-Mam dość- Jęknęłam, gdy Mathew podpłynął do mnie.
Blondyn zaśmiał się na moje słowa i przeczesał mokre włosy, które spadły na jego czoło. Nie jednej dziewczynie pewnie by ten gest zawrócił w głowie, ale po tym co się stało nie chcę wchodzić w żadne związki, nie dałabym rady.
-Nie wiedziałem, że jesteś mięczakiem Hunt- Powiedział ale pokierował się w stronę piasku, na co odetchnęłam z ulgi.
-Nie jestem mięczakiem- Powiedziałam i wysunęłam w jego stronę język, jak małe dziecko- Chciałabym zobaczyć jak byś sobie poradził chodząc przez dwadzieścia cztery godziny na dwunasto centymetrowych szpilkach.
-Nie wierzę, że chodziłaś kiedyś przez całą dobę na szpilkach-Rzucił w moją stronę ręcznik, którym wytarłam włosy.
-Gdy nagrywałam głupią scenę balu- Powiedziałam przypominając sobie moment, w którym myślałam, że moje nogi odpadną i że już nigdy w życiu nie będę mogła chodzić w butach innych, niż miękkie kapciuchy.
-No dobra wygrałaś- Uśmiechnął się i poszedł w kierunku przebieralni znajdujących się na końcu plaży, gdzie od promenady oddzielał je tylko niski murek.
Sama nie potrzebowała się przebierać, włożyłam na strój kąpielowy, który uprzednio wytarłam, lekką, białą sukienkę w której przyszłam. Usiadłam na piachu niecierpliwie czekając na Mathew, który się strasznie grzebał w tej przebieralni. Czułam obecność paparazzi za moimi plecami, jednak o ile nie podchodzili blisko i nie stawali się wścibscy nie zwracałam na nich uwagi. Wyciągnęłam z plażowej torebki telefon i włączyłam go, wczoraj wieczorem stwierdziłam, że najbezpieczniejszą rzeczą będzie go odłączenie i zmierzenie się z gniewem rodziców dopiero po przyjeździe.
Jak tylko włączyłam urządzenie zalały mnie wiadomości i nieodebrane połączenia, wszystkie pochodzące z Bennington. Westchnęłam głośno i ponownie go wyłączyłam, zanim zdążyłam wstać, przyszedł mężczyzna ubrany już w swoje poprzednie ubrania, jego włosy nadal były lekko wilgotne. Wyglądał bardzo dobrze, ze swoim zawadiackim uśmiechem, którym podbił Hollywood i rozpiętą koszulą odsłaniającą jego tors, jednak ze mną już nie jest tak łatwo. Będąc w Hollywoodzie miałam możliwość podziwiania wielu przystojnych mężczyzn, teraz ładna buźka nie robi na mnie wielkiego wrażenia.
-Idziemy?- Zapytał Mathew wyciągając w moją stronę rękę.
Kiwnęłam głową i z jego pomocą wstałam i otrzepałam sukienkę z piachu.
-Gdzie idziemy? - Zapytałam nie mając ochoty na kolejne niespodzianki w postaci wodnych sportów.
-Coś zjeść- Odpowiedział i poprowadził mnie do jednej z licznych restauracji.
***
Po zjedzonym wczesnym obiedzie Mathew odwiózł mnie do domu, dość długo starał się namówić mnie na to, żebym została z nim jeszcze trochę, ale nie nie chcę żeby gniew moich rodziców zrósł do poziomu, z którego się nie wygrzebię.
-Ale musisz obiecać, że jeszcze się spotkamy- Powiedział gdy stanęliśmy przed drzwiami mojego mieszkania.
-Będziemy grać razem w serialu, nawet gdybym nie chciała to bym cię spotkała- Posłałam mu lekki uśmiech.
Mathew zaśmiał się perliście i przeczesał włosy.
-Mathew bardzo dobrze się dziś z tobą bawiłam, mimo że mogłeś mieć inne wrażenie- Zrobiłam zbolałą minę- Ale chce powiedzieć, tak tylko żeby nie wyszło z tego żadnej niekomfortowej sytuacji, nie licz na nic więcej niż na przyjaźń- Pokiwałam mu palcem przed twarzą.
-Spokojnie- Powiedział uśmiechając się- Też liczę tylko i wyłącznie na przyjaźń.
Odetchnęłam z ulgą i weszłam do mieszkania, uprzednio żegnając się z mężczyzną i obiecując, że zostaniemy w kontakcie.
Weszłam pod prysznic i przebrałam się w spodnie i lekki sweterek z odkrytymi plecami, walizkę spakowałam wczoraj wieczorem, więc nie musiałam już nic robić. Zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie samochód.
-Veronica?- Wsiadłam do samochodu ze zdziwieniem okrywając, że siedzi w nim moja menadżerka.
-Jak się dziś bawiłaś?- Zapytała oglądając swoje paznokcie- Nie odpowiadaj, nic mnie to nie obchodzi, chciałam pogadać o czymś innym.
-I o czym to chcesz pogadać?- Zapytałam ironicznie nie będąc w stanie znieść jej obecności.
- O tobie, o twoim imagu- Popatrzyła na mnie i kazała kierowcy jechać na lotnisko- Gdy poszłaś do szkoły, uległ on diametralnej zmianie, nie jesteś już TĄ dziewczyną, niebezpieczną, kochającą zabawę z nutką tajemnicy, stałaś się nudna, grzeczna i posłuszna, tak nie może być- Powiedziała stanowczo.
-Więc co? Zaszantażujesz mnie żebym wróciła do Hollywood?
-Nie, możesz być niegrzeczną dziewczynką w Bennington, chodzić na imprezy, dać się złapać fotoreporterom w czasie dobrej zabawy, spraw żeby świat znów o tobie huczał, albo zrobię to ja, ale nie tak przyjemnym sposobem- Westchnęłam głośno.
-Coś jeszcze?- Zapytałam nieprzyjemnie, gdy samochód się zatrzymał.
-Nie to tyle- Powiedziała słodkim głosem, od którego w moim brzuchu się poprzewracało- Miłej podróży.
Wyszłam z samochodu głośno trzaskając drzwiami, czy tak teraz ma wyglądać moje życie? Mam tańczyć tak jak ta małpa zagra? Spełniać każdą jej zachciankę?
--
Kochani łapcie rozdział i piszcie w komentarzach co myślicie.
YOU ARE READING
Love affair
RomanceKażde nasze czyny mają konsekwencje, wszystko co robimy wcześniej czy później da o sobie znać. Musimy wypić piwo, które naważyliśmy. Czy da się uciec przed konsekwencjami swoich czynów? Czy istnieje miłość tak silna, że przetrwa każdą burzę? Czy zwi...
Rozdział 14
Start from the beginning