0.33. Znam ze snu...

175 7 0
                                    

,,Lecz choćby oczy jej były na niebie, a owe gwiazdy w oprawie jej oczu, blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy.''

William Shakespeare ,,Romeo i Julia''

Thomas i Reginald stali w kącie bawialni i patrzyli, jak Aurora próbuje się ustawić do zdjęcia przed Eve Moore. Dziewczyna nie spodziewała się, że sesja do zrobienia jednego głupiego zdjęcia będzie trwała już ponad trzy godziny. Wybierając fotografię, zamiast portretu sądziła, że nie będzie musiała przeznaczyć na to tak dużo czasu. Fotografka, którą wybrała była niestety bardzo wymagająca i pragnęła jak najlepiej wykonać swoją pracę.

Ręce blondynki bolały od zaciskania się na wypukłościach ametystów osadzonych w rączce berła. Czuła jak diadem jej prababki ciąży jej na głowie pod wpływem licznych ilości klejnotów w niej umieszczonych. Sama zdecydowała, że nie chce nowego diademu. Obie Aurora i Eloise dzieliły ze sobą znak zodiaku Wagi i również szczęśliwe kamienie. Opale i turkusy błyszczały, odbijając pięknie światło, wpadające przez wysokie okna.

-Czy te plotki to prawda? Słyszałem je w Thunder Bay i zastanawiam się, dlaczego mi o nich nie powiedziałeś? - Reginald nie zwrócił wzroku w stronę Thomasa. Nadal patrzył na swoją córkę, która uśmiechała się delikatnie, a stylistki poprawiały jej złote loki, które były puszczone wolno po ramionach. Była piękna i nie wiedział, jak mogła się tak dobrze trzymać po wydarzeniach, które, rzekomo miały miejsce. Była zbyt silna. Nienaturalnie wręcz, jakby stosowała już wyćwiczoną technikę.

-Jakie plotki? - Ridley starał się nie dać po sobie znać, że coś wie. Naprawdę chciał, aby Hargreevesowi chodziło o inne plotki. Przysiągł Aurorze, że jej ojciec nic się nie dowie od ludzi z miasteczka. Nie mógł przewidzieć, że dowie się z innego źródła. Bał się reakcji blondynki gdy się dowie. Nie chce, żeby załamała się zaraz przed balem. To było zbyt ważne, aby zniszczyła to ta jedna informacja.

-Te o Aurorze i O'Connellu. O tym, że próbował zrobić jej krzywdę. - siwowłosy spojrzał nareszcie na niebieskookiego. Jego wzrok był ostry i pełen oskarżenia. Jak mógł mu nie powiedzieć? Dzielili się opieką nad Aurorą, a on zatajał przed nim tak ważny szczegół z jej życia. Kto jeszcze wiedział? Czy naprawdę przez cały czas robili z niego głupca? Dlaczego Thomas pozwolił takiemu człowiekowi jak Aaron chodzić sobie bez problemów po ulicy?

-Tak są prawdziwe. - Ridley nie mógł kłamać. Reginald i tak by się o wszystkim dowiedział od jakiegoś człowieka na ulicy. Odpowiednie pieniądze rozwiążą język każdemu. Mężczyzna spojrzał na zegarek. To były już ponad trzy godziny. Widział drżenie w lewej ręce nastolatki. Jej uśmiech z każdą chwilą starał się bardziej wymuszony. Chciał to zakończyć, ponieważ wiedział, jak ostre w niektórych miejscach jest to berło. Nie byłoby takiego problemu gdyby wybrała portret. Wtedy wystarczyłoby jedno zdjęcie i krótkie uchwycenie postawy przez malarza. Zajęłoby to znacznie dłuższy czas, ale też nie zmuszałoby blondynki, do ciągłego zmieniania pozycji mimowolnie prawie w ogóle jej nie zmieniając.

-Jak mogłeś zataić takie informacje na temat mojego dziecka? - Hargreeves był oburzony tym, co usłyszał. Aurora była jego córką i miał prawo wiedzieć co się z nią dzieje. Nie wiedział, co przyniesie przyszłość, ale liczyło się tu i teraz. Może nie było tego widać, ale kochał wszystkie swoje dzieci. Wziął za nie odpowiedzialność podczas adopcji i musiał wiedzieć o wszystkich dobrych i złych zdarzeniach. Był ich ojcem do cholery.

-Nie chciała ci mówić, bo się tego wstydziła. - Tego chciał jej oszczędzić. Widział, w jaki sposób w tym momencie patrzył na nią Reginald. Z tą żałością i współczuciem. Ona tego nie potrzebowała. Chciała, żeby życie toczyło się tak jak wcześniej. Bez ciągłego pocieszania na każdym kroku. To było irytujące i niepotrzebne.

Lux stellarum nostrarum | Five HargreevesWhere stories live. Discover now