Wszystko zepsułem (Stony)

Zacznij od początku
                                    

-Dlaczego? - spytał, a w jego oczach pojawiły się łzy. - Aż tak bardzo jestem beznadziejny, że się przeze mnie tniesz? - szepnął nadal patrząc na rany. Spuściłem głowę w dół nic nie mówiąc.

- Jeśli tak bardzo cię ranie, to odejdę. - odparł i puszczając moją rękę odszedł.

Tak po prostu.

W moich oczach pojawiły się łzy, które po chwili zaczęły płynąc po policzkach. Oparłem się o ścianę i zjechałem po niej plecami.


********3 lata później*********

-Tatusiu... - z góry zbiegł mały brązowowłosy chłopiec. - Patrz co znalazłem. - podbiegł do mnie i podał mi zdjęcie.

-Ktio tio tjen pjan? - spytał chłopiec

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Ktio tio tjen pjan? - spytał chłopiec. Spojrzałem na niego oczami pełnymi łez. - Tatusiu dłacego płaces? - spytał wspinając się na fotel i mocno mnie przytulając.

-Ten Pan to twój tata. - mruknąłem patrząc na zdjęcie trzymane w ręce.

- Jiaki oń byj? - spytał patrząc na mnie swoimi dużymi oczami.

- Szalony, inteligentny, przystojny... - odparłem wzdychając.

-Dłacego nje mja gio ź niami?- zrobił smutną minę. I tu był problem. Co mu powiedzieć?

-Emm... Widzisz... - zacząłem.

-Nje ciał mnje? - spytał, a w jego oczkach pojawiły się łezki.

-Co?!? Nie... - mruknąłem całując go w główkę. - Kochanie... Dowiedziałem się o tobie, jak on już odszedł. - Odszedł, bo cierpieliśmy przez siebie. - odpowiedziałem na jego pytanie.

-Ahja - mruknął jakby dalej miał niedosyt odpowiedzi.

-No Peter pora spać. - podniosłem się z brunetem na rękach i zaniosłem go do łóżka. Przykryłem go po samą brodę.

- A tata wróci kiedyś do nas? - spytał starając się nie seplenić.

-Nie wiem kochanie. - mruknąłem. Dałem mu buziaka w czoło i posłałem uśmiech. - Dobranoc Maluchu.

- Dobranoc Tatusiu. - mruknął ziewając, a po chwili już spał. Uśmiechnąłem się widząc to, po czym wyszedłem z jego pokoju. Poszedłem do okna.

- Gdziekolwiek jesteś wiedz, że cie kocham.

*Tony's pov*

Po trzech latach, postanowiłem zawalczyć o ukochanego. Znalezienie jego adresu nie było trudne. Nadal mieszkał na Brooklynie. Stanąłem przy oknie z panoramą całego miasta.

-Idę kochanie. Zdobędę cie choćby nie wiem co.




**********************

Polsat wita :")

Gwiazdki i komentarze please :P

























Prompts by SanyaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz