Solariańskie dojrzewanie.

317 19 7
                                    

,,Czy miłość nie nakazuje dbać przede wszystkim o drugiego człowieka? -Poświęcenie jest miarą każdej miłości.''

Éric-Emmanuel Schmitt ,,Trucicielka i inne opowiadania''

Cała ósemka nastolatków wraz ze swoim ojcem stała na środku dziedzińca. Nieopodal nich stał ciemny jak smoła pomnik Flory wykonany z czarnego marmuru. Podstawę i nogi dziewczynki porastały białe róże które tak bardzo białowłosa uwielbiała za życia. Nikt nie widział skąd się wzięły, po prostu pewnego ranka pojawiły się w ogrodzie i mimo ścinania ich przez Reginalda ciągle powracały. Mężczyzna finalnie poddał się. Piękne kwiaty róży kwitły niezależnie od pory roku. Trwały nawet w najsroższe zimy.

Aurora i Reginald stali na przeciwko grupki rodzeństwa. Dziewczyna w ręce dzierżyła duży biały wiklinowy kosz. Od rozmowy Five'a i Aurory minął tydzień. Przez ten czas Thomas załatwił wszystko co było im potrzebne. Ku zdziwieniu większości Aurora wezwała na trening również Vanyę. Brunetka nie mając mocy nigdy w nich nie uczestniczyła, jednak Edevane miała dla niej zgoła inne plany niż tylko granie na skrzypcach.

-Dzięki jednemu z informatorów dowiedziałam się, że następnym celem szajki przestępczej będzie Królewska Mennica Kanadyjska znajdująca się w Ottawie. Cała akcja będzie miała miejsce za dwa tygodnie. Do tego czasu musicie opanować plan budynku, nowy sprzęt i przede wszystkim integracje między sobą - przeszła obok rodzeństwa każdemu dając plan, zegarek elektryczny i słuchawkę do ucha. Vanya dostała dodatkowo laptop - Wszystkie te rzeczy pomogą nam na następnej misji. Załóżcie proszę zegarki i słuchawki sprawdzimy czy wszystko działa. Vanya siądź przy stole i włącz laptop aby sprawdzić czy wszystkie nadajniki działają. Dostałaś też dostęp do wszystkich kamer mennicy.

-Dobrze jednak nie rozumiem co tu robię? Od kiedy jeżdżę z wami na misję? - Numer Siedem usiadła przy postawionym niedaleko białym ogrodowym stoliku.

-Od dzisiaj. Reszta rodzeństwa nie traktowała cię zbyt dobrze przez ostatnie lata, jednak to się zmieni. Nie potrzebujesz mocy aby jeździć na misje. Będziesz łącznikiem między nami. Będziesz śledzić nasze poczynania dzięki kamerą i naszym nadajnikom, i to wszystko z bezpiecznej odległości. Zostaniesz z tatą w samochodzie. Wszystko jasne? - popatrzyła po wszystkich, a ci skinęli po kolei głowami - Świetnie. Rozdzielcie się po ogrodzie, a Vanya dopasuje wasze imiona do odpowiednich kropek i skonfiguruje słuchawki. Spokojnie pomogę ci wszystko ogarnąć. Kiedy powiem wam, że możecie iść zostawcie sprzęt, weźcie sobie tylko plany. Chcę żebyście do jutra porozmawiali o wszystkim co wam leży na sercu. Nie chce tu żadnych nieporozumień.

-Widzę, że radzisz sobie świetnie i  nie potrzebujesz mojej pomocy - Reginald poklepał ją delikatnie po plecach w geście poparcia i wyszedł nie zwracając uwagi na resztę. Aurora uśmiechnęła się do nich ciepło i usiadła obok Vanyi. Diego zastanawiał się w tym momencie czy szczerość w stosunku do Five'a jest odpowiednim rozwiązaniem. Ostatecznie zrezygnował z powiedzenia mu o tym, że podoba mu się Aurora. Wiedział jak impulsywny był jego brat. Zabiłby go zanim zdążyłby mu oświadczyć, że nie zamierza niszczyć ich związku.

-No ruszajcie się! Nie mam ochoty spędzić tu całego dnia - klasnęła w dłonie, a cała szóstka rozbiegła się w różne miejsca dziedzińca i ogrodu. Po półtorej godziny w ogrodzie pozostał tylko Five, Vanya i Aurora. Chłopak właśnie odkładał sprzęt do przydzielonego mu koszyczka. Blondynka rozejrzała się w poszukiwaniu ojca, jednak nigdzie go nie było. Złapała go za przód koszuli i pocałowała namiętnie. Hargreeves pod rozbawionym wzrokiem brunetki towarzyszącej im na zewnątrz zaczerwienił się po same uszy  - Przepraszam kochanie, że to trwało tak długo, ale mieliśmy małe problemy z twoim czujnikiem. 

Lux stellarum nostrarum | Five HargreevesWhere stories live. Discover now