Rozdział 8

2.8K 108 4
                                    

Mój tydzień wątpliwego odpoczynku skończył się wraz z nadejściem poniedziałku, wraz z jego nadejściem nadszedł także początek mojego udawanego związku z tym gnojkiem Holdenem o czym raczyła mnie dziś w nocy poinformować Veronica. Nie chciałam tego robić, nigdy nie lubiłam tego parszywego człowieka, nie szanował nikogo, nic go nie obchodziło, gdyby jeszcze był przystojny, albo choć trochę przypominał tych bad boyów z filmów, ale nie. Veronica musiała wybrać najgorszego.

Zrezygnowana zeszłam na dół, gdzie Chris spał nad miską z mlekiem i płatkami, a mama i tata spożywali już swoje śniadanie.

-Dzień dobry kochanie- Mama spojrzała na mnie- Jak ci się spało?

-Spoko- Odpowiedziałam, co było wielkim kłamstwem, nie zmrużyłam oka, ale hej po co jest makijaż?

Wzięłam łyka mocnej, czarnej kawy i usiadłam obok brata, trącając go ramieniem.

-A jak tam twoja noc?- Chłopak posłał mi ironiczny uśmiech- Biedactwo za bardzo zamęczasz się nauką- Cmoknęłam za co dostałam od niego w ramię.

Uśmiechnęłam się i nadziałam na widelca truskawkę,  zdawałam sobie sprawę, że jestem pod baczną obserwacją taty, który wepchnie we mnie jedzenie siłą jeśli i tym razem nic nie zjem. Mój ojciec nie może sobie pozwolić na kolejne problemy z córką, to szkodzi jego pozycji. Wzięłam do ust kolejny kawałek truskawki uważnie patrząc na tatę, który tylko westchnął i powrócił do swojego śniadania. Gdy dowiedziałam się, że mam szansę wyjechać do Hollywood'u i zaczęłam wpadać w bulimię, nikt nie zareagował, nikogo nie obchodziło, to że prawie mdlałam chodząc, że byłam blada, że cierpiałam na ciągłe bóle głowy, dopiero gdy psycholog szkolny zaczął coś podejrzewać i powiedział rodzicom, że radzi sesje z psychiatrą, rodzice zaczęli się denerwować, ale potem wyjechałam i nikogo nie obchodziło jak się czuję.

-Mamo mogę pożyczyć samochód?- Zapytałam wstając od stołu- Kończę dziś później niż Chris.

-Niestety potrzebuję go dzisiaj.

-A jakiś inny?

-Wiesz, pomyślałam że dobrze ci zrobi jeśli zrobisz sobie spacer, albo weźmiesz rower- Mama popatrzyła na tatę szukając u niego potwierdzenia.

-Tak, przewietrzysz się- Powiedział uśmiechając się.

-No chyba sobie żartujecie?- Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?

***

Zdenerwowana przypięłam ten głupi rower i wyjęłam z wiklinowego koszyka torebkę, ubieranie botków na obcasie było tak złym pomysłem, ale one idealnie wprost pasują do moich białych spodni. Weszłam do szkoły sprawiając tym samym, że wzrok wszystkich znów wylądował na mnie, czy to im się nigdy nie znudzi? Przy mojej szafce, do której własnie się zbliżałam stała Nina czytając jakieś notatki, gdy mnie zobaczyła zamknęła zeszyt i uśmiechnęła się szeroko.

-Hej laska, czego się tak uczysz?- Wskazałam głową na jej notatnik.

- Ach to- Popatrzyła na różowy zeszyt w jej rękach- To tylko geografia- Dziewczyna uśmiechnęła się nerwowo, jejku czemu ona jest tak zestresowana?

- Jejku, wyluzuj- Uśmiechnęłam się wyjmując ze swojej szafki odpowiednie książki- To tylko geografia.

- Łatwo ci mówić, jesteś bogata, sławna nawet jeśli zawalisz rok nic ci nie będzie.

Chciałam zaśmiać się jej w twarz i powiedzieć jak bardzo się myli, chciałam powiedzieć, że może jeśli zwale test nic mi nie będzie, ale zawaliłam już życie. Ale jedynie co zrobiłam to uśmiechnęłam się słabo i skierowałam się w stronę Chrisa, który stał z chłopakami z drużyny i głośno się z czegoś śmiał.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz