Senna obietnica.

404 29 6
                                    


,,Sen to tylko inny rodzaj rzeczywistości.''

Drew Karpyshyn ,,Darth Bane: Droga zagłady''

Theo weszła do pokoju swojego chłopaka i zastała go leżącego z jakąś dziewczyną na łóżku. Śmiali się i wyglądali na dobrych znajomych. Nie kojarzyła jej. Na pewno nie chodziła do ich szkoły. Odchrząknęła głośno zwracając na siebie uwagę roześmianej pary.

-Caleb, przedstawisz mi swoją koleżankę? - chłopak popatrzył na nią zdziwionym i trochę podirytowanym wzrokiem. Blondynka dobrze wiedziała, że chłopak nie jest jej oddany tak jak ona jemu. Sądziła jednak, że będzie się z tym chociaż krył.

-To Aurora. To w jej domu pracuje moja mama - fioletowooka spojrzała na dziewczynę w drzwiach. Nastolatka miała jasne blond włosy i duże granatowe oczy. Miała na sobie niebieski golf i czarne spodnie. Były odrobinę do siebie podobne, lecz Aurora wyglądała na młodszą. 

-Cześć jestem Aurora Edevane - Numer Dziewięć podniosła się z łóżka i wyciągnęła przed siebie rękę. Theo uścisnęła jej dłoń i delikatnie nią potrząsnęła.

-Theodora Hargensen. Znajomi mówią mi Theo, jestem dziewczyną tego kaleki - obie się zaśmiały, a Caleb prychnął oburzony. Obie dziewczyny przed nim były ładne, jednak jego wzrok częściej lądował na pannie Edevane. Miała w sobie ten błysk którego były pozbawione dziewczyny z miasteczka.

Po chwili cała trójka rozmawiała wesoło na różne tematy. Aurora po raz pierwszy od tragicznego zdarzenia miała poczucie, że życie może się jeszcze ułożyć. 


Dziewiątka i Five siedzieli na przeciwko siebie na marmurowej ławeczce. Ogród spowijał mrok a jedynym źródłem świata były gwiazdy, księżyc i spore kulki światła wytworzone przez Edevane. Letnia noc w Mistydale była niezwykle ciepła. 

Dziewczyna była ubrana w krótką czerwoną lekko rozkloszowaną sukienkę na ramiączkach. Sukienka miała dekolt w serek, a na ramiączkach znajdowały się duże kokardy. Na szyi miała naszyjnik, który dostała od Five na piętnaste urodziny. Włosy były spięte z tyłu i podpięte parasolkową spinką. Na jej drobnym palcu błyszczał pierścień, dokładnie ten sam w którym pozowała do obrazu. 

Zielonooki miał na sobie mundurek Akademii Umbrella. Na nadgarstku był skórzany zegarek który dostał od fioletowookiej. W mankiety marynarki wpięte zostały srebrne spinki z jego grawerowanymi inicjałami, dostał je od Aurory na piętnaste urodziny. Trzymał dziewczynę za drobna rękę. Gładził kciukiem zewnętrzną część jej dłoni.  

Patrzyli sobie głęboko w oczy, a dziewczyna głaskała go delikatnie po policzku. Jej uśmiech sprawiał, że serce chłopaka wręcz się topiło. Co chwilę zerkał na jej usta pomalowane czerwoną matową pomadką. 

-Co my tu robimy Auroro? - chłopak zadał to pytanie od niechcenia. Jedyne czego chciał to, być tu z nią i patrzyć w jej cudowne oczy.

-Nie pamiętasz? Jesteś tu bo mnie kochasz. Nie możesz beze mnie żyć. Ciągle o mnie śnisz - zbliżyła swoje usta do jego ucha - Znajdź mnie.

Five obudził się z swojego snu cały zlany potem. Oddychał ciężko próbują się uspokoić. Co dzień śnił tylko o fioletowookiej blondynce. Każdej nocy od przeczytania listu. Wstał powoli z posłania i spojrzał na zegarek leżący na szafce nocnej. Była godzina szósta rano. Chłopak wiedział, że już nie zaśnie dlatego postanowił przygotować się na śniadanie.

Jak zwykle założył mundurek i srebrny zegarek. Zszedł do kuchni i zastał w niej Grace przygotowującą dla nich śniadanie. Była ubrana w białą koszulę w żółte paski i niebieska spódnicę do połowy łydki. W biodrach miała przepasany biały fartuszek, a jej zgrabną szyję okalały drobne perełki. 

Lux stellarum nostrarum | Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz