0.44. Bezgłowa żmija.

129 6 0
                                    

Uwaga rozdział zawiera brutalne opisy pośmiertne i mały wątek kanibalistyczny, więc ostrzegam. Życzę wam miłego czytania.

,,Drzewa ścięto tuż przy ziemi, ale korzenie były zbyt rozrośnięte żeby je wyrwać, więc pomalowano je smołą. Jednak pod powierzchnią korzenie wciąż się rozwijały, uczepione ziemi, która zawsze należała do nich i będzie należeć, jeszcze długo po tym, gdy ludzie, którzy je ścieli, spoczną w ziemi.''

Kiran Millwood Hargrave ,,Nieśmiertelne''

Miłość kwitła wraz z goryczą w domu O'Connellów. Jane była szczęśliwa i utwierdzona w przekonaniu, że chce się związać z Aaronem. Mieli się wyprowadzić do Swan House w przyszłym tygodniu. Wyjeżdżali do Nowego Jorku i zamierzali zacząć nowe życie. Miała nadzieję, że będą tak szczęśliwi jak jej rodzice. Wybaczyła swojemu ukochanemu wszystkie kłamstwa i manipulacje, wiedząc, że główną ich prowokatorką była Alice. Nie wiedziała jednak, że mężczyzna ma sporo wspólnego ze śmiercią jej brata, o której zresztą nie wiedziała. Sądziła, że zniknął i kiedyś jeszcze się zobaczą. Nadzieja to jedyne co mogła mieć.

Alice wpadała powoli w obłęd, siedząc w tym przeklętym domu. Wspominała swoje miłosne chwile z Aaronem. Gdy dopiero co się zakochiwali i knuli swoje pierwsze intrygi. Kiedy wzięli potajemny ślub, tylko po to by rodzina nie mogła ich rozdzielić. Była w nim taka zakochana. Nie widziała poza nim świata. Aż dopóki nie zdradził jej po raz pierwszy. Przepraszał ją bardzo, ale i tak zrobił to znowu i znowu, i znowu. A teraz straciła go całkowicie. Dla dziewczyny, która była z jej krwi i była do niej tak podobna. Patrzyła nędznie na papiery rozwodowe leżące na jej kolanach. Chciała porozmawiać ze swoim mężem, dlatego poprosiła go, aby przyszedł. Z zadowoleniem i ulgą przyjęła dźwięk otwieranych drzwi.

-Bardzo miło, że przyszedłeś. - Kobieta przybrała na swoją twarz najmilszy uśmiech, jaki udało jej się wykrzesać. Od dawna nie miała powodów, by się tak uśmiechać. Chciała, aby dostrzegł w niej to, co kiedyś. Specjalnie poszła do fryzjera i ubrała biały garnitur. W tym kolorze podobno wyglądała świetnie. Liczyła, że go przekona. To wszystko było niedorzeczne. Byli małżeństwem i tak musiało pozostać.

-Mi wcale nie jest miło. - Aaron siadł z poważną miną na fotelu przed swoją żoną. Już nie długo. Nie miał ochoty w ogóle z nią rozmawiać, ale obiecał to Christine. Jego córka, mimo że czuła się źle z tym co się dzieje w jej domu chciała szczęścia rodziców. Widziała, że matka kocha ojca pomimo jego wszystkich występków. Poza tym nie znosiła Jane. Nawet jeśli to ona była warunkiem szczęścia ojca.

-Dostałam te obłudne kartki od twojego śmiesznego człowieczka i chciałabym, abyś skończył już z żartami. Możesz już przepraszać. Masz za co. Kiedy odprawisz tę ladacznicę, wszystko wróci do miarowej normy. Możesz mi dodatkowo pogratulować opanowania i cierpliwości. - Alice nie potrafiła nie unosić się dumą i złością gdy myślała o swojej bratanicy. Jane była tak wyrachowana. Nie potrafiła przełknąć myśli, że będzie rozwódką gdy tamta młódka stanie się Panią O'Connell. Zajmie jej miejsce w rodzinie.

-Jak zwykle taktowna. Nie widzisz, że to koniec? Cieszę się, że jesteś spokojna i wyrozumiała. To dobra cecha matki. Nasza córka bardzo cię potrzebuje w tak burzliwym okresie swojego życia. - Wiedział, że nie powinien nawiązywać do dziecka w tej sprzeczce. Chris nie powinna cierpieć. Był wdzięczny bratu, że zabrał ją na jakiś czas do siebie. Chciał to załatwić na spokojnie. Jego córka uciekała do Edevanów, bo nie mogła znaleźć sobie miejsca w domu. To była po części jego wina.

-Cóż Christine ma też ojca. I tę swoją dziwkowatą kuzynkę. Lub jak mniemam macochę? - Kobieta odgięła się na skórzanym fotelu i wyjęła swoją srebrną papierośnicę. Z metalowego pojemniczka wyjęła jednego Winstona i zamknęła pudełeczko. Włożyła papierosa w specjalny uchwyt swojego pierścionka i podpaliła go zapalniczką. Zaciągnęła się dymem i odetchnęła, wypuszczając dym. Jej młodzieńcza miłość. Aaron i papierosy. Jeśli rozmowa potoczy się takim tonem, zostanie jej tylko tytoń.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 26, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Lux stellarum nostrarum | Five HargreevesWhere stories live. Discover now