cz.III{12} ,,nadzieja''

1.5K 83 11
                                    

Paula's POV
Od dwóch godzin siedzę przy komputerze w swoim biurze i nie mam najmniejszego pojęcia co mogło stać się z Bieberem. Mam jedynie cichą nadzieje, że nie żyje. Straciłam kontakt z Drakem. Jestem zestresowana zaistniałą sytuacją jak nigdy dotąd.
-Mógłbyś mi do kurwy powiedzieć co się z nim dzieje? Prosiłam cię o to pół godziny temu.- krzyknęłam na mężczyznę, którego zatrudniłam tutaj sama nie wiem dlaczego. Nic nie potrafi zrobić tak jak go proszę.
-Naprawdę staram się, jednak musi być Pani odrobinę bardziej cierpliwa.
-Nie uważasz, że wymagasz ode mnie zbyt wiele? To ja jestem tutaj od wydawania rozkazów, a nie ty.- uświadomiłam mu swoją wyższość i po chwili na monitorze wyskoczył duży czerwony napis.
-Co to znaczy.- spytałam nerwowo.
-Nie mam pojęcia, nie znam tego języka. Jednakże zgaduje, że to japoński.
-No to na co czekasz!? Biegnij szukać kogoś, kto zna!- rozkazałam mu i sama podniosłam się z fotela. Czekałam na kogokolwiek kto zna ten cholerny język. Z reguły wiem, że czerwone napisy nie sygnalizują nic złego.
Próbując zmienić język wyświetlanego tekstu przypadkiem wyłączyłam alarm. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. W każdym razie już nie ma o co się obawiać.
-Znalazłem, Leon zna japoński.- przybiegł wraz z mężczyzną. Wyglądali jakby przebiegli maraton.
-Już sobie sama poradziłam, bez waszej gównianej pomocy.- spojrzałam na nich przenikliwie.- Przygotujcie mi lot. Najlepiej na wczoraj, bo nie mam czasu.- sapnęłam oschle i wyminęłam ich.

-Która sukienka nadaje się bardziej?- spytałam z nadzieją na konstruktywną odpowiedź.
-W każdej wygląda Pani ładnie. Może ta czerwona.- powiedział, lecz nawet nie zerknął.
-Nawet nie spojrzałeś, skąd możesz wiedzieć, która jest ładniejsza!- złapałam za sukienki i weszłam do garderoby, aby samej wybrać to co ubrać.

Po niezbyt długim czasie byłam już gotowa to odlotu. Nie mogę tutaj zostać. Nie wiadomo jak to dalej się potoczy. Policja może zjawić się lada chwila,a mi nie uśmiecha się siedzieć w więziennej celi przez resztę życia.
-Po naszym odlocie bezpiecznie opuścicie to miejsce i wysadzicie w powietrze. Zadzwonicie po wszystkie służby pod pretekstem, że nie wiecie co się stało. Zrozumiałe?- wydałam ostatnie polecenie do swoich poddanych po czym wsiadłam na pokład samolotu.

One moment can change everythingWhere stories live. Discover now