Zakryłam twarz w dłoniach i wytarłam łzy razem z tuszem z policzków. Co mam teraz zrobić? Co mam powiedzieć rodzicom? A Jake? Jak zareaguje gdy się dowie? Jedno wiem napewno nie mogę mu powiedzieć dlaczego wyjeżdżam, na pewno nie będzie zadowolony że robię to po to aby go chronić, pewnie sam pójdzie do gazet i opowie im, że ma romans z Viviane Hunt.

-Przepraszam- Podniosłam wzrok na kelnerkę, która właśnie podeszła do stolika- Czy wszystko w porządku?

-Tak, tak-Uśmiechnęłam się słabo i wstałam od stołu.

Ubrałam okulary i wzięłam głęboki wdech wychodząc z kawiarni, przed którą nadal stali fotoreporterzy i fani. Tym razem jak najszybciej ich wyminęłam i wsiadłam do auta, trzęsły mi się ręce gdy zapalałam samochód, za dwa dni muszę być w Hollywoodzie. Wyjadę w niedziele wieczorem, a dziś chciałam zapomnieć o wszystkim, o tym że nie mam już własnego życia.

***
Zapukałam do drzwi i zagryzłam dolna wargę, po chwili stanął przede mną Jake, który wyglądał jakby dopiero co wstał i pewnie tak było.

-Co tu robisz tak wcześnie?

-Pojedźmy gdzieś-Wypaliłam na co mężczyzna się głośno zaśmiał- Mowię poważnie Jake, jedzmy gdzieś.

-Dobra daj mi chwilę-Weszłam do mieszkania i usiadłam przy wysepce kuchennej-Wszystko w porządku?

-Tak- Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam jego zmartwioną minę.

Jake poszedł wziąć szybki prysznic, a ja z nerwów zaczęłam stukać paznokciami o blat, chce spędzić ten dzień w jego obecności, ostatni raz, żeby zapamiętać to jak Turner sprawia że się czuję. Zapamiętać uczcie, które wywołuje we mnie jego uśmiech, stado motyli w moim brzuchu, ostatni raz poczuć jak unoszę się nad ziemią, gdy mnie całuje.

-Masz weź to- Jake wyrwał mnie z rozmyśleń podając swoją jeansowa kurtkę.

-Czemu? Dziś nie jest aż tak zimno?

-Zobaczysz- Uśmiechnął się konspiracyjnie.

Zlustrowałam go całego, miał na sobie skórzaną kurtkę i czarne spodnie, jego włosy były w nieładzie, a na ustach widniał zawadiacki uśmiech. Cholera, był tak przystojny.

Po chwili przywarłam do niego ustami, poczułam że uśmiecha się przez pocałunek.

-Chodź-Pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia- Zabieram cię na prawdziwą randkę.

Wyszliśmy z mieszkania i skierowaliśmy się w stronę parkingu, na którym stało jego auto, ku mojemu zdziwieniu nie poprowadził nas do samochodu ale do motoru.

-To chyba nie zbyt bezpieczne- Niepewnie popatrzyłam na maszynę przede mną.

-Czy Viviane Hunt odmawia właśnie dobrej zabawy?- Jake podał mi czarny kask.

Założyłam go i wsiadłam na motor oplatające Turnera ciasno rękoma w tali.

***
Jechaliśmy już dobrą godzinę i powoli zaczynała mnie boleć pupa i plecy, Jake jakby czując że robi mi się niewygodnie zatrzymał maszynę i pomógł mi zejść.

-Gdzie jesteśmy?-Rozejrzałam się po okolicy.

Już dawno wyjechaliśmy z Bennington i nie miałam zielonego pojęcia, gdzie jesteśmy teraz.

Love affairWhere stories live. Discover now