cz.II {34} ,,Jesteśmy sobie przeznaczeni"

3.5K 284 37
                                    

-Dobrze, w takim razie, wychodzę.- krzyknęłam i zerwałam się z kanapy. Sięgnęłam po swoją torebkę i byłam gotowa do wyjścia.
-Alex, stój.- zawołał, kiedy ja już ubrałam ubranie wierzchnie.
-Jesteś żałosny Justin.- odparłam spokojnie i nacisnęłam na klamkę.
-Drzwi są zamknięte.
-To otwórz?
-Nie zamierzam cie wypuszczać, dopóki nie uzyskam tego, czego chce.- pokazał na miejsce obok siebie i wygodnie oparł się. Nie ściągając nic z siebie wróciłam na miejsce mojego wcześniejszego spoczynku.
-Mówisz, że znamy się bardzo długo.
-Tak, mówię. Szkoda tylko, że do ciebie to nie dociera.
-Dobra, nie denerwuj się. Masz jakiś dowód? Jakąś materialną rzecz?- Zaczęłam intensywnie myślec. Jaka rzecz, która jest moja i jego znajduje się jeszcze w moim domu. Wpadłam na pomysł.
-Myślę, że jeśli moja cielesność nic nie wnosi do twojego małego móżdżku, to nie wiele pomoże.- zaśmiałam się, aby nie udawał obrażonego dziecka.
-Jeśli chodzi o to, czy mnie podniecasz... To owszem.
-Nie widzę.- wychyliłam się i spojrzałam na jego krocze.
-Boże, jesteś taka płytka.
-Justin, ja już się pogodziłam z tym, że nigdy prawdopodobnie nie będziemy razem. Chodziłam do twojej Pani Psycholog, do której ty też uczęszczałeś zanim straciłeś pamięć.
-Przepraszam Alex, ale nic nie pamiętam.
-Rozumiem.- w moim oku zaczęła kręcić się łza, nie wiem co mam robić, jestem bezsilna.
-Ej, ale nie płacz. Tylko nie to.- rozchylił ramiona, a ja od razu wtuliłam się w jego ciepłą klatkę piersiową. Nie będę ukrywać, że w jego domu nie było za ciepło. 15 stopni w pomieszczeniu to dla mnie stanowczo za mało.
-Zimno mi.- oznajmiłam.
-Nie używam ogrzewania od jakiegoś czasu. Może dlatego, że mi wystarcza ta temperatura, która tutaj jest. Jeśli chcesz to włączę kominek.
-Poproszę, jeśli to nie problem to zrób mi herbatę.
-Przyniosłem wino.
-Herbatę.
-W takim razie, wino zostaje na pózniej.
-Cokolwiek.- wywróciłam oczami i opadłam głową na zagłówek. Był nadzwyczajnie miękki. Trzęsłam się lekko. Emocje spadły, a ja zaczęłam się wychładzać. Czułam jak moja głowa robi się coraz cięższa, oraz jak moje ciało bezwładnie rozwala się na dużej części skórzanej sofy. Zasnęłam.

oOo

-Alex, Wstawaj.- usłyszałam i poczułam jak silna dłoń łapie mój nadgarstek. Jęknęłam dosyć głośno i przeciągnęłam się.
-Chciałaś herbatę.
-Ym, tak, wiem... Przepraszam, ale przysnęłam.
-Zauważyłem. Słodko śpisz.- uśmiechnęłam się, na dobór jego słów. Na stole stała herbata, jakieś ciasto, butelka wina i leżał jakiś plik kartek.
-Będziemy robić origami?- zadrwiłam z niego i chwyciłam za szklankę.
-Nie żartownisiu, podpiszemy umowę.
-Umowę?
-Tak, mówiłem ci o tym co chce i czego oczekuje. Jeśli byłaś w stanie zasnąć w moim towarzystwie to oznacza tylko jedno.
-Co masz na myśli?
-Jesteśmy sobie przeznaczeni Alex.
********************************************************
Przepraszam jesli bedą jakies błędy, ale rozdział nie sprawdzany.
130 gwiazdek i 30 komentarzy i nowy.
DZIEKUJE ZA TAK DUŻY ODZEW POD OSTATNIM

One moment can change everythingDonde viven las historias. Descúbrelo ahora