Rozdział 1

186 6 1
                                    

Zastanawialiście się kiedyś jak to by było zostać wojownikiem? Być mistrzem szermierki? A może marzyliście o tym aby władać magią? A może wyobrażaliście sobie jakby to było być mistrzem szermierki, wojownikiem i jednocześnie władać magią? Myślicie, że to może być fajne? Może czasami gdy w trakcie historii poznaje się przystojnego chłopaka. Jednak nie odrazu dowiedziałam się o tym kim jestem.

Opowiem trochę o swojej nie pełnej rodzinie. Moja mama, Jane Hunter wychowała mnie sama. Mój tata zmarł zanim się urodziłam. Nic o nim nie wiem. Nieważne ile razy zapytam matkę o niego, zawsze zmienia temat. Nie mamy nikogo z rodziny więc nie mam kogo o niego zapytać.

Teraz opowiem wam jak doszło do tego, że moje życie się zmieniło. Jak dowiedziałam się, że jestem wojownikiem a moje życie ze spokojnego stało się chaotyczne i niebezpieczne.

Wracałam do domu ze swoją przyjaciółką, Akiro. Jest piękną kobietą, blondynką o szarych oczach. Jednak dziwnie się ubiera. Nosi skórzane ubrania, czarne buty na obcasie a ich cholewki sięgają do kolan i są sznurowane. Na szyji miała tatuaż w kształcie płomieni.

— I jak tam? Gdzie teraz idziesz do szkoły?

— Idę do piątego liceum. A ty? —zapytałam

— Ja również. Może będziemy w jednej klasie.

— Byłoby fajnie.

Właśnie weszłyśmy do mieszkania. I stanęłam jak wryta. Mieszkanie wyglądało tak jakby przeszło przez nie tornado. Wszystkie meble były poprzewracane. Papiery, poduszki, zawartość szafek i szuflad były rozrzucone po podłodze. Mamy nigdzie nie było, co jest podejrzane. Matka zawsze była w domu jak wracałam ze szkoły a jeżeli miało jej nie być wysyłała mi SMS. Akiro przeszła koło mnie ze sztyletami w rękach (nawet nie wiem skąd je wzięła) i stąpając powoli i ostrożnie przeszła się po mieszkaniu. Dopiero gdy wyszła z kuchni zauważyłam, że na biodrach ma pas a w niego powtykane jeszcze cztery inne sztylety.

— Chodź ze mną. Muszę Ci coś pokazać.

Udałam się za nią do kuchni. Tam też wszystko było porozrzucane. Na lodówce była kartka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam na głos jej treść.

— Jeżeli chcesz odzyskać matkę przynieś Miecz Żywiołów do zamku Magic Gate. Pospiesz się. — Spojrzałam na Akiro. Była przerażona podobnie jak ja. — Co to jest Miecz Żywiołów i co to jest zamek Magic Gate? Nigdy o nim nie słyszałam.

— Miecz Żywiołów to najpotężniejsza broń wojowników na świecie. Mogą nim władać tylko wojownicy, którzy władają jednocześnie czteroma żywiołami. Znam tylko jednego wojownika na tyle silnego aby móc dzierzyć ten miecz. Ale uwierz mi. Nie chcesz go poznać. — Akiro schowała sztylety spowrotem do pasa na biodrach. — A zamek Magic Gate jest magicznym zamkiem nie daleko obozu wojowników.

— Jaki obóz wojowników?

— Obóz gdzie wstęp mają tylko wojownicy. Uczą tam walki, strzelania z łuku czy władania żywiołami.

— O czym ty do mnie mówisz?

— Pamiętasz jak ci mówiłam, że uciekłam z domu?

— Tak ale nigdy nie powiedziałaś dlaczego.

—Uciekłam z obozu zanim skończyłam naukę. A obóz można opuścić tylko wtedy gdy szkolenie dobiegnie końca. Mam nadzieję, że to nie oni za tym stają, że w ten sposób nie chcą nakłonić mnie na powrót. Chociaż nie. Wtedy mówiliby o obozie albo wysłali za mną łowce. — Stanęła przy oknie rozglądając się. — Pomogę Ci znaleźć mamę i wprowadzę cię w ten świat. Świat wojowników i magii.

— Jak? Jak chcesz znaleźć moją mamę? Kto kolwiek ją porwał zażądał tego miecza a ja nawet nie wiem jak wygląda ta broń.

Nie potrafię opisać tego co czułam. Byłam wściekła, zła, smutna i przerażona jednocześnie.

— Wyruszymy na poszukiwania tego miecza. Spakuj trochę jedzenia, picia i pieniędzy. Przyda nam się.

— Wiesz gdzie jest ten miecz?

— Nie. Pojedziemy do biblioteki Silver Darken.

— Przecież ona jest zakopana. Jak chcesz do niej wejść?

— Jestem wojownikiem. Potrafię wiele rzeczy. Poza tym na powierzchni jest wieża. Wejdziemy po niej do środka. Nie mamy innego wyjścia. Na teraz nic lepszego nie wymyślę.

— Mówiłaś, że z obozu wojowników nie można odejść przed ukończeniem nauki.

— Prawda. Jeżeli odejdziesz czy raczej uciekniesz to jak już wspomniałam wysyłają za tobą łowce, który ma sprowadzić cię spowrotem. Nie wyszkolony wojownik jest uważany za niebezpiecznego.

— Czyli ciebie ktoś może szukać?

— Oby nie ten o kim myślę.

— A o kim myślisz?

— Jace Allen. Cholernie przystojny i cholernie niebezpieczny łowca. Potrafi znaleźć każdego i wszystko czego lub kogo szuka. Jest najlepszy w tym co robi. Jest nawet lepszy niż wojownicy starsi od niego.

— Zaczekaj. Skoro mamy dostarczyć miecz do zamku Magic Gate to pewnie tam jest mama. Czemu odrazu tam nie pójdziemy?

— Bo nie mamy pewności, że Twoja mama na pewno tam jest. To po pierwsze. Po drugie jest to bardzo niebezpieczne.

— A skoro ten cały Jace potrafi znaleźć każdego i wszystko czego lub kogo szuka to czemu go nie znajdziemy aby pomógł w mojej sprawie?

— Bo Jace'a nie znajdziesz jeśli on tego nie chce. A ja nie chcę mu się wystawiać. Trochę się go boję.

— Dobrze. Jak uważasz?

Poszłam do siebie do pokoju po plecak. Moja sypialnia również wyglądała jak po przejściu tornado. Wszystkie moje ubrania były porozrzucane po podłodze. Czyżby porywacze szukali u nas w domu tego dziwnego miecza? Muszę zapytać Akiro jak w ogóle działa ten miecz. I dlaczego tylko ktoś kto włada czteroma żywiołami może go użyć.

I tak o to wkroczyłam w świat wojowników i magii A moje życie przestało być spokojne. Stało się niebezpieczne i chaotyczne.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
Zapraszam na moje kolejne opowiadanie.

Rozdziały będą dodawane raz na tydzień z racji tego że chodzę do pracy i robię szkołę policealną.

Wojowniczka Where stories live. Discover now