cz.II {9} ,,Samą''

4.3K 287 34
                                    

Alex's POV

- Zapłacisz za swój głupi żart! - oficjalnie jestem w stanie przyznać. Justin na nowo zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni i zachowuje się jak .. jak kiedyś. Przełknęłam głośno ślinę, nie wiedząc czego mam się spodziewać. Nikt nie był w stanie mi teraz pomóc. Byłam sama z chłopakiem, który po raz kolejny upokorzył moją osobę.
- Jak bardzo głupia jesteś Alex, aby robić takie rzeczy?!
- Po prostu to zrób! - wrzasnęłam odchylając głowę, aby nie wiedział kolejnych łez z moich oczu tego dnia.

Popatrzył na mnie dziwnym wzorkiem i zwilżył swoją dolną wargę językiem. Po chwili uśmiechnął się i na nowo zbliżył do takiego stopnia, abym była w stanie poczuć jego oddech na mojej skórze.
- Spokojnie kochanie - powiedział gładząc mnie po policzku, który wcześniej uderzył. - Cieszę się, że jesteś chętna.
- Jesteś obrzydliwy! - powiedziałam wyrywając się.

- Czy Bieber kiedyś sprawił ci taką przyjemność jaką odczuwasz teraz? Huh? - potrząsnął moim drobnym ciałem. - Och, tak. Przecież robił tylko to co chciałaś.- zaśmiał się prosto w moją twarz. Moje policzki zaczynały robić się mokre od nadmiaru wody, którą produkowały moje oczy w zaskakująco szybkim tempie. Dlaczego on mówi o sobie w tak dziwny sposób?..

Kolejny raz próbowałam wyślizgnąć się z jego uścisku, lecz on jedynie ścisnął moje dłonie mocniej, tym samym przywierając mnie do podłogi. Nie mogąc nic na to poradzić, zaczęłam dyszeć i płakać jeszcze mocniej niż wcześniej. Złączyłam swoje nogi w obawie o to, co chłopak planował już za chwilę zrobić.

Nie tracąc ani chwili, Justin rozszerzył moje nogi. Ukucnął nad moim obolałym ciałem i zaczął składać pocałunki wzdłuż mojej szyi, w tym samym czasie jeżdżąc swoją wielką dłonią wzdłuż wewnętrznej strony mojego uda. Moje ciało zaczęło drżeć, a ja ponownie starałam się w jakikolwiek uwolnić od tego horroru.
- P-proszę.. proszę zostaw - mówiłam delikatnym głosem, bojąc się jego reakcji. Zacisnęłam swoje powieki, kiedy poczułam, jak moja mokra koszulka jest rozrywana i ląduje w kącie po drugiej strony pomieszczenia. Zamknęłam swoje powieki, widząc szeroki uśmiech Justina.

- Mogłabyś się kurwa przestać wierzgać?! - rzucił, po czym ponownie uderzył w moją twarz. Wybuchnęłam jeszcze wielkim szlochem niż wcześniej. Chwycił moje biodra i przysunął bliżej swoich. Starałam się jak mogłam, aby złączyć swoje nogi, jednak szatyn szybkim ruchem zdjął ze mnie dolną część mojej piżamy.
- Nie proszę, Justin! Nie rób tego, jesteś pijany! - starałam się przemówić do jego rozumu, jednak znowu na darmo. Ponownie przybliżył swoje usta, aby złączyć je z moimi, jednak szybko zdążyłam się odwrócić. Moje zachowanie wyraźnie go zdenerwowało. Chwycił za moją szyję, odbierając mi tym samym dostęp do powietrza. Po kilku sekundach puścił ją, na co ja zaczęłam kasłać.

Ujrzałam, jak brązowooki ściąga przez głowę swoją koszulkę i rzuca ją tam, gdzie od paru minut leży moja. Silną dłonią chwycił za moją brodę i odwrócił nią tak, aby był w stanie złożyć pocałunek na moich suchych z nerwów wargach. Ponownie zaczęłam dyszeć, a z moich ust wychodziły kolejne prośby.

Zaczął lekko przygryzać moje ucho, a jego ciepły oddech uderzał w moją spoconą szyję.
- Nie będzie bolało, obiecuję - powiedział delikatnie, wkładając kosmyk moich włosów za ucho.
- Będzie, zostaw mnie - mruknęłam, a kolejna porcja łez zaczęła wypływać z moich oczu.

Złożył kolejny pocałunek na moich ustach, a kciukiem pogładzić mój obolały policzek. Na jego twarzy nadal widniał wymalowany uśmiech, na co zrobiło mi się niedobrze.
- Sprawię ci przyjemność, nie martw się - rozszerzyłam oczy, kiedy zauważyłam, że zaczyna rozpinać swoje spodnie i ściągać je w dół.
- Nie! - zaczęłam krzyczeć, co zaczynało go denerwować.
- Zamknij w końcu tą swoją mordę! - wrzasnął, na co lekko wzdrygnęłam się. Nie dając mi szansy na odpowiedź, przykrył moją buzię swoją dłonią. Starałam się go ugryźć, ale nie byłam w stanie.

W ciągu kilku chwil poczułam jak we mnie wszedł. Zaczęłam wiercić się jak tylko mogę, tym samym powodując ogromny ból w dolnej części mojego ciała. Szybkim ruchem ściągnął ze mnie mój biustonosz i dorzucił go do reszty rzeczy w kącie. Poczułam się zażenowana.

Nie było nic, co mogłoby mi teraz pomóc. Spoliczkowałam się mentalnie za to, że uwierzyłam w jego przemianę. Jak bardzo głupia byłam, kiedy posprzątałam jego dom i ugotował obiad, kiedy on był nie wiadomo gdzie? Jak bardzo oszalałam, kiedy pozwoliłam, aby jego ramię obejmowało mnie, kiedy oglądaliśmy razem telewizję? Jak bardzo?

- Przestań! - krzyknęłam raz jeszcze, na co chłopak uśmiechnął się.
- Widzisz, abym skończył? - nie tracąc chwili wyszedł i wszedł we mnie ponownie. Moje ciało przeszył ogromny ból. Złapał moje nagie dla niego obecnie piersi i zaczął je ściskać, głośno przy tym dysząc. Czułam po nim, że niedługo dojdzie. Czułam to po jego wyrazie twarzy, który zdawał się być zbyt zadowolony. Na nowo chwycił moje biodra, aby wejść we mnie jeszcze mocniej.

Zamknęłam swoje oczy i znów przyjęłam nieopisaną dawkę bólu. Zaczął głośno oddychać, po czym wyszedł ze mnie i zaczął podciągać swoje bokserki, a następnie spodnie. Płakałam bardziej, niż tego dnia w piwnicy. Nie wiele z tego pamiętam, biorąc pod uwagę amok, w jakim byłam przez brak jedzenia czy powietrza.

W tej chwili wiedziałam. Już nigdy w życiu nie będę chciała być dotykana. Nigdy w życiu nie pozwolę jakiejkolwiek osobie dotknąć mojego ciała. Czułam się brudna czując na sobie jego dotyk. Nienawidziłam go tak cholernie, a jeszcze bardziej nienawidziłam tego, że nie jestem w stanie uciec stąd.

Przez zamglony obraz widziałam jak Justin podnosi się i odchodzi. Po chwili wrócił z kluczami w ręku, po czym przerzucił moje ciało przez swoje. Czułam się jak ostatnia dziwka, którą klient po skończonej zabawie odkłada w kąt jak zepsutą zabawkę. Tylko problem w tym, że ja nie byłam dziwką, a Justin nie był żadnym alfonsem. Byłam zwykłą nastolatką, a on na pozór był zwykłym chłopakiem.

Płakałam w jego ramię, które i tak było już mokre od moich łez. Szatyn wydawał się niewzruszony moim, a co gorsze swoim zachowaniem. Zachowywał się, jak gdyby był pozbawiony ludzkich uczuć.

Jedyną rzeczą jaką obecnie słyszałam był mój szloch, oraz nieumiarkowany oddech Justina. Za chwilę o moje uszy odbił się dźwięk otwieranych drzwi od piwnicy. Ścisnęłam jego koszulkę, jak gdyby mogło go to powstrzymać od zostawienia mnie tutaj na nowo.

Zostałam perfidnie rzucona na materac, nie mając jakichkolwiek ubrań, a jedynie koc. Nigdy w życiu nie chciałam zapaść się pod ziemię, jak teraz. Byłam sobą zwyczajnie rozczarowana. Moje życie się spieprzyło się z dniem, w którym tu trafiłam. Nienawidzę czternastego czerwca.
- Wiesz co, Alex? - powiedział unosząc mój podróbek, abym mogła na niego popatrzeć. - Teraz jesteś na mnie zła, ale obiecują ci, że za niedługo pokochasz mnie tak, że sama będziesz błagać o więcej. - powiedział, po czym wyszedł na nowo zostawiając mnie samą. Nagą, bez światła, bez jedzenia, bez niczego. Samą.
*********************************************************
90 gwiazdek i 25 komentarzy i nowy rozdział 💋👅 UDOSTEPNIAJCIE OPOWIADANIE ZNAJOMYM PROSZĘ 🙈😪💘

One moment can change everythingWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu