We want you (Ziallam)

Start from the beginning
                                    

- Przepraszam panie Malik. - odparł i podniósł się z biurka. Rozejrzał się po sali, prawdopodobnie szukając wolnego miejsca. Niestety tylko obok mnie było wolne, ponieważ Harry, który zazwyczaj ze mną siedzi, nie był dzisiaj obecny z powodu choroby.

Kiedy mężczyzna zauważył wolne obok mnie miejsce uśmiechnął się. Nie zważając na to, że na krześle leży mój plecak.

Usiadł obok mnie i posłał mi lekki uśmiech, na co ja jedynie odwróciłem wzrok skupiając się na lekcji.

- To może do odpowiedzi pójdzie... Niall. - odparł, wskazując na mnie markerem. Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia. Byłem pytany już trzy razy w tym tygodniu, a to byłby już czwarty.

- Ale byłem już trzy razy. - mruknąłem, patrząc na Malik'a ze smutkiem w oczach. Byłem jednym z najlepszych uczniów, chodziłem na konkursy matematyczne, wygrywając je. A co z tego mam? Dzienna odpowiedź ustna.

- Trud... - chciał odpowiedzieć nauczyciel, ale przerwał mu głos Payne'a.

- Młody, który raz byłbyś pytany? Bo nie do słyszałem. - zwrócił się do mnie. Spojrzałem na niego przestraszony, ponieważ nie chciałem, żeby posądzili mnie o kłamstwo.

- Trzeci. - szepnąłem cichutka, że sam ledwo usłyszałem. Mężczyzna zmarszczył brwi, co chyba oznaczało, że nie usłyszał.

- Mógłbyś powtórzyć? - poprosił, a ja już miałem odpowiedzieć, kiedy uprzedził mnie Louis, chłopak z ławki za mną, który uwielbiał robić na złość Malik'owi, a widać było po minie matematyka, że nie chce, aby sponsor dowiedział się, który to byłby raz.

- Z moich obliczeń wychodzi na to, że to będzie już czwarte pytanie w tym tygodniu, a mamy środę. - odparł zadowolony z siebie Louis z wielkim bananem na ustach. Brunet spojrzał na mnie ponownie.

- Naprawdę? - zapytał mnie dla pewności, na co w odpowiedzi pokiwałem nieśmiało głową.

- Panie Malik czy to prawda? - zapytał nauczyciela, który spalił buraka, który nawet na jego ciemnej karnacji był widoczny. Szybkim krokiem podszedł do biurka i zajrzał do dziennika. Kiedy znalazł moje nazwisko odchrząknął i spojrzał na bruneta.

- Jest taka możliwość. - odparł ponownie oczyszczający gardło. Widać było, że jest zdenerwowany.

- To mogę wiedzieć, dlaczego ta możliwość zaistniała? - zapytał pan Payne, a w jego głosie słychać było zdenerwowanie.

- Jest dobrym uczniem, za każdym razem dostaje piątkę, więc dlaczego nie miałbym go zapytać? - odpowiedział pytaniem na pytanie, co nie było zbyt dobrą taktyką. To tym bardziej denerwowało osoby z nami rozmawiające.

- Może dlatego, że ma pan liczną klasę, a pyta tylko jedną osobę. - odparł Payne, wstając z krzesła. - Przez pana taktykę każdy pewnie myśli sobie, że może się nie uczyć, bo i tak to on będzie szedł do odpowiedzi. - warknął brunet. Było to dla mnie coś dziwnego, ponieważ nikt nigdy nie stanął w mojej obronie.

- Nie będzie mi pan mówił jak mam nauczać. - warknął w odpowiedzi Malik. To jeszcze bardziej rozjuszyło Payne'a.

- To ja płacę na tą szkołę i żałuję, ze dopiero teraz przyszedłem sprawdzić jak tutaj sprawują się uczniowie. Chociaż to nie w nich jest problem. - wysyczał Liam, a po jego słowach nastała cisza.

Napięta atmosferę przerwał dzwonek oznajmiający, że skończyliśmy. A że była to ostatnia lekcja, wszystkim śpieszyło się do domów.

Ja po cichu wstałem ze swojego miejsca, wcześniej pakując zeszyt do plecaka. Starając się przecisnąć przez tłum, wyszedłem z klasy. Każdy szeptał coś do osoby stojącej obok, wskazując na mnie. Widząc to, spuściłem głowę w dół, aby nikt nie zauważył rumieńców na mojej twarzy.

Prompts by SanyaniWhere stories live. Discover now