cz.II {1} ,,Nie ma go"

5.3K 323 28
                                    




Dwa lata później..

Minęły dwa lata.. Dwa pieprzone lata odkąd mieszkam z Alex i tylko z Alex. Ta dziewczyna zmieniła moje życie już od momentu, kiedy przekroczyła drzwi mojego domu. Powinienem jej za to podziękować, a jednocześnie przeprosić za to, co zrobiłem jej złego. Odciąłem się od wszystkich znajomych poza Fredo. Ojciec zostawił moją dziewczynę samą. No dobra. Nie samą. Jedyną osobą do której mogła się udać byłem ja.

Przyjechałem z Alex pod jej rodzinny dom. Nie mięliśmy w planach zostawać tam na długo, tylko chwile, aby mogła odbębnić rozmowę z Ricardo. Byliśmy umówieni z mężczyzną na 10:00. Gdyby nie punktualność Russo na pewno bym się spóźnił.

- Chcesz abym poszedł tam z tobą? - powiedziałem, jednocześnie wyłączając silnik samochodu.

- Tak. - uśmiechnęła się pierwszy raz tamtego dnia.

Bez zbędnych pytań opuściliśmy wnętrze samochodu i udaliśmy się do drzwi... Czas dłużył mi się cholernie, przez co wydawało mi się, że stoję tu zbyt długo. Uderzyłem w drzwi po raz kolejny. Bez jakiegokolwiek skutku. Złapałem za klamkę i przycisnąłem ją. Drzwi otworzyły się. Oi Ricardo nie dbał o bezpieczeństwo swojego mieszkania. Każdy dupek z ulicy.. taki jak ja. Mógł wejść do środka i otworzyć drzwi.

Weszliśmy w głąb mieszkania. Alex zaczęła ściągać buty.. szturchnąłem ją aby się nie wygłupiała. Nie wiem kiedy ktokolwiek sprzątał w tym domu.

- Nie ma go. - jęknęła usadawiając swój tyłek na małej pufie w salonie.

- Csiii. - uciszyłem ją, kiedy usłyszałem dźwięk. Prawdopodobnie wydobywał się on z sypialni. - Chodź. - machnąłem ręką na znak, że idziemy.

Stanęliśmy pod dużymi drewnianymi drzwiami, które pomalowane były białą farbą. Wsłuchałem się w głosy wydobywające się zza nich. Spojrzałem pytająco na Alex. Myśleliśmy o tym samym. Jego ojciec właśnie ruchał się z jakąś gąską.

- M-może powinniśmy stąd iść. - spojrzała w moje oczy. Zakryła dłonią usta, aby powstrzymać śmiech.

- Chciałaś coś załatwić, to może być ostatnia szansa.- szepnąłem i zapukałem w drzwi. Jęki momentalnie ucichły, a ich miejsce zajęły szepty. - Nie chce przeszkadzać... ale chyba się umówiłeś. - obniżyłem ton mojego głosu na bardziej poważny.

Z pokoju wyłonił się Ricardo jedynie owinięty ręcznikiem w pasie. Zaraz obok niego wyrosła kobieta.Nie była niczym zakryta, jakby nie wstydziła się niczego. W sumie to nie miała czego, jej ciało było idealnie proporcjonalne. Zakładam, że to ona tak pojękiwała. Nie ukrywam, że podobało mi się to w jaki sposób to robiła. Lubiłem tego typu reakcje w łożu.

- Ym.. Susan to Alex.. Alex to Susan. - powiedział, nie będę ukrywał.. ale ja też tu jestem.?! Alex niechętnie przywitała się z kobietą. Widziałem zawstydzenie u mojej księżniczki.

- Jestem Justin. - dodałem, zostałem dokładnie przejrzany od góry do dołu. Uśmiechnąłem się.- Z tego co pamiętam to umówiłeś się ze swoją córką.

- Wiem co zrobiłem, nie musicie mi tego mówić. A już na pewno nie ty. - Och no tak, zapomniałem.. jestem cholerną chorobą.

Moja dziewczyna rozmawiała ze swoim ojcem na osobności, nie wiem co mu chciała powiedzieć. Jedyne czego mogłem być pewien to to, że wróci ze mną. Towarzystwo sexownej blondynki umiliło mi czas w którym musiałem czekać na Ax.. Właśnie, Alex zdobyła u mnie nową ksywkę.

- Jesteś bardzo przystojny. - wydukała z siebie jasnowłosa, jednocześnie oblizując wargi. Kurwa. Lepiej przestań robić to czego jeszcze nie zaczęłaś.

- Dzięki, ty też jesteś całkiem na ruszt. - wzruszyłem ramionami, przecież nie pokaże jakieś zwykłej lasce tego, że na nią lecę. Tym bardziej nie w obecności MOJEJ.

-Możemy już iść kochanie. -poczułem na sobie małą rękę dziewczyny.

Potem już o nic nie pytałem. To nie był najwygodniejszy temat do rozmowy dla nas obojga.

Siedzieliśmy wtuleni w siebie na dużym narożniku w salonie. To chyba pierwszy piątkowy wieczór, który spędzamy w ten sposób.
- Justin, jestem głodna.- usłyszałem, byłem przekonany, że śpi. Na co wzdrygnąłem się trochę.
- Ym, w takim razie na co masz ochotę?
- Zamówmy pizzę.- pokiwała głowa.
- Od kiedy jesteś za jedzeniem niezdrowych rzeczy?- miła totalna obsesje na punkcie zdrowej żywności. Wmawiała sobie, że to pomaga w jej diecie.. Która nie była jej potrzebna.

Wyciągnąłem telefon i wystukałem numer do pizzerii. Dzień dobry. Tak tak. Chciałbym zamówić dużą pizzę.. ym, tak na puszystym cieście. Pół na pół jeśli można.

Podałem adres i rozłączyłem się.

- Będzie za jakieś 40 minut. Musisz wytrzymać.- położyłem rękę na jej odkryte udo.

- Ugh, znacznie szybciej by było gdybyśmy zrobili ją sami.- czy ona siebie słyszy?.. przez jej jebany okres mam chęć uderzyć głową w ścianę.- To ja pójdę się wykąpać. Szybciej minie mi czas.- zrzuciła z siebie moją dłoń i toczyła się w stronę łazienki.
*******************************************************
A wiec przedstawiłam wam nowa cześć. Do dopiero początek.. Tego wszystkiego co siedzi mi w głowie. Ustaliłam, ze nowe rozdziału nie bede pojawiały sie co dzień czy co dwa. Tylko w redy gdy przy ostatnim osiągniecie podana liczbę gwiazdek i komentarzy. Moze to troche wyzyskiwanie, jednak gdy podam limit więcej osób sie w to angażuje.
85 gwiazdek i 20 komentarzy i nowy rozdział sie pojawi :)

One moment can change everythingWo Geschichten leben. Entdecke jetzt