Rozdział 11

2.6K 101 5
                                    

Biuro taty było zawsze czymś co mnie fascynowało, jeszcze gdy byłam małym dzieckiem lubiłam tu przychodzić, oglądać eleganckich ludzi, patrzeć jak pracują, biegają w tą i z powrotem. Lubiłam siadać przy biurku taty i udawać, że odbieram telefony, że wykonuję niezwykle ważne zadanie. Teraz jednak szłam eleganckim korytarzem zirytowana i na pewno nie w dobrym humorze, z trudem przychodziło mi uśmiechnięcie się do przechodzących obok mnie osób, w końcu dotarłam do białych drzwi, na których elegancką, złotą czcionką napisane było Burmistrz Peter Hunt . Nie trudząc się z pukaniem weszłam do gabinetu, w którym jak zwykle panował ład i porządek. Pomieszczenie było urządzone z klasą i elegancją, nie dając jednak miejsca przepychowi i kiczu, które często można było zauważyć u bogatych ludzi.

Tata siedział przy swoim wielkim biurku, a na obok niego stała kobieta w na mój gust za krótkiej spódnicy trzymając w ręce plik papierów, które co jaki czas podawał tacie do podpisania. gdy weszłam wzrok obydwojga skierował się w moją stronę.

-Viviane jak dobrze, że już jesteś- Ojciec posłał mi uśmiech i wskazał fotel po drugiej stronie biurka, na które z westchnieniem upadłam, koturny w szkole to nie najlepszy pomysł- To moja sekretarka, Amanda.

Uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła.

  -Więc po co tu jestem?- Zapytałam po chwili, nie mając ochoty na siedzenie i przypatrywanie się pracy taty.

-Kochanie wiesz, że nie długo jest święto miasta, został jeszcze tylko miesiąc i trzeba dopiąć wszystko na ostatni guzik- Zwęziłam oczy wiedząc do czego tata dąży i wcale mi się to nie podobało- Chciałbym żebyś razem z Amandą się tym zajęła.

-Nie dzięki- Powiedziałam i szybko wstałam.

-Viviane- Surowy głos taty kazał mi usiąść z powrotem- Musisz sobie znaleźć jakieś pożyteczne zajęcie.

-Jestem pewna, że szkoła mi wystarcza, a poza tym i tak mam dużo na głowie- Próbowałam dać mu do zrumienia, że jego próby nie sprawią, że będę spała spokojniej- To że nie jestem w Hollywood nie znaczy, że Hollywood o mnie zapomniało.

-Viviane umówiliśmy się, że zostawiasz Hollywood i sławę na ten rok, tak?-Czy ta głupia Amanda musi się wszystkiemu przysłuchiwać z takim zainteresowaniem?

-Nie tato, zostawienie Hollywoodu jest niemożliwe, jeżeli przestajesz się kręcić przestajesz się świecić- Skrzywiłam się zadając sobie sprawę, z tego że brzmię jak moja menadżerka.

-Viviane zajmiesz się tym i już- Tata urwał rozmowę i powrócił do pracy. 

Przewróciłam oczami i wstałam z wygodnego fotelu, wyszłam z gabinetu czując na sobie uważny wzrok Amandy.

Szlam po woli nie mając ochoty pojawiać się w domu, chłopcy z drużyny trenują tam teraz do jakiegoś ważnego meczu, który odbędzie się za niecały miesiąc, a szkolna murawa przechodzi gruntowne zmiany, więc muszą mieć treningi u nas w ogródku. Nie mam teraz najmniejszej ochoty na to, aby wytłumaczać Jakowi powody, przez które miałam załamanie nerwowe w szkole, a jestem niemal na sto procent pewna, że będzie naciskał. W końcu, końców jednak musiałam pojawić się w domu z braku jakiejkolwiek rozrywki na mieście.

Tak jak się spodziewałam w ogródku biegało trzynastu dość dobrze zbudowanych chłopców, którzy są powodem, dla którego dziewczynom na korytarzach szkolnych leci ślinka. Mój wzrok jednak od razu skierował się w stronę mężczyzny stojącego z boku. Jego umięśnione ciało, było zakryte czarną koszulką, a na jego nosie widniały czarne okulary, bycie tak przystojnym powinno być karalne. Szybko skarciłam się w myślach za te niedorzeczności i pobiegłam na górę zanim którykolwiek zdołał mnie zobaczyć. Zrzuciłam z siebie buty i położyłam się na łóżko, gdy byłam dzieckiem bardzo lubiłam święta miasta, było kolorowo, dzieci dostawały balony i dużo słodkości, było malowanie twarzy, zawody, grill, którym zajmował się mój ojciec, wata cukrowa, przedstawienie i wiele innych atrakcji, od których dzieciom świeciły się oczy. Jednak wiele się zmieniło od kiedy byłam dzieckiem, nie potrafię już tak beztrosko się cieszyć, kiedy wiem co zaszło tego wieczoru. Gwałtownie wstałam z łóżka nie chcąc zagłębiać się w myśli, które nie przyniosły by nic dobrego.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz