24. Nie musisz być w jego typie...

108 14 62
                                    

       — To nie ja miałam kryzys tożsamości w ósmej klasie! — Wydarł się Preston na całe gardło, gdy dwie godziny później dalej dyskutowaliśmy przy stole w salonie.

       Ethan został, zajmując miejsce na brzegu kanapy i nie mogłam pozbyć się wrażenia, że zrobił to dla świętego spokoju, bo na tle całego rozbawionego towarzystwa wyglądał jak bajkowy Grinch. Tuż obok niego zasiadł Blake, lecz nim to zrobił wykonał perfekcyjne przeszukanie moich kuchennych szafek, które zakończyło się wydobyciem z kredensu whisky. Santiago został wciśnięty w sam róg kanapy i spokojnie sączył bezalkoholowe piwo.

       Przez większość czasu lawirowałam między kuchnią a częścią salonową, dolewałam wina, donosiłam przekąski i starałam się zmazać z twarzy wredny uśmieszek, który towarzyszył mi od czasu rozmowy z Gwen. Spotkanie od tego momentu toczyło się swoim unikatowym, zabawnym rytmem i miałam nadzieję, że pozostanie takie aż do samego końca.

       Zapomniałam jednak, że tam, gdzie pojawiał się alkohol i ludzie z potężnymi temperamentami mogło zdarzyć się dosłownie wszystko.

       — Nie wiem, o czym mówisz... — Trevor wzdrygnął się, gdy sięgnął po swojego drinka. Poprawił koszulę i z konsternacją rozejrzał się dookoła.
— Ja nie chcę wiedzieć. — Odparłam unosząc ręce w obronnym geście, by po chwili rzucić na stół kolejną i zarazem ostatnią paczkę chipsów wydobytą z czeluści szafek.

       — Mogłabyś sobie już usiąść. — Zauważyła Callie. — Mamy wszystko, czego nam trzeba. A jeśli czegokolwiek zabraknie wstaniemy i sami się obsłużymy.
— Ja nie! — Rzekł Santiago z dziecięcym uporem. — Wystarczy mi, że muszę patrzeć jak słodko zalewacie się w trupa.
— Ciebie akurat nie brałam pod uwagę. — Zaśmiała się czarnowłosa.
— Wyjmę tylko zapiekanki i już do was dołączam. — Odparłam wycofując się do kuchni.

       Przysłuchując się dyskusji zajrzałam do piekarnika. Ser na bagietkach, które przygotowałam na szybko widząc, w jakim tempie znikało jedzenie, zaczął się rumienić.

       — Zrobić ci drinka, Casteel? — Zapytał Blake.
— Dzisiaj sobie daruję. — Odpowiedziałam sięgając po rękawice kuchenną.
— Jesteś chora, Nicole? — Oburzyła się Stella.

       Odwróciłam się w jej stronę marszcząc brwi. Ethan spojrzał na nią spod byka i równie szybko opuścił głowę nieznacznie nią kręcąc. Zignorowałam napięcie między nimi skupiając się całkowicie na swojej przyjaciółce.

       — Staram się, aby ci nie zabrakło. — Odparowałam.
— Tylko raz w życiu odmówiłaś picia, bo brałaś wtedy antybiotyk! — Zauważył Rivera perfekcyjnie demaskując mój problem z alkoholem. — To było z rok temu!
— Dobrze wiedzieć... — Wtrącił Andy z rozczarowaniem.

       — Nie zesraj się, Rivera! — Warknęłam.
— To rzeczywiście bardzo podejrzane. — Dodała Amanda zakładając jedną nogę na drugą.

       Dziesięć par oczu zaczęło mi się przyglądać z niepohamowanym zaciekawieniem. W tej samej chwili Collins wstał z kanapy i ruszył w moją stronę, a Stella powłóczyła wzrokiem za nim. Każdy cal mojego ciała napiął się odrobinę, a gdy chłopak stanął naprzeciw mnie i bokiem oparł się o kuchenną wyspę wszystko dookoła jakimś cudem zniknęło, łączenie z moim zażenowaniem.

       Ethan splótł ręce na klatce piersiowej uwidaczniając silne przedramiona i imponujący biceps. Przełknęłam nerwowo i odwróciłam wzrok.

       — Wszystko okej? — Zapytałam cicho.

       Chłopak wypchnął policzek językiem i odrobinę zgiął kark.

DissonanceWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu