0.34. Październik, miesiąc osobliwości.

219 7 0
                                    

Uwaga rozdział zawiera scenę seksu. Czytacie na własną odpowiedzialność.

,,Seks jest sztuką korzystania z zaprogramowanego w naturze instynktu płodzenia dzieci bez płodzenia dzieci. Religia jest sztuką unikania zaprogramowanej w naturze śmierci poprzez wiarę w jakąś formę kontynuacji życia po życiu. Seks dotyczy zatem życia, a religia - śmierci. Czy jest choć bardziej dla człowieka interesującego, choćby tylko jako temat rozmowy?''

Esther Vilar ,,Siedem pożarów Mademoiselle''

Październik to miesiąc osobliwości. Zaczynając od pogody, można zobaczyć drastyczne odcięcie temperatur. O ile wrzesień łączył się z latem, październik odcinał się grubą kreską od ciepłej pory roku. Noce były coraz chłodniejsze i zaczynały się znacznie wcześniej, przygotowując się powoli do mroźnych miesięcy zimy. Jest to też miesiąc, w którym drzewa zmieniają swą zazwyczaj zielonkawą powłokę na bardziej ekstrawaganckie złota i czerwienie. Zwieńczeniem odmienności tego miesiąca jest trzydziesty pierwszy października, czyli Samhain lub jak przez większość nazwane jest to święto Halloween. Święto które kiedyś oznaczało koniec żniw i oficjalne rozpoczęcie ciemnej połowy roku, w dzisiejszych czasach straciło na znaczeniu. Teraz dzieci przebierają się za upiory, chodząc od domu do domu w oczekiwaniu na dostanie cukierków.

Zdecydowanie najosobliwsza rzecz, która zdarzyła się w miesiącu dziwności, było zdarzenie z pierwszego października 1989 roku. Urodzenie się nagle czterdziestki czwórki dzieci z niezwykłymi zdolnościami było momentem wręcz historycznym. Niestety mało kto o nim wiedział. Dzieci z takich urodzeń były więc osobliwościami samymi w sobie. Dwie takie osobliwości zasiadałaby na ciężkich krzesłach umieszczonych na podeście. To były miejsca dla głów rodu Edevane, i faktycznie jedna z osób nią była. Druga za to miała do niej dołączyć w przyszłości.

Five i Aurora obserwowali tańczące na parkiecie pary. Trzymali się za ręce, ale nikt nie zwracał już na nich uwagi. Dwie godziny wcześniej wybiła północ, oficjalnie kończąc ich urodziny. Dziewczyna nie mogła się zebrać w sobie, aby zaproponować powrót do pokoju. Wcześniej o tym nie myślała, ale naprawdę obawiała się ich pierwszego razu. Nie chciała, żeby jej odwaliło i spanikowała w najmniej odpowiednim momencie. Wzięła więc głęboki wdech i ścisnęła mocniej rękę chłopaka, czym sprawiła, że odwrócił głowę w jej stronę.

-Co powiesz, jeślibyśmy już poszli? - Five patrzył na nią uważnie. Widział, jak bardzo spięta jest. Dostrzegł napięcie w jej twarzy i to jak ciężko przełyka ślinę, patrząc na jego twarz. Zaciskała mocno rękę, próbując dać upust swojej frustracji, jednak zielonooki jej na to nie pozwolił. Zaraz po ich wspólnym tańcu jedna ze służących przyniosła jej parę rękawiczek dopasowanych do stroju. Na początku blondynka nie chciała się na nie zgodzić, ale po nieustannych prośbach Hargreevesa uległa. Wiedziała, że chłopak chce dla niej dobrze, ale rękawiczki kojarzyły się jej tylko z czasem gdy żyła w strachu przed samą sobą.

-Możemy sobie tak po prostu wyjść? Jakby nie patrzeć jesteś Panią domu i to twój bal. - brunet rozejrzał się po sali. Ich ojciec ulotnił się zadziwiająco wcześnie, ponieważ już jakieś pół godziny temu. Niektórzy goście już wrócili do domu, a ci, którzy mieszkali bardzo daleko, zostali ulokowani w jednym skrzydle domu. Z ich rodzeństwa prawie wszyscy byli obecni, oprócz Vanyi i Bena. Klaus, Sam, Jane i Diego siedzieli w pobocznej sali i pili najróżniejsze alkohole. Allison i Luther byli na parkiecie i tańczyli przytuleni do siebie.

-Wszyscy najważniejsi nie mają zamiaru zamienić ze mną słowa. Nie dzisiaj. Dziś będą się pławić w blasku Edevanów. Jeśli chcieliby coś omówić pewnie wolą to zrobić z Thomasem. - blondynka przygryzła kokieteryjnie swoją wargę. Nachyliła się nad nim tak, że ich twarze były niezwykle blisko siebie. Chłopakowi głos przez chwilę ugrzązł w gardle gdy spojrzał w nieziemsko fioletowe oczy dziewczyny.

Lux stellarum nostrarum | Five Hargreevesحيث تعيش القصص. اكتشف الآن