Rozdział 35

2K 83 4
                                    

Siedziałam przy barze kręcąc słomką w szklance z coca colą, nie miałam zamiaru dziś pić, byłam autem i miałam brata, który już dawno się upił, do przypilnowania. Szukałam go wzrokiem, ale poddałam się nie mogąc wyhaczyć go w ciemnej masie tańczących ludzi.

Jak na bliźniaków z Chrisem całkiem się różnimy i nie mówię tu o wyglądzie, o jego jasnych, a moich ciemnych włosach, o tym że on ma raczej muskularną budowę ciała, a ja drobną, ale o tym że on woli aktywność fizyczną, a ja seriale, ale raczej o naszym podejściu do życia. Chris nie rozgrzebywał problemów, ja miałam w zwyczaju rozmyślanie o tym co zrobiłam osiemnastego września trzy lata temu, ale jedne zachowanie z Chrisem mamy wspólnie. Obydwoje jesteśmy zbyt dumni, żeby przyznać że mamy problem i potrzebujemy pomocy.

Nawet gdybyśmy leżeli na glebie i nie mieli już sił wstać, nie przyznamy się i nie przyjmiemy wyciągniętej w naszą stronę pomocnej dłoni. Jake się o tym przekonał na własnej skórze, a ja przekonuje się jak bardzo jest to irytujące, gdy Chris nawalony opiera się o blat baru i flirtuje z jakąś blondynką w krótkim różowym topie i lateksowych leginsach, panowie i panie jeśli kiedyś zastanawialiście się jak opisać kicz, ma tlenione blond włosy, długie tipsy w neonowych kolorach i wysokie szpilę, w których wywaliła się trzy razy, próbując dojść do baru.

-Chris- Podeszłam już zdenerwowana do chłopaka- Przesadzasz.

Zabrałam mu kieliszek z wódką na co chłopak zrobił gniewną minę.

-Daj spokój Viv nie zapraszałem cię tu jako przyzwoitkę-Burknął i zamówił kolejkę dla siebie i dla swojej nowej koleżanki.

-Twoja siostra to Viviane Hunt?- Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i zaczęła energiczniej żuć gumę.

-Taa-Chris złapał ją w tali- Chodź maleńka-Widziałam jak szli w kierunku łazienki.

Westchnęłam i z powrotem usiadłam na krzesełku barowym. Była sobota, nastolatkowie się bawili, a ja siedziałam i pilnowała Chrisa. Napiłabym się czegoś mocniejsze, ale wiedziałam że to nie skończy się dobrze, wolałam nie przesadzać z procentami.

-Czemu się nie bawisz?- Matt zupełnie jak mój brat i reszta chłopaków był już całkiem piany i nie uśmiechało mi się siedzenie w ich towarzystwie w sobotni wieczór.

-Skąd pewność, że się nie bawię?-Fuknęłam.

-Masz taką minę-Matt wykrzywił twarz w grymasie niezadowolenie na co pokręciłam oczami- No dalej Viv, zabaw się- Chłopak gwałtownie pociągnął mnie za nadgarstek, tak że wylądowałam na jego klatce piersiowej.

-Matt puść mnie- Wyrwałam się i popatrzyłam na jego totalnie schlaną twarz.

-Viviane jesteś taka...- Chłopak znów przyciągnął mnie do siebie- Jesteś taka słodka i tak cholernie seksowna- Oblizał wargi na co pchnęłam go do tyłu.

-Matt jesteś piany i jutro będziesz żałował.

-Nieprawda- Powiedział hardo- Chciałem ci to dawno powiedzieć, tak bardzo mnie pociągasz- Znów próbował podejść bliżej, ale mu na to nie pozwoliłam odsuwając się.

Nim się zorientowałam wyszłam przed bar i wciągnęłam świeże powietrze, walę to niech mój brat radzi sobie sam.  Wsiadłam do samochodu i zatrzasnęłam drzwi, cholera Matt jednak na mnie leciał, a miałam nadzieję że dam radę mieć w końcu przyjaciela chłopaka, który nie zechce nic więcej, ale po Jordanie powinnam była się nauczyć że przyjaźń damsko-męska na dalszą metę nie wypali.

Pojechałam tam gdzie miałam ochotę być cały wieczór, postanowiłam nie mówić Jake'owi o tym co powiedział mi Matt, po pierwsze był schlany w trzy dupy, po drugie to by nic dobrego nie przyniosło.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz