{55} ,,Po prostu ją weź''

7K 329 19
                                    




Kończyliśmy nasze śniadanie, a zegarek wskazywał godzinę dwunastą. Wstaliśmy parę godzin temu, ale każde z nas wolało poleżeć jeszcze w łóżku, nie pytajcie dlaczego. Alex kończyła zajadać się swoimi naleśnikami z bitą śmietaną, a ja brałem ostatniego kęsa mojej jajecznicy. Mojego przyjaciela od samego rana nie było w domu, a jego telefon nie odpowiadał. Zdziwiłem się, bo nie pamiętam, aby mówił, że ma coś do załatwienia. W każdym bądź razie był dorosły, a ja nie miałem zamiaru mieszać się w jego życie.
- Co do dzisiaj - zacząłem, upijając łyk swojej kawy. - Masz co założyć?
- Zależy gdzie chcesz mnie zabrać - odpowiedziała, krzyżując swoje dłonie pod brodą.
- Jakoś wyleciało mi to z głowy i zapomniałem ci powiedzieć. Jeden mój znajomy robi u siebie dzisiaj coś w rodzaju domówki i mamy zaproszenie.
- Twój znajomy? Masz innych znajomych niż Fredo i ten idiota
- postukała palcem o brodę na znak, że myśli.
- Pete?- Oczywiście, że mam - prychnąłem, czując się lekko obrażony. Czy ona myśli, że nie mam przyjaciół? - Mam wielu przyjaciół, których nie znasz.
- Dobrze, wyluzuj - uniosła swoje drobne ręce w górę na znak poddania, na co przewróciłem oczami. - Jeśli to ma być domówka, to mogę założyć spodnie.
- Nie! - wyrwało mi się, na co posłała mi pytające spojrzenie. - To znaczy wolę cię w sukience. Tak myślę.
- Och, doprawdy? - zaczęła się droczyć. Typowa Alex. - W takim razie bardzo mi przykro, ale nie mam co założyć.
- Masz - odpowiedziałem, będąc pewnym swojego zdania.
- Nie, Justin - westchnęła. - Nie mam żadnej sukienki. Sam dobrze wiesz jak mało mam ubrań.
- Masz sukienkę - powtórzyłem, wstając od stołu. Alex popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem, kiedy wbiegłem szybko po schodach do naszego pokoju. Ona jeszcze nie wie ile mam dla niej niespodzianek. Zgarnąłem szybko torebkę z nową sukienką, którą kupiłem razem z innymi prezentami. Wróciłem do niej, kiedy wkładała ostatnią szklankę do zmywarki.
- Niespodzianka - odezwałem się, a jej wzrok od razu trafił na rzecz w mojej dłoni.
- Powiedz mi, że żartujesz - powiedziała, krzyżując swoje ramiona. - Oszalałeś? Masz dla mnie kolejny prezent, kiedy ja nie dałam ci nic? Nie uważasz, że jest to zbyt wiele, Justin? Doceniam to jak się starasz...
- Po prostu ją weź - przerwałem jej, wiedząc i tak co ma na myśli. Nie obchodziło mnie to, że nie kupiła mi żadnego gówna za pieniądze. Dała mi siebie, a to najwspanialszy prezent jaki mogłem sobie kiedykolwiek wymarzyć.
- Dziękuję, jesteś najlepszy - uśmiechnęła się i cmoknęła delikatnie mój policzek.
- Cokolwiek cię uszczęśliwi - podniosłem jej podbródek, aby móc delikatnie pocałować jej pulchne usta. - Na którą jesteśmy tam zaproszeni? - spytała, gdy obejrzała już sukienkę. -Ogólnie zaczyna się to koło siedemnastej, ale pojedziemy wtedy, gdy będziesz już gotowa. Nie śpiesz się zapewniłem ją.
- Moja propozycja chyba naprawdę wydała się dla ciebie kusząca - zaśmiała się, po czym minęła mnie i znikła na schodach.

(inna perspektywa)

Alex spojrzała na laserowe cyfry zegarowe, które wskazywały godzinę piętnastą. Miała dokładnie dwie godziny do rozpoczęcia zabawy sylwestrowej. Justin oznajmił, że mogą się spóźnić, ale mimo wszystko wolała być tam punktualnie. Taka już była. Kiedy Justin zajmował się swoimi mało interesującymi dziewczynę sprawami na dole, ona zamknęła się w jego pokoju (który teraz jest już wspólny) i postanowiła zacząć przygotowania do nadchodzącej imprezy. Sukienkę, którą dostała rozłożyła na łóżku, a sama zdecydowała się wziąć prysznic. Po jego zakończeniu, gdzie także umyła od razu włosy, ustała przed lustrem zastanawiając się, co ma zrobić z włosami. Długo zastanawiała się nad fryzurą, aż w końcu postanowiła zostawić je w swoich naturalnych falach. Wysuszyła je początkowo ręcznikiem, a chwilę potem podłączyła suszarkę. Po przeszło piętnastu minutach jej włosy były całkowicie suche i tak jak chciała, uformowały się w delikatne fale. Wychyliła głowę zza drzwi, aby być w stanie kontrolować czas. Minęło dopiero czterdzieści minut, więc nie była tak bardzo w tyle. Nucąc pod nosem jakąś piosenkę, zaczęła trudzić się ze swoim makijażem. Nigdy nie była zwolenniczką tego typu rzeczy, ale wydawało jej się, że na taką imprezę jak impreza sylwestrowa jest to nawet wskazane. Wyciągnęła z szafki kosmetyki, które kiedyś kupił jej Justin i przystąpiła do działania. Westchnęła z irytacją, kiedy po raz trzeci starała się narysować równą kreskę eyelinerem na swojej powiece. Po dziesięciominutowej walce z okiem, w końcu jej wyszło. Wytuszowała mocno swoje rzęsy, a twarz dziewczyny pokrywał delikatny podkład. Jej usta pokryte były czerwonym, połyskujący błyszczykiem, który miała ochotę zlizywać za każdym razem, gdy tylko przypomniało jej się, że ma zapach arbuza. Kiedy jej fryzura i makijaż była już gotowa, opuściła łazienkę, będąc owiniętą jedynie ręcznikiem. Otworzyła szufladę, w której znajdowała się jej bielizna i przygryzła wargę. Wiedziała co obiecała Justinowi i była pewna, że zrobi on wszystko, aby dostać to, czego chce. Dlatego też długo zastanawiała się nad wyborem odpowiedniego kompletu. Po dłuższej chwili namysłu. Uśmiechnęła się sama do siebie, bo w końcu to jeden z tych kompletów, które kiedyś wybrał jej Justin. Kiedy była już w niego przebrana, przyszedł czas na sukienkę i buty. Tak naprawdę dopiero teraz ma okazję, aby dobrze się jej przyjrzeć. Zastanawiało ją to skąd chłopak ma tak dobry gust, przecież od dziecka nie przebywał w towarzystwie kobiet, a jego babcia nie mogła być raczej jakąś wielką ikoną mody. Wtedy do jej głowy weszła osoba Pauli. To z nią wtedy Justin pojechał do centrum handlowego, gdzie kupował prezenty. To ona wybrała ten naszyjnik i to na pewno ona była odpowiedzialna za kupno tej sukienki. Wielki grymas wymalował się na jej twarzy, a przez chwilę miała ochotę zedrzeć z siebie z sukienkę i zrobić Justonowi awanturę o to, że pozwala jej zakładać sukienkę, którą wybrała ta... dziwka. Jednak nie chciała psuć dobrego humoru chłopakowi, wiedziała jak bardzo starał się, aby ten dzień był dla nich wyjątkowy. Gdy Alex była już całkowicie gotowa, zegar wskazywał godzinę 16:37. Przybiła sama sobie piątkę za swoją punktualność i chwytając torebkę, zeszła na dół do Justina.
*********************************************
80 gwiazdek i 20 komentarzy i nowy rozdział 🎀

One moment can change everythingWhere stories live. Discover now