cz.II {5} ,,Kac mnie męczy"

4.2K 285 31
                                    

Alex's POV
Justin wyszedł na zewnątrz dobre 40 minut temu. Nie miałam już siły aby tańczyć z kimkolwiek tutaj. Chciałam położyć się w ramionach mojego chłopaka. Otworzyłam drzwi wejściowe i zawołałam Justina.
Nie odpowiedział, jednak po chwili zobaczyłam jak idzie w moim kierunku.
- Justin, kochanie co tak długo?- zapytałam i rzuciłam się chłopakowi na szyje. - Dziwnie pachniesz, zupełnie jak nie ty. - zacząłem go dokładnie wąchać.
- Zdaje ci się, nowe perfumy. Chodźmy do środka. - zgarnął mnie ręka i wręcz wepchnął do wnętrza domu.
Nasi znajomi stwierdzili, ze będą się już zbierać. Była 5:32 wiec i tak długo się bawiliśmy. Pożegnałam się z przyjaciółmi. Justin tak samo.
- Trzymaj się stary.- powiedział Max do mojego chłopaka, a ten zesztywniał.
- No hej hej.- jęknął i przybił z nim piątkę.
- Kochanie, co się dzieje?- zapytałam, kiedy zamknął drzwi za znajomymi.
- Nic, a co ma się dziać? Jestem zmęczony, źle się czuje. Chodźmy już spać.- zaproponował
- Wiesz co.. A może tak zamiast spać, to byśmy się zabawili?- zaśmiałam się.
- Nie dzisiaj, nie mam ochoty.- zrobiłam minę smutnego szczeniaczka, i złapałam ręka za jego przyrodzenie.
- Co to za spodnie? Nie widziałam ich nigdy wcześniej.- miał na sobie coś jak leginsy z grubszego materiału. Nigdy nie chodził w takich spodniach. Chociaż te idealnie pokazywały wielkość jego przyjaciela. Zdziwiłam się trochę, bo był znacznie mniejszy niż zazwyczaj.
- Przestań, nie dziś.- zdjął moja rękę z siebie i poszedł do sypialni.
- Jesteś jakiś nie czuły, co się dzieje? To nie w twoim stylu.- poszłam za nim.
- Jestem zmęczony, ciężko ci to kurwa zrozumieć?!- krzyknął i odepchnął mnie na regał z naszymi zdjęciami.
- Co w ciebie wstąpiło?!?- podniosłam się z ziemi i złapałam za bolące miejsce. Do moich oczu napłynęły łzy, uformowałam moje dłonie w pięści. Chłopak nic nie odpowiedział tylko zdjął z siebie ubrania i wszedł pod kołdrę.
- W takim razie spisz dziś sam.- oznajmiłam mu i zabrałam swoją pościel.
Ułożyłam sobie spanie na dole w salonie. Zawsze spaliśmy razem, ale dzisiaj przez jego nieczułość nie chciałam z nim spać.
****
Następnego dnia obudził mnie dźwięk tłuczonego szła. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do kuchni. Zobaczyłam w niej stojącego Justina, który robił śniadanie. Stał w samych boxerkach. Wyglądał jakoś inaczej, albo to ja miałam jakieś przewidzenia.  Podeszłam do niego i objęłam go w pasie.
- Robisz nam śniadanie?- spojrzałam na jego ciało, przybyło na nim sporo tatuaży. Zignorowałam to, po wczorajszej nocy nie interesowało mnie to czy mówi mi o nowych zakupach czy nie.
- T-tak, to właśnie robię, usiądź, już prawie gotowe.- pokazał na krzesło.
Zrobiłam to o co prosił. Obserwowałam go uważnie, czy ja podczas wczorajszej nocy przespałam cholerne 10 lat? Justin wygląda na znacznie starszego. Albo jest zmęczony i to ja dramatyzuje?
Chłopak podał mi omlet na wielkim talerzu. Nie przepadałam za jajkami, szczególnie w takiej postaci. Jednakże nie chcąc robić mu przykrości zabrałam się za jedzenie.
- Dziękuje, kocham cie.- szepnęłam i ukroiłam kawałek.
- Smacznego.- powiedział chłopak i sam zabrał się za jedzenie.
- Kiedy ostatnio regulowałeś brwi?- zapytałam, były zrobione jak od linijki.
- Dziś rano, a co? Podobają ci się?
- Wolałam cie w tamtych, ale nie jest najgorzej.- uśmiechnęłam się ciepło.
- Pojedziesz dzisiaj ze mną do fryzjera? Chce podciąć trochę końcówki.- złapałam za końce moich włosów, były trochę zniszczone od prostowania.-
- Nie, dzisiaj nigdzie nie jadę.- oznajmił mi wrogim tonem

- Dlaczego?

- Kac mnie męczy.

**********************************************************************************************

80 gwiazdek i 20 kom i nowy

One moment can change everythingWhere stories live. Discover now