Otoczyły mnie ramiona. Niezliczona ilość gorących, spoconych ramion i ściskających mnie palców. Zaczęłam się od nich odganiać, próbując zapanować nad wewnętrznym drżeniem, ale było to trudne z uwagi na to, że moi przyjaciele przekrzykiwali się wzajemnie, co chwila pytając, o co chodziło i większość z nich te pytania kierowała do mnie.
No bo do kogo?
Coraz mocniej nabierałam powietrza w płuca chcąc z siebie coś w końcu wykrztusić, ale nie wiedziałam jak to zrobić. Ethan sam powinien się wytłumaczyć, ale zrobił to, co zwykle. Zostawił mnie z tym kurzem, z tym wibrującym od krzyków powietrzem, z tą pustką w głowie i skręconymi z szoku mięśniami.
Wszystko w porządku, Casteel?!
Nie, do cholery!
Jak mogło być w porządku?! Jak mógł mi uwierzyć, kiedy mu to mówiłam?
— Zostawcie mnie! — Przepchnęłam się między Callie i Amandą gotowa stamtąd uciec, tak jak on, szybko i bez litości, ale w chwili, gdy postawiłam krok, odbiłam się od czyjegoś torsu, a spomiędzy moim ust wydostało się ciche sapnięcie.
Moje oczy powędrowały do góry.
— Andy...
— Już dobrze, Nicki. — Jego spokojny głos był tak różny od bombardujących mnie z każdej strony wrzasków, że na moment zamknęłam powieki. A kiedy je otworzyłam dłonie mojego brata delikatnie chwyciły mnie za ramiona i potarły nadwrażliwą skórę. — Powiedz, co się stało...— Rebel... — Moja ręka uniosła się wskazując tamto miejsce, a głowa zawirowała wokół własnej osi. Czułam nieprzyjemny ucisk w piersi, moje policzki były rozpalone, jedna z moich dłoni wplątała się we włosy. — On miał... — Słowa zabulgotały w moim gardle jak gotująca się woda. — To chyba była amfetamina...
— Kurwa! Rivera! Z kim ty się zadajesz?! — Ryknęła Callie, która chodziła w tę i spowrotem, nie mogąc się zatrzymać.
Skupiony tuż za nią tłum wypatrywał sensacji. Ludzie wyciągali szyje, szeptali między sobą, a ten szum brzmiał tak złowieszczo, że całe napięcie, którego próbowałam się pozbyć, jeszcze bardziej wezbrało.
— Nie wiedziałem! — Jęknął płaczliwie Santiago.
— Pójdę tam i sama skopię mu dupę! Na pewno nie odszedł za daleko! — Warknęła Davis, jednak Andrew zatrzymał ją w locie, pociągając za szczupły nadgarstek.— Uspokójmy się. — Amanda przybrała łagodny ton i westchnęła stając u mojego boku z uniesionymi rękami. Andrew przygryzł dolną wargę i spojrzał ponad moją głową w kierunku drzwi. — Dobrze, że Ethan go stąd wykopał, ale takie rzeczy zdarzają się wszędzie! Na imprezie u Hamiltona strzykawki walały się po całej podłodze. Powinniśmy o tym zapomnieć i wrócić do zabawy. Rebel na pewno więcej się tu nie pojawi. Szczególnie po występie Ethan'a.
— Mówisz poważnie? — Zassałam powietrze przez zęby. — Powiedz, kurwa, że żartujesz, Amanda! — Poczułam pulsowanie w piersi. I złość. Złość, która rozsadziła mi żyły i zaczęła sączyć się ze mnie tak szybko, że powietrze wokół jeszcze bardziej się rozgrzało.
— Nicole...— To, że ty przywykłaś do pewnych widoków oznacza, że tak ma być wszędzie?! To jest mój dom, do cholery! Żaden burdel, ani cholerna melina! — Wydarłam się zaciskając pięści. — Mój dom, Amy! Mam o tym zapomnieć?! — Odwróciłam się do niej całym ciałem. Oczy Amy zasnuła mgła, ale nie miałam w sobie ani grama litości. — Zapomnieć, kurwa? — Chwyciłam się za głowę. — Może gdybym większości życia nie spędziła pod jednym dachem z ojcem narkomanem, przyszłoby mi to tak łatwo jak tobie. I przysięgam ci, Davis... Ja tego nigdy nie zapomnę. Macie swoją noc w Las Vegas!
![](https://img.wattpad.com/cover/342029685-288-k328689.jpg)
YOU ARE READING
Dissonance
Teen FictionJedna decyzja. Tylko jedna wystarczyła, aby moje pozornie poukładane życie znowu runęło. Jedno spojrzenie stalowych, zimnych oczu okazało się być początkiem. Gdybym wiedziała... Pewnie nigdy nie odważyłabym się patrzeć w te oczy z taką ciekawością...