Akademia i Północny Deszcz.

200 12 0
                                    

Uwaga rozdział będzie przedstawiał dwie historię, dziejące się na przestrzeni dwóch ostatnich rozdziałów, tylko pisane z innej perspektywy. Pierwsza z nich dotyczy Diego i Jane, i będzie opowiadać o ich poznaniu się i nawiązaniu relacji. Gdy pojawi się znaczek pięciu gwiazdek, cofniemy się ponownie do dnia przyjazdu Akademii do Silverhill i rozegra się wątek Klausa i Samuela. Taka krótka informacja, żebyście później nie byli zdezorientowani. Miłego czytania!

,,Przecież nie można sterować uczuciami. Nie zakręcisz napływu emocji jak kran z wodą.''

Jodi Picoult ,,Głos serca''

Od kiedy Akademia Umbrella przyjechała do dworu na wzgórzu, cisza odeszła w niepamięć. Thomas, myśląc, że banda nastolatków nie spowoduje aż takiego rozgardiaszu, bardzo się mylił. Allison i Luther postanowili podobnie jak Five i Aurora zgłębić zakamarki nowych pokoi. Klaus zainteresował się swoim przyszłym nauczycielem tańca i postanowił poznać go lepiej jeszcze przed ich wspólnymi lekcjami. Vanya zdecydowała oprowadzić Bena po posiadłości, tak aby mógł znać lokalizacje najważniejszych miejsc. Diego jako jedyny nie miał co robić. Nie miał ochoty przesiadywać z rodzeństwem ani sterczeć w swoim pokoju. Siedział sobie więc w jadalni przy kominku i strugał figurki z kawałków drewna przeznaczonych na opał. Kilka figurek zostało już wrzuconych do paleniska. Przy nogach nastolatka zebrało się już sporo wiór.

Jane w tym czasie zmierzała do jadalni w poszukiwaniu Thomasa. Przyszła dziś godzinę wcześniej, bo miała nadzieję na wcześniejsze wyście z pracy tego dnia. Zdążyła się już przebrać w swój fioletowy uniform i wygodniejsze buty. Musiała jeszcze po drodze wstąpić do kuchni do Pani Rosario, która miała przekazać Aurorze pompony przynależące do stroju. Całkowicie o nich zapomniały na treningu, a według nich były ważne. Wchodząc do jadalni, zauważyła chłopaka mniej więcej w jej wieku, który strugał jakieś drewienka nożem. Za pół godziny miał odbyć się obiad, a na podłodze panował straszny bałagan.

-Hej. Jestem Jane i pracuję tutaj. Za pół godziny jest obiad. Możesz już usiąść przy stole, a ja posprzątam te wiórki. - Ciemnowłosa uśmiechnęła się do przystojnego chłopaka z poważną miną. Wyglądał, jakby w ogóle jej nie słuchał. Dalej skrobał kawałek drewna, co zirytowało dziewczynę. Domyślała się, kim jest, ponieważ wiedziała, że dziś przyjeżdża rodzina Aurory. Jak Five'a bardzo polubiła, to ten chłopak wydawał jej się gburowaty i niemiły, mimo że nie wypowiedział ani jednego słowa. Podeszła do kominka i zgarnęła z konta zmiotkę i szufelkę. Chciała zmieść wióry z podłogi, ale drogę zagrodził jej but chłopaka.

-Jestem Diego i nie potrzebuje twojej pomocy. Nie chce, żebyś mi usługiwała. - Od kiedy tylko przyjechali pracownicy dopytywali co chwilę o to czy czegoś nie potrzebują lub, czy mogą coś dla nich zrobić. Złościło go to, bo przychodzili do jadalni średnio co pół godziny z takimi samymi pytaniami. Nie był pisklakiem, którym trzeba się opiekować. Był jebanym superbohaterem. Był samowystarczalny, ale musiał przyznać, że chętnie posiedziałby z mamą. Gdy tylko zobaczyła ją Pani Rosario, natychmiast wzięła sobie za punkt honoru zaprzyjaźnienie się z nią. Aktualnie siedzą w kuchni i wymieniają się przepisami, co prawdopodobnie będzie trwało wieki, ponieważ mama ma bardzo pojemy dysk.

-Chce tylko wykonać swoją pracę. Jakbyś nie usłyszał, pracuję tutaj. - Niebieskooka zacisnęła usta w cienką kreskę i zebrała ręką te wiórki, które nie były zastawione przez but chłopaka. Wrzuciła je do ognia, a tamte cicho zaskwierczały pod wpływem gorąca. Chłopak nadal na nią nie patrzył. Zamiast przestać strugać, robił to z jeszcze większą zaciekłością. Z każdym ruchem noża czarnowłosa miała ochotę mu przyłożyć coraz mocniej. W pewnej chwili miała dość i złapała dłoń, którą rzeźbił w drewienku. Brązowooki natychmiast wyszarpała ją z uścisku nastolatki.

Lux stellarum nostrarum | Five HargreevesWhere stories live. Discover now