0.04. Otchłań nienawiści.

732 29 24
                                    


,,Zazdrość to potwór, który cicho skrobie pazurami w nasze serce.''

  Veronica Chambers ,,Radość niedoskonałości''

Przez następne trzy tygodnie wiele się działo. Aurora miała swój pierwszy trening indywidualny, który wyszedł całkiem nieźle. Dziewczynie udało się dzięki mocy podpalić książkę i wysadzić wszystkie żarówki na parterze. Z początku mogłoby się to wydawać niepowodzeniem, lecz Hargreeves był zachwycony energią, jaką ma w sobie blondynka. Była bardzo potężna i z każdym dniem jej zdolności rosły. Ojciec byłby z nie dumny, jednak nie ten, o którym można było myśleć.

Podczas tych tygodni odbyły się też pierwsze wspólne urodziny rodzeństwa. Spędzili je w wesołej atmosferze. Przez czas spędzony w Akademii, Aurora najbardziej zaprzyjaźniła się z Vanyą i to z nią spędzała popołudnia. Na urodziny brunetka dostała od ojca skrzypce, i zaczęła uczyć się na nich grać, kiedy blondynka była na treningach grupowych. Vanya przez swoją moc w nich nie uczestniczyła. Mimo że Reginald nigdy tego nie przyznał, Numer Siedem była niezwykle niebezpieczna. Nikt nie był gotowy na starcie z taką mocą destrukcji. Podejrzewał jednak, że w przyszłości Flora, a już na pewno Aurora. Tylko Przeznaczenie wiedziało, jak bardzo groźna dla Ziemskiego Padołu jest ta blondynka podarowana Edevanom przez gwiazdy.

Weszło w rutynę również to, że Five i Aurora spotykali się co wieczór rozmawiając o tym co robili przez dzień. Oboje czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Nie rozmawiali ze sobą przez dzień, lecz noce z soboty na niedzielę, potrafili spędzić na rozmowach, aż do wschodu słońca. Niedziele były dniami wolnymi, dlatego takie wyskoki nie stanowiły większego problemu. Dzięki Numerowi Piątemu dziewczyna nosiła swoje rękawiczki tylko, kiedy nie czuła się pewna swojej mocy. Z czasem działo się to tylko sporadycznie.

Niestety przez Plotkę wypowiedzianą przez Allison relacje pomiędzy Florą a Vanyą uległy znacznemu pogorszeniu. Białowłosa wręcz przylepiła się do Bena, co wywoływało szał w Numerze Siódmym. Brunetka stała się oschła i niemiła dla Ósemki co zresztą zielonooka odwzajemniała, ponieważ wiedziała, że siostra również zabiega o uwagę Numeru Szóstego. Przez napiętą atmosferę brązowooka coraz częściej traciła kontrole na treningach z Reginaldem. Irytowało to jej ojca, który wiedział, do czego zdolna jest dziewczyna. Nikt nie spodziewał się jednak jaki finał będzie miała siostrzana sprzeczka.

Vanya postanowiła zrobić sobie przerwę od ćwiczeń gry na skrzypcach. Była w tym coraz lepsza i mogła przyznać, że pokochała ten instrument. Mama, która pomagała jej w nauce nut, twierdziła, że ma naturalny talent do gry. W kuchni byli Ben i Flora. Azjata opierał się o stół, a dziewczyna przeszukiwała szafki. Kiedy chłopak ją zobaczył, natychmiast się uśmiechnął. Byli ubrani w zielone dresy z logiem Parasolkowej Akademii. Vanya zastanawiała się, dlaczego nie są na treningu tak jak reszta rodzeństwa.

-Cześć Vanya. - powiedział Ben, natomiast białowłosa rzuciła jej spojrzenie z ukosa. - Zostałabyś tu z Florą? Osłabła podczas treningu i szuka czegoś słodkiego, aby dodało jej energii. Normalnie poszlibyśmy do mamy, ale ona się ładuje. Ja muszę wracać na trening, dziś mamy go z Pogo, ale wiesz, nie chcę mu podpaść.

Chłopak wyszedł, nie czekając na odpowiedź Vanyi. Po chwili Flora usiadła na blacie z tabliczką czekolady. Nie zaszczyciła ją nawet słowem, po prostu jadła czekoladę. Brunetka podeszła po szklankę i dzbanek wypełniony sokiem pomarańczowym. Cisza aż dźwięczała w uszach.

-Vanya nie wiem, dlaczego nadal się łudzisz, że coś zdziałasz. Ben jest mój i tak już pozostanie. - powiedziała Flora ze złośliwym uśmiechem. Zdecydowanie nie da sobie odebrać przyjaciela. Nie obchodziło ją jak bardzo przykro będzie Vanyi. Sama nie wiedziała kiedy zrobiła się taka nieczuła. Była całkowicie zaślepiona wizją tego, że zostanie sama. Nie obchodziła ją reszta. Ona chciała Bena.

Lux stellarum nostrarum | Five HargreevesWhere stories live. Discover now