cz.II {40} ,,Nie będziemy się bzykać"

4K 298 32
                                    

Zatrzymałam taksówkarza pod wskazanym adresem. Zapłaciłam mu, po czym odjechał.
Poprawiłam swoją kurtkę i ruszyłam przed siebie. Zadzwoniłam do drzwi. Usłyszałam krzyk ,,już idę". To dobrze, że się mnie nie spodziewa.
-Alex? Co ty tu robisz?- zdziwiony zapytał i wpuścił mnie do środka.
-Powinieneś domyślić się, co może mnie tu sprowadzać.- zagłębiłam się do środka i oparłam o futrynę.
-No w ciąży na pewno nie jesteś.- Zaśmiał się głupkowato i zaprosił mnie do salonu.
-Będę, ale to nie po to tutaj przyjechałam. Dlaczego nagadałeś Justinowi takich bzdur?!
-Nie mam pojęcia o jakich bzdurach mówisz kochanie.- Usiadł na kanapie i wskazał miejsce obok siebie.
-Nie udawaj idioty.
-Nie muszę, ja nim jestem Alex.
-Dlaczego ułożyłeś jakaś pierdoloną historyjkę i wmówiłeś mu ją jako prawdziwą? Od kiedy Paula jest jego dziewczyną i od kiedy to ona nie żyje, co?- mówiłam prawie ze łzami i w oczach.
-Chyba musiałem mu coś powiedzieć, skoro nic nie pamięta.
-Mogłeś mu powiedzieć, że to ja nią jestem. Zrobiłeś to specjalnie.
-Być może, ale jakie to ma teraz znaczenie?
-Jeśli tego nie odkręcisz, to pozwę cię o wszystko. O gwałt, o fałszywe jakieś rzeczy wmówione choremu po ciężkiej operacji. Wszystko powiem na policji.- zagroziłam mu.
-Przykro mi kochanie, ale gwałtu nie zgłosisz. Bo nie wiem czy pamiętasz.... ale mam wszystko nagrane. Wszyściuteńko, a teraz, kiedy już wszystko sobie wyjaśniliśmy, wynoś się.- puścił mi oczko i wskazał na drzwi. Złamał mnie, cholernie mnie złamał. Podniosłam swoją torebkę z ziemi i wybiegłam z domu. Postanowiłam zadzwonić po Justina. Mam jeszcze jeden pomysł. Jeszcze jedna osoba może mu powiedzieć prawdę... Chociaż szczerze? Nie wierzę w to.

oOo

-Dlaczego tak gwałtownie wybiegłaś? Alex, nie możesz tak reagować na jakieś niezgodności miedzy nami.- Zaczął mnie pouczać w drodze do Pauli.
-Ta cała sprawa mnie przerasta Justin. Jest mi cholernie cieżko, a ty nie trwasz w tym ze mną.- Oparłam głowę o szybę i nos spłaszczyłam sobie o nią. 
-Próbuje, naprawdę staram się cię zrozumieć. To nie jest takie proste jak ci się wydaje.
-Dlatego i ja, próbuje nakreślić ci sytuacje, która jest prawdziwa. To nasza ostatnia szansa Justin.- Powiedziałam cicho ziewając. Zasnęłam.

-Kochanie, księżniczko, aniołku, wystawaj.- poczułam szturchanie i moim oczom ukazała się idealna twarz mężczyzny.- Jesteśmy na miejscu, chodź.- uśmiechnął się ciepło, był na pewno bardzo zestresowany. Swoją drogą... Gdy spojrzałam na dobrze znany mi dom Pauli poczułam, że w moim brzuchu rozgrywa się niezłe bombardowanie.
Wysiedliśmy z samochodu. Szlam pod drzwi z ogromną nadzieją. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, czekałam. Usłyszeliśmy krzyk, który pochodził z wnętrza mieszkania. Oznaczał on jedynie tyle, że zaraz zejdzie.
Drzwi odkluczyły się. Naszym oczom ukazała się postać kobiety w niebieskiej sukience z bujnymi falami na głowie. Zesztywniałam, zorientowałam się, że dla niej tez było to całkiem niespodziewane najście.
-Alex? Justin? Co was tu sprowadza? Wejdźcie.- otworzyła szerzej drzwi, abyśmy mogli wejść do środka.
-Właściwie to ty.- Uświadomiłam ją i zamknęłam za sobą drzwi.
-Justin, a ty co stoisz jak wyryty. Ducha zobaczyłeś?- Zaśmiała się z niego i uderzyła go pięścią w ramię.
-W całej okazałości.- Po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Nie wiem czym one były spowodowane, mogłam się jedynie domyślać. Objął ją dosyć mocno i wtulił się w nią, jak w nikogo innego.
-Justin, i tak nie pójdziemy się teraz bzykać.- Kolejny raz zadrwiła z niego.
********************************************************
140 gwiazdek i 30 komentarzy i nowy

One moment can change everythingWhere stories live. Discover now