cz.II {15} ,,Po męsku"

3.9K 269 25
                                    

Alex's POV
-Puść ją i wynoś się!- krzyknęła i wycelowała w Drew'a.
-O proszę, kogo my tu mamy. Chyba śnisz, myślisz ze taki ktos jak ty jest w stanie mnie wygodnić?- zadrwił z niej.
-Wiesz, wydaje mi się, że ja nie. Ale mogę cie w każdej chwili zestrzelić.- tym razem to ona zadrwiła z niego.
-Jesli strzelisz, to Alex tez tego nie przeżyje.- powiedział i chwycił za nóż kuchenny. Pisnęlam od razu gdy poczułam zimne ostrze przy swojej szyi.
-Błagam nie.- szepnelam do niego.

W tym momencie usłyszeliśmy głośne trzaśnięcie drzwiami. Zdezorientowany Drew puścił mnie i pchnął na ziemie. Upadłam na nią.
-Jeśli kogoś tu nasłałaś to obie zginiecie.- zagroził nam palcem i opuścił kuchnie nadal trzymając nóż w prawej ręce.

Szybko podniosłam się z ziemi i otrzepałam z piachu. Razem z Ari wysunęłyśmy głowy zza futryny, abyśmy mogły obserwować to co się dzieje.

Moim oczom ukazała sie postać dobrze znanego mi mężczyzny. Weszła do przedpokoju a w nim zapaliło się światło, które włączało się gdy wyczuło ruch.
-Proszę proszę, kogo my tu mamy.- Drew zaśmiał się szyderczo na widok Justina. Irytowało mnie to, że ciagle powtarzał się. Nie spodziewałem się, że cie jeszcze kiedy kolwiek zobaczę.

Justin patrzył na niego wzrokiem mordercy, tak to na pewno nie było przyjazne spojrzenie.
-Justin!- krzyknęłam i opuściłam swoją kryjówkę. Zaczęłam biec w jego kierunku. Jednak na drodze stanął mi Drew.
-Odsuń się.- powiedział dosadnie i pchnął mnie w tył.
-Myślisz ze możesz mną kurwa rządzić?!- w tym samym momencie poczułam jak jego ręka uderza w moja twarz. Ponownie. Skuliłam się na ziemi.
-Ty jebany skurwysynie.- mój chłopak widziawszy zaszłą sytuacje rzucił się z pięściami na swojego brata. Jedno zwinne uderzenie i ostrze wypadło z jego ręki. Wyraźnie zdezorientowany Drew szukał możliwej drogi ucieczki. Takie odnosiłam wrażenie.
-Justin, zadzwonić po policję?- zapytała Ariana wyciągając swojego smartfona.
-Nie, nie dzwoń. Zachowam się jak prawdziwy mężczyzna, a nie pizda.- pokiwał głowa w moja stronę, widziałam na jego ciele wiele ran. Były to rany cięte, a co gorsza dosyć głęboko. Nie wiedziałam skąd przyszedł, jednak na pewno nie z jakiegoś spa.
-Justin, źle wyglądasz. Jesteś pewien, że nie chcesz abyśmy zadzwoniły po pomoc?- zapytałam podchodząc bliżej, chciałam poczuć jego ciało, poczuć jego bliskość.
-Nie Alex, odejdź, nie teraz.- Och no tak, jego samozachowawcza zasada. Nie rozczulaj sie nade mną kiedy muszę być poważny.
-A więc chodź.- pokazał Drew ręką w swoją stronę. Nie wąchał się, jak gdyby przez kilka sekund rozmowy nabrał znacznej odwagi.

Justin również nie zawahał się, dało się poznać po obojgu, że są ze sobą spokrewnieni. Byli praktycznie identyczni, ich umiejętności również. Zakładam, że chodzili kiedyś razem na jakieś lekcje z samoobrony. Tak idealne, a co lepsze pewne ruchy nie przychodzą raczej naturalnie.
Kiedy Justin stracił równowagę mój instynkt opiekunki się włączył. Nie wiedząc co robię prawie weszłam pomiędzy chłopców, gdyby nie Ariana pewnie to ja dostałabym od jednego z nich pięścią w twarz.
-Alex, nie wpieprzaj się. Daj im załatwić to po męsku.- posadziła mnie siłą na krzesełku. Jak na kobietę, która pracuje w domu publicznym miała dosyć silną rękę. Nie wyglądała na silną, nie jeden mężczyzna mógłby się nieźle zdziwić zaczynając z nią.
*****************************************************
O to nowy rozdział :)
80 gwiazdek i 20 komentarzy i nowy :)

One moment can change everythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz