cz.II {30} ,,Pracę czas zacząć"

3.7K 273 33
                                    

Justin's POV
Przyjechałem pod miejsce pracy tak jak codziennie, moim samochodem, ubrany w garnitur i z idealnie ułożoną fryzurą. Jedyne co było inne, to godzina. Musiałem być dziś przed Alex. Chciałem też, porozmawiać z moim przyjacielem o tym co powinienem zrobić. Po przywitaniu się ze wszystkimi wjechałem na swoje piętro i zostawiłem tam rzeczy. Zszedłem po schodach niżej i bez pukania wszedłem do pokoju numer 405.
-Siema Michael, nie przeszkadzam?- zapytałem zamykając za sobą drzwi.
-Ty? Dla ciebie zawsze mam czas.- pokazał na miejsce przed sobą.
-To znakomicie, bo mam poważna sprawę. A w zasadzie to potrzebuje twojej rady.- zająłem miejsce i spojrzałem mu w oczy. Musiałem być pewien, że powie mi prawdę.
-O co chodzi?
-Jak wiesz, moje życie to jakich cholerny cyrk. Ty masz żonę, dziecko, kochającego psa i tak dalej. A ja? Ja mam tylko kilka zer na koncie w banku.
-I to jest twój problem?
-Potrzebuję kobiety Michael. Potrzebuje dziecka. Potrzebuje tej atmosfery, która panuje między kochającymi się ludźmi. W innym przypadku, oszaleje.
-Słuchaj, nikogo nie zmusisz do miłości.
-Byłem wczoraj u Alex.- zmieniłem temat, aby wiedział do czego zmierzam.
-Serio? Nooo to stary. Szybko ci poszło.
-Do niczego nie doszło.
-Zagalopowałem się. Więc do czego doszło?
-Właściwie to do niczego. Rozmawialiśmy, wypiliśmy trochę wina.
-Dobrze ci się z nią rozmawiało? Czy tak jak z każdą?
-Wystroiła się jak szczur na otwarcie kanału więc przyjemnie mi się na nią patrzyło.- Po skromnym stwierdzeniu mój przyjaciel wybuchnął donośnym śmiechem.
-To raczej dobrze o niej świadczy. Zresztą wydaje mi się, że jest idealna na stanowisko Pani Bieber. Ma w sobie to coś.
-Mi też się tak wydaje, ale może mi powiedzieć, że nie jest gotowa na dziecko. Albo co gorsza, że jest bezpłodna.
-Słyszałem, że jest zajebista w łóżku.- dodał, a ja uśmiechnąłem się jednoznacznie.
-To dobrze. Przynajmniej nie będzie leżała jak kłoda.
-A więc na co czekasz? Idź, powiedz jej to co mi i działaj.
-Jeśli powiem jej to co tobie, to prawdopodobnie dostanę po twarzy. 
-Miej świadomość, że mówisz do to kobiety, która ma być matką twoich dzieci.
-Dobre, postaram się. Dzięki.- wypuściłem tonę powietrza z siebie i wyszedłem z gabinetu Miechael'a.
-Mam nadzieję, że to ja będę tym pierwszym, który dowie się o zaręczynach i dostanie zaproszenie na wesele.
-Masz to jak w banku.
Podszedłem do wind. Kliknąłem strzałkę w górę i czekałem, aż przyjedzie. Na wyswietlaczu pokazał się znaczek, że winda jeździe z dołu. Drzwi rozsunęły się, a wkurzający dźwięk wydobył się z jej wnętrza. Wszedłem do środka i zasunąłem drzwi przyciskiem.
Jak ja jej to powiem? A co jeśli mi odmówi i zrobię z siebie błazna? Serię pytań przerwał mi kobiecy głos wydobywający się z głośników windy. Jestem na miejscu. Pracę czas zacząć.
******************************************************
Przepraszam, że rozdział nie pojawił sie z samego rana ale od rana walczę z kupnem biletów na ariane. Jesli to kogoś obchodzi to kupiłam trybunę F :)
110 gwiazdek i 25 komentarzy i nowy

One moment can change everythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz