– Naruto-kun... – Hinata, która stała przy wyjściu razem z Shino, uśmiechnęła się lekko.

Shino też skinął mu głową i... Czy tylko Naruto się wydawało, czy przyglądał mu się jakoś tak... inaczej? Nie był pewien, bo Shino miał jak zwykle na oczach ciemne okulary, ale odniósł jakieś takie dziwne wrażenie.

Gaara tym razem nie zaprosił ich do siebie, ale zaprowadził do – jak to opisał – najlepszej restauracji w wiosce. Mieli tu ponoć jakieś lokalne specjały, jak pustynne skorpiony smażone w głębokim tłuszczu. Naruto na początku trochę kręcił nosem, bo skorpiony zazwyczaj kojarzyły mu się z czymś jadowitym, a nie jadalnym, ale kiedy w końcu usiedli przy stoliku i spróbował, uznał, że nie są takie złe. A nawet całkiem niezłe.

– To co, Naruto? Wracasz do domu? – powiedział Gaara, gdy już zjedli, a właściciel podał jakąś bardzo dobrą herbatę. Z racji tego, że jutro z samego rana wyruszali w drogę powrotną, woleli nie pić alkoholu.

– Niestety – mruknął Naruto, któremu przypomnienie tego trochę popsuło humor. – Naprawdę nic nie da się zrobić żebym został? Co ja będę robił sam w Konoha? Nie będę miał z kim trenować – pokręcił głową zrezygnowany. Nawet nie zauważył, że Hinata rzuciła mu trochę zawiedzone spojrzenie, a Shino znów zaczął mu się przyglądać.

– Znajdziesz sobie zajęcie. A za niedługo to ja odwiedzę Konohę, tym razem już nie służbowo.

– O, świetnie? A to jakaś okazja?

– Shikamaru i Temari biorą ślub. Za miesiąc – powiedziała cicho Hinata, czerwieniąc się lekko. Oczywiście cieszyła się strasznie, że jej przyjaciele są szczęśliwi, ale mówiąc o ślubie przy Naruto, cały czas miała przed oczami siebie i jego.

– Tak szybko? – Naruto omal nie zakrztusił się herbatą. Biorąc pod uwagę, jakim leniem był Shikamaru, pomyślałby raczej, że uzna to wszystko za zbyt kłopotliwe i będzie wszystko odwlekał tak długo, jak tylko będzie mógł. A tu taka niespodzianka.

– Moja siostra jest uparta, ona jak sobie coś wymyśli, to musi tak być i już. – Gaara uśmiechnął się, widząc jego minę. – Ten chłopak naprawdę nie wie, w co się pakuje – dodał prawie niesłyszalnie. O tak, bardzo dobrze znał charakterek Temari. Jego przyszły szwagier nie będzie miał z nią lekko. Choć... Jemu wydawało się to chyba jakoś specjalnie nie przeszkadzać, skoro nadal z nią był.

Po kolacji Hinata i Shino wrócili do swoich pokoi, potrzebowali w pełni zregenerować siły po podróży, a Gaara zabrał Naruto na spacer po wiosce. Wiedział, że nie pokaże mu za dużo, bo było już późno, ale chciał z nim porozmawiać. Choć nie za bardzo wiedział, jak zacząć.

– Tak myślę, że na twój ślub to się jakoś w najbliższym czasie nie zanosi? – zapytał w końcu, chcąc wybadać sytuację. Dobrze pamiętał, co usłyszał, kiedy Naruto się obudził, był też uważnym obserwatorem i... W pewnym momencie w jego głowie zaczęła kiełkować pewna myśl. Na początku uznał ją za absurdalna, ale im dłużej się nad tym zastanawiał, dochodził do wniosku, że to może być prawda.

– Co? To znaczy... Eee... – Naruto zaśmiał się głupio, ciesząc się jednocześnie, że zapadł już zmrok i Gaara nie mógł zobaczyć jego rumieńca. – Na mój ślub? Gaara, ja najpierw muszę zostać Hokage, a dopiero później... No wiesz, myśleć o takich rzeczach!

– Jesteś bohaterem. Nawet u nas cały czas o tobie mówią. Masz teraz dużo fanów. I fanek.

– Oj tam! – Naruto znów się zasmiał i podrapał włoski na karku. Wiedział, że stał się popularny i cieszyło go to, przecież zawsze marzył o tym, żeby stać się bohaterem, ale mimo wszystko nie przyzwyczaił się jeszcze do swojej sławy.

SasuNaru HidenUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum