{3} ,,Wystarczy, że my wiemy kim ty jesteś''

22.7K 847 74
                                    

Alex's POV

Po ostatnim wieczorze, który był dla mnie najgorszym dniem mojego życia. Byłam wykończona. Pierwszy raz, ktoś potraktował mnie jak szmatę, jak jakieś zwierze. Zawsze byłam traktowana lepiej niż nie jedna księżniczka z bajki... Tylko zapomniałam że w każdej bajce jest tez czarny charakter.. I ja właśnie go znalazłam w swojej. Jest nim Justin. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego mój ojciec przedstawił Justina jako człowieka ,, z którym się polubię". Od samego początku, tylko gdy zobaczyłam ten okropny dom. Wiedziałam, że to nie będzie przyjemny pobyt. Po tej całej gówno burzy z Justinem, poszłam spać. Nawet się nie wykąpałam. Zresztą sterylność łazienki w tej ruderze przekracza skażenie największej publicznej toalecie. 
Obudziłam się rano, przez wpadające do pokoju promyki światła. Przetarłam oczy piąstkami, z mojego makijażu zostały tylko resztki, wiec nie musiałam martwić się o rozmazanie go. Spojrzałam na zegarek który wisiał na ścianie, wskazywał godzinę 5:11.
Zwlokłam się z łóżka, i powędrowałam prosto na dół, potykając się o rożne rzeczy które leżały na ziemi, wreszcie dotarłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę, nie znalazłam w niej nic, nawet głupiego plasterka sera. Co oznaczało jedno.. Musiałam iść obudzić Justina żeby pojechał ze mną do sklepu i kupił cokolwiek. Jednak, zanim to zrobiłam postanowiłam posprzątać trochę na dole. Pomyślałam że gdy zobaczy porządek chętniej pojedzie po jedzenie.
Zwiedziłam chyba całe dolne piętro w poszukiwaniu miski i jakiegoś środka do mycia podłogi. Znalazłam końcówkę jakiegoś taniego płynu do kafelek. BINGO - pomyślałam. Nalałam wody do miski i wymieszałam niebieską ciecz z wodą. Teraz wystarczyło tylko ogarnąć jakaś szmatę, albo najlepiej mopa. Znalazłam duża zmiotkę na kiju i szmatę, nałożyłam ją na koniec szczotki i zrobiłam sobie ,, staroświeckiego mopa".
Umycie podłóg w całym domu liczyło się, z wcześniejszym wyrzuceniem wszystkich papierków, butelek, gazet, resztek po jedzeniu etc do śmietnika. zrobiłam to, a już po nie całych 60 min podłoga była czysta, może się nie błyszczała... Ale była czysta. To samo zrobiłam z wszelkiego rodzaju meblami. Całe sprzątanie zajęło mi około 1,5 godziny. Byłam w tym całkiem szybka, ale i dokładna. 

***

Siedziałam na kanapie i układałam sobie rozmowę, jaka przeprowadzę z Justinem gdy go już obudzę. Nic szczególnie mądrego nie wymyśliłam, ale tylko dlatego, że nie wiedziałam jak z nim rozmawiać. Jego  sypialnia znajdowała się na dole, zaraz obok łazienki i wyjścia na mały taras. Stanęłam przed drzwiami, i kilka razy miałam już łapać za klamkę, ale za każdym razem cofałam się. Gdy powiedziałam sobie, ze to już ten moment i złapałam klamkę... Justin otworzył drzwi.
- Co tu robisz? - zapytał, nie dziwie się że o to zapytał, w końcu stałam centralnie pod drzwiami jakbym podsłuchiwała jak śpi.
- Eemm.. J-Ja tylko.. Szłam do łazienki - palnęłam głupio, i od razu uderzyłam się wirtualnie w twarz za to co powiedziałam.
- Łazienka jest na przeciwko, a nie w moim pokoju - wytłumaczył mi swoim jeszcze zachrypniętym głosem.
- T-tak?.. Dzięki - powiedziałam ze sztuczną ,, ulgą " że znalazłam łazienkę. I weszłam do niej. Tak jak myślałam, było tu tak brudno, że gdy poczułam zapach który unosił się w całym tym pomieszczeniu, wzięło mnie na wymioty. Tak szybko jak tu weszłam, opuściłam to pomieszczenie.
Mój głód coraz bardziej się ujawniał, a ja coraz bardziej bałam się zapytać go o pojechanie do sklepu. Spotkaliśmy się na dole, miałam wrażenie, że nawet nie zauważył tego jak tu jest czysto. Siedział na kanapie i pił jakiegoś energetyka, który był pewnie przeterminowany.
- Posprzątałam - jedno słowo, którego on na pewno nie za często używał ... Nie zrobiło na nim wrażenia.
- Widzę i co?.
- No.. Wypadałoby chociaż podziękować - dlaczego takiego faceta jak on, trzeba uczyć podstawowych zachowań w społeczeństwie?!
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- To po chuj każesz mi dziękować, skoro nie ma za co? - zapytał mnie dość arogancko. Zawsze przekleństwa działały na mnie jak płachta na byka..
- Mógłbyś trochę kulturalniej? Rozmawiasz z kobietą - dałam mu do zrozumienia, że nie powinien tak się zachowywać.
- Sama to cholery posprzątałaś ten dom, nikt ci nie kazał tego robić. OKEY?! - krzyknął, ale tu już nie chodziło o to sprzątanie, tylko o to, że wyraża się jak skończony dupek.
- Pojedziemy i kupimy coś do jedzenia? - powiedziałam ledwo w jego stronę.
- To dlatego posprzątałaś ten dom? - zaśmiał się 
- Może.. Pojedziesz czy nie!?
- Chodź, ale jedziemy tylko po jedzenie. I trzymasz się mnie, jak pies swojego pana, rozumiesz? - znów poczułam się jak zwierze, ale nie miałam wyjścia, jeśli chciałam coś zjeść to musiałam się na to zgodzić.
- Tak.
***
- Mogę prowadzić? - spytałam Justina, kiedy zdążyliśmy wyjechać poza granice miasta. Spojrzał na mnie dziwnym wzorkiem.
- Możesz co? - zaśmiał się, ukazując szereg swoich idealnie białych zębów.
- Prowadzić.
- Nie ma mowy - pokręcił głową, nie kryjąc rozbawienia w głosie. -Mam zamiar dojechać żywy, a jestem pewien, że z tobą za kierownicą leżałbym w pierwszym rowie -Skrzyżowałam ramiona na piersi.
- No proszę - nalegałam, patrząc na jego idealnie wyrzeźbione rysy twarzy.
- Nie ma mowy Alex - nie dawał za wygraną. - Nie dałbym ci prowadzić, nawet gdybyś zdała prawo jazdy u najlepszego instruktora na świecie.
- Bo? - spytałam, byłam urażona jego słowami.
- Już ci powiedziałem dlaczego - Justin skończył ze mną dyskusje na temat jazdy samochodem, miałam już plan co dokładnie bym zrobiła, gdybym tylko usiadła za te kierownice. .. Lecz jak zwykle się nie udało. Zaczęłam zastanawiać się, dlaczego nie mogliśmy pojechać do sklepu oddalonego o 900 metrów od domu.
- Daleko jeszcze?
- Nie marudź.
- Jestem głodna. Chce mi się do cholery jeść!
- To nie koncert życzeń, jeszcze raz .. Podniesiesz na mnie ton, a obiecuje ci, ze zostawię cie w tym lesie przywiązana do drzewa.
- Jesteś chory - on na prawdę nie miał uczuć, albo jeśli je miał, to tylko jakieś minimum, których nie wiedziałam jak uruchomić. 

One moment can change everythingWhere stories live. Discover now