-Veronica- Powiedziałam cicho ze ściśniętym gardłem- Moja menadżerka.

-Co nagrywała?- Mówił do mnie jak do spłoszonego zwierzęcia, które za chwile może uciec, powoli, spokojnie, cicho.

Pokręciłam głową i zakryłam dłonią usta, miałam zamglony wzrok, nie widziałam osoby Jake'a dokładnie, widziałam tylko zarysy jego twarzy. Słone łzy cały czas spływały po moich policzkach, nie nadążałam nawet za ścieraniem ich.

-Ja.. to znaczy on- Znów podjęłam próbę wytłumaczenia mu wszystkiego, ale zrezygnowałam, gdy zdałam sobie sprawę z tego co chce mu powiedzieć.

-Viviane- Słysząc swoje imię wypowiadane z jego ust w ten charakterystyczny, łagodny sposób sprawił, że rozpłakałam się jeszcze bardziej.

-Jake, ja zrobiłam coś bardzo złego, ale nie chciałam naprawdę- Nie byłam w stanie opanować płaczu, jedynie co widziałam to urywki zdarzeń z tamtego jednego, feralnego wieczora.

Widziałam siebie tańczącą i upitą, mimo że jedyne co wypiłam to jeden, głupi drink, widziałam Dylana całującego moją szyje, wiedziałam pokój, który nawiedzał mnie jedynie w koszmarach i jego twarz, którą tak bardzo chce zapomnieć, jego ciało, widziałam to wszystko czego nie chciałam widzieć, ale nie mogłam nic zrobić z obrazami które przewijały się w mojej głowie, bo były parwdą, najparwdziwszą prawdą, która zniszczyła moje życie.

-Nie mogę- Wyjakalam pomiędzy napadami płaczu i wstałam z kanapy.

-Viv, nie możesz przez cały czas uciekać, rozmiesz-Wstał zaraz po mnie i jednym krokiem znała się przy mnie.

- Wcale nie uciekam- Nagle wezbrała się we mnie niewiarygodna złość.

Na niego? Na siebie? Po jaką cholerę mu powiedziałam? Dlaczego myślałam że ktoś mnie zrozumie i że w ogóle dam radę to powiedzieć?

- A co robisz właśnie w tym momencie?- Patrzył na mnie jak na małe dziecko.

- Czy ty nie słyszałeś co powiedziałam?-Niemal krzyknęłam- Zrobiłam coś bardzo, bardzo złego i jeżeli nagranie wyjdzie na jaw to, to...- Mój głos się załamał i wstrząsnął mną szloch.

Po chwili poczułam silne ramiona Turnera przyciągające mnie do siebie, otulona jego zapachem mięty oraz ciepłem bijącego z jego ciała uspokoiłam się nieco. Jego palce, które rysowały na moich ramionach kółka i inne nieopisane wzory, uspakajały mnie.

-Ciii, spokojnie- Wyszepatł mi prosto do ucha.

Nie pamiętam ile jeszcze płakałam w jego ramionach, ale na tyle długo żebym zdążyła z wycieńczenia zasnąć otulona jego spokojnym, łagodnym głosem i zapachem.

***
Rano obudziłam się z bólem głowy i w dość podłym nastroju, od płaczu moje oczy niewiarygodnie piekły i były podpuchnięte. Rozjerzalam się po pokoju, do którego wczoraj zaprowadził mnie Jake, nie był on duży, tuż przy ścianie stało duże łóżko, w pokoju była jedna szafa i komoda oraz biurko i miękkie krzesło na którym leżały moje ubrania. Zgaduje że jest to sypialnia Jake'a, wiec on pewnie spał w salonie na kanapie, gdy o tym pomyślałam zrobiło mi się strasznie głupio, niedość że zalewam go moimi problemami to jeszcze każę mu spać na niewygodnej sofie.

Wygrzebałam się z pościeli i powędrowałam do kuchni, w której jednak nikogo nie zastałam, co było dla mnie niezmierną ulgą, nie mam ochoty teraz rozmawiać z Turnerem, nie wiem jak miałabym popatrzeć mu w twarz, nagle kolana się podemną ugięły i gdyby nie blat, o który się podtrzymywałam to spadła bym na kuchenną podłogę. Nie mogę uwierzyć, że rzeczywiście chciałam powiedzieć o wszystkim Turnerowi, to wcale nie przyniosłoby mi ukojenia, trzymanie wszystkiego w sobie jest niezdrowe, ale gdybym mu powiedziała prawdę to byłoby jeszcze gorzej, jak mogłam być na tyle głupia?

Wyjęłam telefon z torebki, która leżała na krześle, aby zadzwonić po taksówkę ale był rozładowany, czemu za bardzo się nie dziwię. Zrezygnowana opadłam na krzesło barowe, mój wzrok przykuła mała karteczka na lodówce, wyraźnie zaadresowana do mnie.

Viviane
Nie martw się o nieobecność w szkole, załatwiłem to. Możesz spokojnie posłużyć się kuchnią, zjedz śniadanie, wypij kawę. Mam nadzieję że nie czujesz się bardzo źle po wczorajszym dniu.
                                                   J.

Nie wiem czemu złożyłam kartkę wpół i włożyłam ją do torebki. Było po dziesiątej, wiec o szkole nie było mowy, a nawet gdyby w takim stanie nie pokazałabym się ludziom, wywołałoby to za dużo pytań, krzywych spojrzeń i plotek. Nie jestem pewna czy dam radę cokolwiek przełknąć, więc zabrałam tylko swoje rzeczy, przebrałam się we wczorajszą sukienkę, która przynosiła złe wspomnienia, ale zostałam w bluzie Jake'a i wyszłam z mieszkania uprzednio zakluczając go kluczem, który znalazłam na małej komodzie przy drzwiach, jestem pewna że Jakowi nie spodobałoby się gdyby ktoś go okradł, bo jakaś głupia małolata nie pomyślała o zamknięciu drzwi.

Na zewnątrz panował chłód, a zimny wiatr owiewał moje odkryte nogi, zadrżałam z zima i naciągnęłam na głowę kaptur bluzy. Byłam zła, zrezygnowana i zmęczona, spacer wcale nie ukoił moich nerwów jedynie jeszcze bardziej je poszarpał, a myśl o tym że Jake wie tak wiele sprawiała, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

Gdy doszłam do domu odetchnęłam z ulgą, chciałam zdjąć wysokie buty i sukienkę, zakopać się pod kołdrę i nigdy nie wychodzić. W domu panowała głucha cisza, jedynie gdzieś w oddali słyszałam warczenie kosiarki do trawy i szczekanie psów. Wspięłam się na górę i wlałam wody do wanny. Potrzebowałam rozluźnienia, a co rozluźnia tak dobrze, jak nie ciepła kąpiel?

Gdy tylko weszłam do cieplej wody, pachnącej lawendowym olejkiem moje mięśnie się rozluźniły a głowa natychmiast stała się lżejsza, zamknęłam oczy i oparłam głowę o krawędź wanny. Moje myśli bezwiednie powędrowały do Mathew i Veronici, czemu to robi? Dlaczego tak bardzo chce pokazać swoją wyższość nade mną? Już zrozumiałam że może zrobić co chce, może mnie uratować, albo może mnie zakopać żywcem.

Nie miałam już na to siły, dlatego postanowiłam wziąć swoje życie we własne ręce, nie ma co polegać na innych, nawet na Jake'u, który mimo że zapewnia że mi pomoże, to zrezygnuje od razu jak dowie się co zrobiłam. Ubrałam na siebie ciemne jeansy i skórzaną kurtkę, pora odwiedzić  pare miejsc, których dobrze wychowanej dziewczynie z dobrego domu nie przystoi odwiedzać.

--
Łapcie rozdział, których mam nadzieje wam się podoba. Czekam z niecierpliwością na wasze komentarze ;)

Love affairWhere stories live. Discover now