Rozdział 3

3.2K 120 4
                                    

Udało mi się zdobyć kluczyki od samochodu i przy okazji wybłagać trenera, żeby nie dawał mi kozy. Tak sobie myślę, że pan Turner mnie nie polubił.

Weszłam do domu, który był pusty nie licząc służby, ale ich nigdy nie słychać, ani nie widać. Poszłam do swojego pokoju gdzie zdjęłam sukienkę i wcisnęłam się w wygodne dresowe krótkie spodenki i bluzę.

Mam zamiar pojeździć trochę po tym mieście, a nuż coś się zmieniło. Pamietam że w centrum jest plac zabaw dla dzieci, kilka kawiarni, restauracji i sklepów. Kiedyś był tam też teatr, ale słyszałam że przerobili go na kino. W Bennington jest też uniwersytet, ale nie zbyt popularny, centrum handlowe, jezioro, przy którym zawsze spotykają się nastolatkowie i kilka innych mniej ważnych miejsc jak urząd, w którym siedzą sobie moi rodzice.

Zaparkowałam przed kawiarnią, do której często chodziłam z Lolą. Chociaż wtedy siadaliśmy w najbardziej odosobnionym miejscu, zamawiałyśmy gorącą czekoladę i najczęściej dziewczyna opowiadała mi o zjawiskach nadprzyrodzonych, bądź kosmicznych sprawach, które były jej konikiem.

Weszłam do lokalu, w którym unosił się zapach kawy i cynamonu. Przy stolikach na wygodnych fotelach siedziało dużo osób w mniej więcej moim wieku. Nastolatkowie i ludzie ze szkoły lubili tu przychodzić, była to bardzo przyjemna kafejka. Podeszłam do kasy patrząc na ścianę, na której były wypisane rodzaje napoi i przekąsek.

-Viviane Hunt- Popatrzyłam na chłopaka za ladą- To zaszczyt móc cię tu gościć- Uśmiechnął się i oparł o blat.

Pamietam go, ma na imię Alex, chyba. Często spotykałam go w bibliotece czytającego komiksy.

- Hej, Alex- Miałam nadzieje że to jego imię, nie chce wyjść na zadufaną aktorką, która po niecałych dwóch latach nie pamięta swojego rodzinnego miasta.

- Co podać pięknej pani?- Zapytał, a ja odetchnęłam z ulgą, pamiętałam jego imię.

-Wezmę mrożoną latte na wynos- Uśmiechnęłam się i położyłam na ladę odpowiednią kwotę pieniędzy.

- Więc jak tam w Hollywoodzie?

- Spoko, ale trochę mnie zamęczył- Powiedziałam szczerze.

Chłopak uśmiechnął się i podał mi mój napój.

- Do zobaczenia w szkole- Powiedziałam wychodząc na zewnątrz.

Temperatura w Bennington była jeszcze dość wysoka, ale wiem że niedługo pojawią się ciemne chmury i każdego dnia będzie porządnie lało, jak zawsze jesienią.

Przeszłam przez ulicę gdzie był niewielki park z fontanną i kilkoma ławkami. Spojrzałam na telefon, który od dłuższego czasu nie dawał o sobie znaku życia. Wyłączyłam powiadomienia z każdego portalu społecznościowego i zablokowałam numer mojej menadżerki, z czego byłam bardzo szczęśliwa. Jeżeli w ogóle można mowić o szczęściu w moim przypadku, po tym co się stało.

Pokręciłam głową żeby o tym nie myśleć, co wcale nie pomogło. Myśle o tym dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Połaziłam po mieście jeszcze jakiś czas, zrobiłam zdjęcia z jakimiś dziewczynami, które mnie poznały i wróciłam do domu. Tak jak się spodziewałam rodziców jeszcze nie było, ale za to ja podjeździe stało auto, którym najprawdopodobniej przyjechał Chris.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz