***

Wyszłam ze studia kierując się w stronę biura Veronici, która poprosiła a raczej zażądała spotkania. Przewróciłam oczami, gdy zobaczyłam czekającego przed wejściem Dominica.

-Czy Veronica wynajęła cię po to żebyś grał mi na nerwach?

-Nie, robię to w ramach wolontariatu- Wszedł do budynku nie czekając na mnie, jejku jak ja go nie znoszę.

Już miałam wejść za nim, ale zatrzymał mnie dzwonek mojego telefonu, a raczej numer dzwoniącego. Poczułam jak zaczyna brakować mi powietrza, nie wiedziałam czy mam odebrać czy nie. Co jak chce mi powiedzieć, że też mnie nie kocha? A co jak to nasza ostatnia szansa porozmawiać?

Po długich sekundach w końcu trzęsącymi się dłońmi odebrałam i przyłożyłam urządzenie do ucha.

-Tak?- Mój głos brzmiał jak nie mój i bałam się że zaraz się popłaczę.

-Viviane czemu to robisz?- Usłyszałam jego głos na co poczułam łzy pod powiekami- Czemu nawet gdy cię nie ma, to wszystko o czym myślę to ty?- Jego głos był zniekształcony i bełkotliwy.

-Jake czy ty jesteś piany?

-A ty jesteś bez serca- Poczułam jak łza spływa po moim policzku słysząc jego słowa- Dobrze się bawisz tam W Hollywood? Widziałem twoje zdjęcia, też byłaś piana a wiesz że nie lubię gdy jesteś piana, robisz wtedy głupie rzeczy.

-Jake czemu do mnie dzwonisz?

-Bo musiałem usłyszeć twój głos, ty możesz mnie już nie kochać, ale ja nadal cię kocham i nie wiem czy kiedyś przestanę.

-Jake- Teraz już nie mogłam powstrzymać łez, które spływały strumieniami po mojej twarzy- Nie możesz mnie kochać.

-Ale kiedy ja nie mogę przestać, ukradłaś moje serce mała złodziejko i nie chcesz go oddać, wróć do mnie- Głos Jake'a był niemal błagalny przez co poczułam się jeszcze gorzej.

-Jake muszę iść- Spojrzałam szybko w stronę wejścia, z których wyszła asystentka Veronici, pewnie szukając mnie, otarłam łzy żeby nic nie podejrzewała i ubrałam okulary przeciwsłoneczne.

-Nie, nie idź- Powiedział niczym dziecko- Nie puszczę cie tym razem.

-Jake przepraszam, ale musisz o mnie zapomnieć, to był przelotny romans- I znów słowa, które mówię ranią mnie tak bardzo, że niemal poczułam fizyczny ból- Nic więcej Jake, nasz związek tak czy siak by się nie przetrwał przecież wiesz- Rozłączyłam się gdy nie usłyszałam żadnej odpowiedzi i weszłam do szklanego budynku kierując się na dwudzieste drugie piętro.

-Księżniczka w końcu raczyła się pokazać - Nie odpowiedziałam na głupią zaczepkę Browna usiadłam tylko na fotelu i spojrzałam na Veronicę.

-Viviane wszystko w porządku?- Spojrzała na mnie mrużąc oczy.

-A od kiedy ciebie to obchodzi?-Burknęłam.

Kobieta tylko pokręciała głową i podała nam jakieś zaproszenia.

-Lil' Nixon robi dziś wielką imprezę i pójdziecie na nią jako para.

-Super- Westchnęłam.

-Jako kochającą się para Viviane- Veronica popatrzyła na mnie dobitnie przekazując mi że mam udawać zakochaną po uszy.

-Dobra, dobra już raz udawałam zakochaną w tym frajerze- Dominic zaśmiał się głośno.

-Udawałam? Kotku twoje serce należało do mnie.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz