiem że połowa moich kuzynek marzy o tym, żeby wyrwać mi włosy z cebulkami z głowy, a druga połowa marzy o tym, żeby mnie wykorzystać, aby stać się sławnym. Z całej tej zgrai najbardziej lubiłam moją babcię, która była wiecznie młoda, kochała świat i życie, odwiedziła całą Azję i nadal mimo już podeszłego wieku jest młoda duchem.

-Jak się czujesz?- Pytanie Chrisa wyrwało mnie z rozmyśleń.

-Dobrze, dzięki że ze mną zostałeś- Uśmiechnęłam się do niego, co chłopak odwzajemnił.

-Jesteś moją małą siostrzyczką, zawsze ci pomogę- Wywróciłam oczami na jego słowa, no halo byłam tylko siedem minut młodsza.

***

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz