Rozdział 15

2.4K 99 2
                                    

W Bennington wylądowałam po osiemnastej, nie chciałam dzwonić po Victora, ani po rodziców wiem że są źli, dali mi to do zrozumienia w wielu wiadomościach, które otrzymałam mama nawet wysłała mi maila, mówiącym o moim nieodpowiedzialnym i niestosownym zachowaniu. Złapałam taksówkę i podałam kierowcy adres do domu, przez całą drogę starłam się zająć swoje myśli czymś innym, niż słowami Veronici, ale jak na złość cały czas do mnie wracały, jak bumerang. Mam znów być złą dziewczynką? Mam sprawiać kłopoty? Chodzić do miejsc, do których córka burmistrza nie powinna chodzić? Robić rzeczy, za które będę dostawała ochrzany? Nie chciałam tego, chce po prostu w spokoju skończyć liceum, może pomyśleć o jakiś ciekawych studiach, a nie chodzić po klubach i bawić się, gdy tak na serio nie będzie mi to dawało żadnej zabawy.

Zaczęłam mrugać szybciej, gdy poczułam łzy gotowe do wypłynięcia, nie mam już siły na to wszystko, a jedyne co mogę to się mazać i ryczeć, więzłam dwa głębokie wdechy, gdy znaleźliśmy się na ulicy prowadzącej do mojego domu. Zapłaciłam taksówkarzowi i stanęłam przed dużymi, białymi drzwiami. Wahałam się przez chwilkę, jest po siedemnastej, więc Chris najprawdopodobniej też jest już w domu, może mi się poszczęści i rodziców nie będzie?

Nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg, jak na razie wszystko w porządku, na horyzoncie nie widać ani mamy, ani taty. Ciągnąc za sobą walizkę, pokierowałam się w stronę schodów, ale zanim zdążyłam choćby postawić nogę na pierwszym, marmurowym schodku usłyszałam surowy głos, dochodzący z salonu.

-Viviane-Mama siedziała na białej, dużej kanapie, przed nią na małym stoliku, ze złotymi nóżkami porzucane były gazety, które obawiam się wiem jaką mają zawartość.

Tata siedział obok niej na fortelu i popijał whisky z pięknej, kryształowej szklanki. Obydwoje wyglądali na niezadowolonych i złych.

-Hej- Powiedziałam niepewnie zagryzając wargę.

-Viviane, mieliśmy umowę-Zaczął tata-Myśleliśmy że jesteś odpowiedzialna i że się dobrze zrozumieliśmy.

-A ty bawisz się najlepsze w Hollywoodzie z jakimś gwiazdorem- Mama nie wytrzymała i podniosła głos, wstając przy tym z kanapy-Patrz- Wskazała na gazety i czasopisma leżące na stoliku.

Podeszłam bliżej i nachyliłam się, żeby zobaczyć zdjęcia, przedstawiające mnie i Mathew. W jednym z czasopism był opisany przebieg całej imprezy z dołączonymi zdjęciami, na których widniałam ja i Mathew przy barze. Zdjęć była cała masa i to nie tylko w tej gazecie. W innym czasopiśmie były zdjęcia, gdy Mathew uczył mnie surfować, gdy się śmiejemy i gdy mężczyzna trzyma mnie w tali pokazując jak powinnam napiąć brzuch. Nagłówki były wręcz rażące i nie dziwię się, że rodzice byli źli. Zła uczennica? Kolejny gorący romans czy tylko przelotna przygoda? Viviane Hunt woli przystojniaków niż podręczniki. Rozbolała mnie głowa od czytania tego wszystkiego, nie chciałam nawet wiedzieć co napisali w artykułach, ich tytuły mówiły same za siebie.

-Przepraszam- Zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć.

-Od początku wiedziałem, że puszczanie cię tam nie będzie dobrym pomysłem- Tata mówił chłodnym i surowym głosem, od którego aż się wzdrygnęłam.

-Co ty sobie myślałaś Viviane? Czy jeden związek z gwiazdorem ci nie wystarczył?- Mama krążyła po pokoju.

-Ja i Mathew to nie żaden związek, znam go ile? dwa dni, myślicie o mnie aż tak źle?- Czy oni naprawdę wierzą w bzdury napisane w tych gazetach?   

-Dziecko, nie rozumiesz oni są popsuci, Hollywood to jedno wielkie kłamstwo, ludzie stamtąd są zepsuci i mają jedno w głowie- Zaśmiałam się gorzko na słowa mamy.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz