{2} ,, Ból świadczy o tym, że żyjesz''

25.3K 971 152
                                    

Alex's POV

- W twojej bajce? Jakiej bajce?! o co ci chodzi? - zadałam mu tyle pytań, że pewnie sam nie wiedział na które ma odpowiedzieć.. Bynajmniej miałam taką nadzieje.
- Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie - puścił mi oczko, JEZU krzyknęłam w myślach, kiedy to zobaczyłam on był na prawdę w stanie zapanować nade mną. Czułam to.
- Ym.. Może pokażesz mi mój pokój? - zaproponowałam, przecież nie będziemy stali za drzwiami jak idioci i patrzyli na siebie... Właśnie.. Patrzyli.. Jego wzrok hipnotyzował mnie.
- A więc chodź - powiedział, i wyciągnął swoją dłoń w moim kierunku. Domyśliłam się, że chce abym chwyciła jego dłoń.
- Poradzę sobie, po prostu prowadź - oznajmiłam mu raczej jasno, że nie chce łapać go za dłoń, nie powiedział nic tylko ruszył przed siebie, szedł dość szybko i nawet nie zaproponował mi zaniesienia walizki...
- Ta walizka jest ciężka - mruknęłam kiedy zobaczyłam, że będziemy wchodzić po schodach.
- Trzeba było nie pchać tam całego sklepu ubrań - zaśmiał się, a ja mocniej otworzyłam oczy nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział.
- Co się tak patrzysz jak byś anioła zobaczyła, idziemy - powiedział i położył rękę na moich plecach, aby pchnąć mnie w stronę schodów.
- Nie będę wniosła tej walizki, jest za ciężka!!! - krzyknęłam, dość głośno. Przecież ona ważyła z 20 kilo.
- A czy to moja walizka? - głupio zapytał.
- Nie... Jest moja, ale ty jako dżentelmen powinieneś ją za mnie wnieść.. Nikt cie tego nie nauczył?! - Wyglądał na 20 lat, albo i więcej, ale rozum miał na poziomie przeciętnego mało wiedzącego o życiu dzieciaka. Jedyne co go ratowało to to, że był w cholerę przystojny.
- Dawaj te walizkę - warknął i podniósł ją - Tylko nie myśl sobie że będę twoim tragarzem i służącym cały pobyt - dodał po chwili i ruszył po schodach do góry. Czy ja go naprawdę prosiłam o tak wiele? To tylko wniesienie walizki na gore. Dla takiego faceta jak on... Nawet by się nie zmęczył.

Wejście na górę i pokazanie mi pokoju zajęło mu 5 minut.. Może dlatego, że nie było czego tam pokazywać. Weszłam za nim do pomieszczenia i zobaczyłam mały pokoik, w którym był taki sam nieład jak w całym domu.

- Żartujesz, prawda? - miałam cichą nadzieje na to, że ten ,, mój pokój'' to jakiś śmieszny żart.. i że on zaraz otworzy jakieś drzwi i wejdziemy do czegoś... czegoś gdzie chociaż jest porządek.

- A wyglądam na kogoś, kto żartuje? - zapytał mnie, a ja od razu usiadłam na walizce, to było jedyne jeszcze czyste miejsce w tym domu..

- Skoro już wszystko widziałaś i nie masz żadnych pytań, to idę do siebie - oznajmił mi i odwrócił się do drzwi.

- Stój! - krzyknęłam - O której jemy kolacje? Jestem głodna.. - fakt, ostanim moim posiłkiem który jadłam było śniadanie.

- Kolacje?... Eeeeeeem.. Nie wiem - przerwa między jego ,,Em'' a nie wiem trwała chyba wieczność. Wyszedł z pokoju. Zostawiając mnie głodną w tym okropnym, a co gorsza brudnym pokoju.

Justin's POV

Nie mam pojęcia co ta dziewczyna sobie myśli, ale już wiem że Ricardo ją wychowywał totalnie bezstresowo. Na jej nieszczęście życie ze mną to ciągły stres. Zszedłem na dół do salonu, i spojrzałem na kuchnie. Przypomniało mi się to, że jest głodna. Mistrzem kuchni to ja nie byłem, ale nie musiałem nim być. Postanowiłem zrobić jej coś do jedzenia, sądząc po tym, że nie mogła wnieść walizki po dziesięciu schodkach stwierdzam, że ma też francuskie podniebienie.

Otworzyłem lodówkę, której przydało by się napełnienie. Jedyne co w niej zobaczyłem to ser, masło oraz kawałki sałaty. Wziąłem to co było, i wyciągnąłem chleb tostowy. Ułożyłem ser na chlebie, wcześniej smarując je masłem. Dodałem do każdej z 3 kanapek po liściu sałaty.  Sięgnąłem do schowka w poszukiwaniu jakiegoś napoju. Taaa... powiedziałem do siebie, jedyne co tam było to puste butelki po alkoholu. Nalałem więc wody z kranu do szklanki. Wszystko postawiłem na tacy, która była trochę obdarta i połamana, jednak można było z niej korzystać.

Nie miałem zwyczaju pukania do pomieszczeń, szczególnie tych w moim domu. Wszedłem do pokoju w którym siedziała. I aż mnie zszokowało..

- Nie było mnie tu długo?.. Coś przegapiłem? - Zapytałem Alex kiedy zobaczyłem ten porządek w pokoju.

- Nie wysiedziałabym w takim syfie, w jakim ty siedzisz - Palnęła szybko i zaścieliła łóżko, które miało zmienioną pościel. Wygląda na to że wzięła swoją z domu.

- Hah.. Ta.. To ten.. przyniosłem ci twoją wymarzoną kolacje - powiedziałem i spojrzałem na tacę, a zaraz po tym na nią.

- Wymarzoną ? - Zadrwiła, podniosła się z łóżka i podeszła do mnie. Przejęła tace ode mnie. - To trzy kanapki z chlebem tostowym, zresztą jakimś starym. Kawałkiem sera i prawie zwiędłej sałaty. Mam o wiele bardziej zdrowe marzenia -

- Jeszcze woda - dodałem

- Oh, dziękuję ci za takie poświęcenie - powiedziała ironicznie, a ja uśmiechnąłem się i zerknąłem do jej walizki z której wystawała bielizna. Podszedłem do niej, i złapałem za czarny koronkowy stanik.

- O proszę, podoba mi się - powiedziałem przyglądając się dokładnie kawałkowi koronkowego materiału który miałem w rękach. - nałóż to - rozkazałem.

- Jak będę miała ochotę, to nałożę. Na pewno nie w tedy gdy ty tego będziesz chciał - warknęła do mnie i wyrwała mi materiał z ręki.

- Będziesz miała ochotę szybciej niż ci się wydaje skarbie - uświadomiłem jej ograniczony na informacje mózg.

- Nie mów do mnie skarbie.

- A ty mi nie rozkazuj, bo nie jestem twoim dzieckiem.

- Bardzo dobrze, że nim nie jesteś. Zresztą moje dziecko by nie było takim..

- Takim?, no dokończ.

- Takim idiotą jak ty - Gówniara zbyt bardzo pyskowała, mogliśmy się trochę powyzywać.. ale bez przesady. Pchnąłem jej drobne ciało na ścianę, a ona wywaliła tacę z jedzeniem i wylądowała na niej. Podszedłem dość blisko Alex. I patrząc jej w twarz powiedziałem wyraźnie i powoli:

- To ja jestem tutaj panem, a ty tylko jedną z tych poukładanych dziewczynek. Ja ci mówię, że masz skakać a ty pytasz jak wysoko, rozumiesz?!- wywarczałem w jej twarz jednocześnie ściskając jej nadgarstek , zauważyłem strach w jej oczach, patrzyła na mnie

- To boli!

- To dobrze, ból świadczy o tym że żyjesz.. jeszcze.

**************************************************************************************

Oto drugi rozdział :). Nie jest bardzo długi ale następny planuje dosyć długi ! Akcja zaczyna się powoli rozkręcać. Alex próbuje walczyć z Justinem. Jak myślicie dobrze robi? czy raczej nie?.  Do zobaczenia w następnym :) .
JEŚLI CI SIE PODOBAŁO TO PROSZĘ, UDOSTĘPNIJ DALEJ I ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD W POSTACI CHOCIAŻBY KOMENTARZA!!
  CZYTASZ= KOMENTUJESZ

One moment can change everythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz