{20} ,, Jakim kurwa prawem pozwoliłeś jej wyjść?!''

10.5K 453 30
                                    

Rozdział inspirowany tldnc
Justin's POV

Silny powiew wiatru wybudził mnie z błogiego snu, kiedy uderzył z wielkim impetem o okna. Zmarszczyłem brwi i przekląłem go w myślach po tym, jak przerwał mój owocny sen.Nie pamiętam dokładnie o czym śniłem, ale na pewno w tym wszystkim brała Alex i mój tata. Kłótnie, krzyki, a na końcu przyjemny seks z moją dziewczyną, którego swoją drogą brakuje mi od paru miesięcy. Ziewnąłem lekko i uniosłem swoje lewę ramię, aby móc objąć drobną sylwetkę Alex. Nie było jej. Zerwałem się na równe nogi i zbiegłem po schodach z nadzieją, że będzie z Fredo.
Niczym demon prędkości znalazłem się po chwili w salonie i dostrzegłem samotnie siedzącego przyjaciela, który kończył rannego papierosa i kawę.
- G-gdzie Alex? - wyjąkałem prawie niesłyszalnym głosem. Odwrócił się i posłał mi szeroki uśmiech.
- Uciekła - wzruszył ramionami, a moja krew zaczynała się gotować.
- Żartuję! - odparł lekko, kiedy zauważył moją reakcję.
- Poszła do sklepu.
- Co ma kurwa znaczyć, że poszła do sklepu?! - warknąłem na niego z irytacją.
- Że wyszła, nie mam jej w domu i jesteśmy sami - odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, po czym zgasił swojego papierosa o szklaną popielniczkę.

Czułem, jak moje pięści zaczynają się zaciskać.- Jakim kurwa prawem pozwoliłeś jej wyjść z tego domu nie pytając mnie o zgodę?!
- To ona potrzebuje jakiejś zgody, żeby wyjść z domu? - posłał mi pytające spojrzenie.
- Nie bądź niemądry i usiądź.
- Do którego sklepu poszła? - syknąłem, lekceważąc jego słowa, bym się uspokoił.
- Tu zaraz obok, ale wyluzuj. Powinna za chwilę wrócić.Ponownie olewając jego słowa, wbiegłem po schodach szybkim krokiem, aby znaleźć coś w co mogę się ubrać. Przestraszyłem się  i tak szybko jak tu wbiegłem, wróciłem na dół i nie patrząc na Fredo wybiegłem z domu.Zimne,  powietrze uderzyło w moją pierś, kiedy tylko przekroczyłem próg domu. Zastanowiłem się chwilę, zanim zacząłem biec w kierunku najbliższego sklepu.Co jeśli już jej nie ma? Co jeśli zaczepiła kogokolwiek i poprosiła o pomoc? Co jeśli Paula zawiadomiła policje  i są w drodze, żeby mnie aresztować? Mogę dostać za to nawet dożywocie. Biegłem ile sił w nogach, starając się odrzucić od siebie te wszystkie czarne scenariusze. Nigdy nie byłem dobry z wf-u i po kilku metrach, zatrzymałem się i oparłem swoje ramiona o kolana, aby uspokoić swój oddech.
Po chwili o moje uszy odbił się delikatny dziewczęcy chichot. Nie musiałem się dwa razy zastanawiać, aby go rozpoznać. Głos należał do Alex. Podniosłem swoją głowę i zobaczyłem jak stoi niedaleko mnie z pełną torbą zakupów. Serce zaczęło bić mi szybciej, kiedy zauważyłem, że nie jest sama. Stała tam z obcym dla mnie chłopakiem, po czym schyliła się, aby pogłaskać jego psa. Jej oczy promieniały szczęściem, kiedy mały jamnik wskoczył na jej kolana i zaczął delikatnie lizać ją po twarzy.
- Co ty kurwa robisz?! - wrzasnąłem na nią, kiedy podbiegłem w jej stronę. Jej oczy rozszerzyły się.
- W-wracam ze sklepu - jęknęła cicho, a jej głos zaczynał drżeć.
- A ty na co się patrzysz? - syknąłem w kierunku chłopaka, który wystraszył się moją reakcją.
- T-tylko się przywitałem, wyluzuj - odpowiedział nieco pewniejszym tonem.
- Nie masz prawa z nią rozmawiać! - zagroziłem mu, odpychając lekko jego ciało do tyłu.
- Rozumiesz?!
- Justin, tylko głaskałam jego psa, uspokój się - powiedziała przez łzy Alex, kiedy całkowicie zapomniałem o jej obecności.
- Nie wtrącaj się! - odpowiedziałem krótko, również ją odpychając, przez co upadła na ziemię.
- Pytałem czy rozumiesz? - warknąłem w stronę chłopaka, po czym chwyciłem go za kołnierz od kurtki.
- Zostaw dziewczynę w spokoju, ona się ciebie boi! - podniósł lekko ton swojego głosu, co wywołało u mnie większy nerwy. Po sekundzie leżał na ziemi, trzymając się za swój rozkrwawiony nos.
- Ruszaj się - rzuciłem do Alex, po czym wziąłem od niej zakupy i siłą zaciągnąłem w stronę domu.
- Nienawidzę cię, słyszysz?! - zaczęła krzyczeć, próbując mi się wyrwać.
- Och kochanie, myślę, że każdy słyszy cię na tej ulicy. Więc jeśli nie chcesz skończyć jak twój nowy alfons, lepiej się uspokój.
- Nawet nie znam jego imienia! Schyliłam się tylko do jego psa, a ty uderzyłeś go za nic!
- Widziałem jak na ciebie patrzy. Gdybym przyszedł trochę później, pewnie leżałabyś z nim w krzakach z rozłożonymi nogami!
- Przestań uważać mnie za jakąś dziwkę! - wrzasnęła oburzona.
- To przestań się tak zachowywać.Siłą zaciągnąłem ją do domu, kiedy całą drogę próbowała mi się wyrwać. Wbiegła do środka popychając mnie. Jest taka dziecinna. Zauważyłem jak Fredo patrzy na jej roztrzęsione ciało, po czym obejmuje ją w szerokim uścisku.
- Nie chcesz żebym nazywał cię dziwką, a sama lecisz do każdego faceta! Przed nim też rozkładasz nogi jak śpię, huh? - warknąłem zanosząc zakupu do kuchni.
- Co się stało? - spytał Fredo, który automatycznie puścił ją, kiedy powiedziałem wcześniejsze słowa.
- Alex się po prostu źle zachowała, prawda? - spytałem, po czym dziewczyna schowała się za moim przyjacielem.
- Stary, ona się trzęsie. Co ty jej kurwa zrobiłeś?
- Nie twój pieprzony interes, chodź Alex - chwyciłem ją za ramię. - Musimy porozmawiać na górze - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Zostaw mnie! - odpowiedziała zalana łzami.
- Nie wkurwiaj mnie bardziej!
- Zostaw ją skoro cię o to prosi. Nie widzisz, że płacze? - wtrącił się Fredo i jeszcze bardziej zasłonił ją swoim ciałem.
- Jak ostatnio sprawdzałem to Alex była moją dziewczyną, nie twoją - po moich słowach chłopak odsunął się od niej, co dało mi możliwość zaciągnięcia ją na górę.Nie tracąc ani chwili przerzuciłem ją przez swoje ramię i wszedłem po schodach. Uderzała swoimi drobnymi piąstkami o moje mokre od nerwów plecy. - Ty jesteś głupia, czy jaka bo przepraszam, ale nie rozumiem?! - powiedziałem ostro, po czym rzuciłem ją na łóżko. Jękneła delikatnie, kiedy po chwili usiadłem na nią okrakiem, blokując jej ręce nad głową jedną ręką. Drugą ścisąłem jej policzki i mocno wbiłem swoje palce, tak jak ona zrobiła to wczoraj.
- Przepraszam - wyjąkała cicho, kiedy moja wolna ręka wymierzyła jej cios w policzek.
- Przepraszasz za co? - spytałem
- Za tego chłopaka Za Fredo - uderzenie. - Za swoje zachowanie - uderzenie. - Za to żyje! - warknęła, a moja ręka opadła.
- Obiecałeś  - powiedziała przez łzy.
- Jak bardzo głupia byłaś wierząc w to? - zaśmiałem się.
- Tacy jak ja się nie zmieniają, sama tak powiedziałaś.
- Bo ty nie chcesz się zmienić!
- Bo może jest mi dobrze, jak jest?
- Nie czujesz żadnego poczucia winy, kiedy mnie ranisz? Sumienie nie pożera cię od środka?
- W moim słowniku nie ma czegoś takiego jak poczucie winy.
- Czy ty siebie słyszysz? Nie dziwię się, że nigdy nie miałeś dziewczyny. Ze swoim zachowaniem nigdy nikogo nie znajdziesz!

- Och Alex. A czy ty nie jesteś moją dziewczyną?
- Nienawidzę cię!
- Powtarzasz się.
- Jesteś żałosny!
- Żadna nowość.
- Jesteś chory psychicznie!
- Wiem.
- Powinieneś się leczyć.
- Robię to.
- Widocznie nic ci już nie pomoże.
- Nie obchodzi mnie to.
- Nienawidzę cię!
- Było.
- Jesteś potworem!-
To chyba też kiedyś mówiłaś.
- Nartystyczny dupek!
- O, coś nowego.
-  Zginiesz w piekle.
- Złego diabli nie biorą.
- Jesteś niemożliwy!
- Jeszcze mnie nie znasz.
- I nie chcę poznać.
- Chcesz.
- Nie.
- Nie kłóć się .
- To ty się kłócisz!
- Alex...
- Czego?
- Pocałuj mnie.
**********************************************
O to następny rozdział! Myśle, że jest fajny. Chociaż Justin wiele razy przegiął. Jak myślicie na co Justin sie leczy? Zostawiam was z tym pytaniem :)
Gwiazdki i komentarze motywują do dalszego pisania!

One moment can change everythingDär berättelser lever. Upptäck nu