Hybrydy to nie zło (Ziallam)

Zacznij od początku
                                    

- Ten brunet przed tobą to mój mąż Liam. - dodał Zayn uśmiechając się do męża, ponieważ mimo słabego światła, widział iskierki dumy w jego oczach.

- Oh... - wyrwało się z ust Niall'a. - Musicie być szczęśliwi. - szepnął bardziej się kuląc.

- Tak właściwie. - odparł Liam. - Od jakiegoś czasu, szukamy trzeciej osoby do związku. - mruknął patrząc na reakcje Zayn'a. Kiedy ostatnio o ty rozmawiali, mulat był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Jednak teraz, gdy są w tej sytuacji, sam chciał to zaproponować. Podobała mu się wizja pieprzenia Liam'a, gdy ten wchodziłby swoim członkiem w hybryde. Każdy wiedział, że te urocze stworzonka, nadaja się na idealnych uległych.

- Jeśli chciałbyś, pomogłbyś pójść z nami. - mruknął mulat, na co blond włosy uniósł głowę patrząc na mężczyzn w szoku.

- W-wy m-mnie ch-chce-cie? - spytał jąkając się uroczo.

- Kochanie. - szepnął Liam uśmiechając się delikatnie. - Gdybyśmy nie chcieli to byśmy nie proponowali, prawda? - spytał wstając z przykucu. Wytawił dłoń, dając Hybrydzie, że chce mu pomóc.

- J-jeśli na-naprawdę m-mnie chce-chcecie, t-to ja b-bardzo chę-tnie. - odparł nieśmiało, złapał dłoń Liam'a i jeszcze przy pomocy Zayn, wstał. Kiedy był w pozycji pionowej bruneci puścili chłopca.

Jednak nie długo stał o własnych siłach. Zaraz po straceniu oparcia w towarzyszach, nogi zgieły się pod nim, a przez liczne rany na jego ciele, chłopak stracił również przytomność. Dzięki szybkiemu refleksowi, Zayn zdążył złapać upadające ciało chłopaka.

- Zemdlał. - poinformował Liam'a Zayn, na co tamten pokiwał głową i razem ruszyli w stronę ich mieszkania.

Po około dwudziestu minutach z ulgą weszli do swojej dziupli.

- Połóż go u nas na łóżku. - poinstruował Liam, a sam ruszył do łazienki po apteczkę. Podczas powrotu do domu, obaj zauważyli liczne rany i zadrapania, czy też siniaki, które zdobiły drobne ciałko Niall'a.
Chwilę zajęło Liam'owi znalezienie poszukiwanego pudełka z potrzebnymi rzeczami. Jednak, gdy udało mu się zlokalizować apteczkę, przez swoją nieuwagę uległ małemu wypadkowi.

- Masz? - do łazienki wszedł Zayn, a to co zobaczył tam, sprawiło, że miał ochotę wybuchnąć śmiechem, ale nie chcąc obudzić śpiącej hybrydy, zatkał sobie usta.

- Nie śmiej się, tylko pomóż. - warknął, mimo wszystko, lekko rozbawiony brunet. Jego pozycja, mimo iż była zabawna, to także bardzo niewygodna.

Jego tyłek był w dziurze, pomiędzy pralką, a toaletą. Był tak niefortulnie ułożony, że sam nie był w stanie się stamtąd wydostać.

- Jak tyś to zrobił? - spytał Zayn, kiedy pomagał mu wydostać się z potrzasku.

- Potknąłem się. - mruknął cicho szybko wychodząc z łazienki, aby mąż nie widział jego zarumienionych lekko policzków. Z apteczką w ręku skierował się do pokoju, gdzie hybryda nadal nie odzyskała przytomności. Zanim jednak wszedł usłyszał głos Zayn'a.

- Widziałem je. - zaśmiał się mulat. - Ide zrobić kolacje. - dodał, po czym dało się słyszeć trzaski w kuchni.

Usiadł na skraju łóżka i wyciągnął potrzebne rzeczy z apteczki. Zaczął od oczyszczenia wszytkich ran, aby nie dostało się zakażenie. Z każdą oczyszczaną raną, w jego oczach pojawiały się kolejne łzy. Jednak jego smutek sięgnął zenitu, kiedy zobaczył wielką ranę na plecach. Szrama sięgała od prawego ramienia, na wskroś pleców, aż do lewego biodra. Brunet musiał na chwile przerwać pracę, ponieważ nie mógł zrozumieć, jak można zrobić krzywdę, niczemu winnemu chłopakowi.

Prompts by SanyaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz