Rozdział 17

2.4K 99 7
                                    

-Viviane musimy pogadać- Chris jak zwykle bez pukania wszedł do mojego pokoju, z rozmachem otwierając drzwi- Malujesz?

Wytarłam ręce o ściereczkę i popatrzyłam na brata. Od kiedy zaproponowałam chłopkom granie na festiwalu miasta, są strasznie nakręceni, nie wiem czy to dlatego że rzeczywiście chcą tam zagrać, czy dlatego że będą mieli darmową wyżerkę, ale dla mnie ważniejszy jest fakt, że tata bardzo się ucieszył z mojego pomysłu i nasza kłótnia poszła w niepamięć.

-Tak, coś się stało? - Popatrzyłam na niego, a potem na swoje dzieło, które zaczęłam wczoraj tworzyć na ścianie mojego pokoju.

Kiedyś bardzo lubiłam malować, myślałam nawet o studiach artystycznych, a potem wyjechałam do Hollywoodu i nie miałam czasu, ani chęci na zajmowanie się sztuką. Wczoraj szukając butów natknęłam się na moje stare farby olejne i pędzle, których była cała masa, odsunęłam więc szafkę i zabrałam się za malowanie kwiatów na ścianie, póki co wyglądają dość marnie, jeszcze całkowicie nie pomalowane, ale z biegiem czasu będzie to prawdziwe arcydzieło, albo przynajmniej jego marna parodia.

-Podoba ci się Turner?- Popatrzyłam na Chrisa szukając w jego twarzy kpiny, albo żartu ale jedynie co zastałam to zmarszczone czoło i zwężone oczy dokładnie skanujące moją twarz.

-Pogięło cię?

-No co?- Wyrzucił ręce w górę- Masz z nim bardzo dobry kontakt, mimo że nie masz z nim lekcji, on cię całkiem lubi i to jak na niego patrzysz..

-Jak niby na niego patrzę?- Czy naprawdę jakoś na niego patrzę?

-Jakbyś mogła go schrupać- Powiedział nadal podejrzanie na mnie patrząc, jakbym skrywała jakąś tajemnicę mogącą kogoś pogrzebać żywcem.

-Jesteś chory- Powiedziałam wracając do swojej pracy- Wracaj lepiej do Madeleine, z tego co słyszę już przyszła- Powiedziałam gdy usłyszałam dobiegające z dołu głosy, jeden należał do gosposi, a drugi był bardzo piskliwy i irytujący, więc musiał należeć do dziewczyny Chrisa.

-Mam wrażenie, że jej nie lubisz- Mój brat wstała z fotela, na którym siedział i podszedł do drzwi.

-Nie no co ty, masz dziś kiepskie żarty-Chris się uśmiechnął podle, wiedząc że to nie prawda i wyszedł, grożąc że jeszcze o tym pogadamy.

Mam tylko nadzieję, że pogadamy o tym że nie pałam miłością do jego dziewczyny, a nie że do Turnera zaczynam czuć coś kompletnie odwrotnego, chociaż obydwoje mnie strasznie irytują, Madeleine swoim sposobem bycia, a Jake tym że jako jedyny potrafi ze mnie czytać jak z otwartej księgi.

Popatrzyłam na swój telefon, leżący na biurku, czekający aż wezmę go w ręce i napisze wiadomość do Mathew, cały dzień odkładam tą sprawę, mając nadzieję że wiadomość wyślę się sama. W końcu odblokowałem urządzenie i kliknęłam na ikonkę wiadomości.

Hej Mathew ten tydzień jest dla mnie naprawdę zakręcony, nie wiem czy to dobry pomysł, żebyś przyjeżdżał w ten weekend.

Nie, to brzmi beznadziejnie skasowałam wiadomość i wystukałam kolejną, ale i ona nie brzmiała dobrze. Gdy miałam już wysłać ostateczną wersje, na moim telefonie pojawiło się imię mojej menadżerki. Czy ona jest jakimś robotem? Czy zainstalowała jakąś kamerkę w moim pokoju, albo telefonie?

-Czego chcesz?- Warknęłam.

-Jak zawsze milutka- Głos Veronici był przepełniony ironią-Chciałam tylko życzyć ci miłego weekendu z Mathew.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz