Płacząca wierzba.

446 34 29
                                    

,,Choć w tym momencie nie miałabym nic przeciwko temu, żeby umrzeć. Przynajmniej na chwilę. Po prostu nie być, nic nie czuć, a obudzić się dopiero wtedy, kiedy znów będę w stanie znosić rzeczywistość.''

Bettina Belitz ,,Pożeracz snów''

Dni mijały a Edevane zmieniła się nie do poznania. Była wychudzona a pod jej oczami widniały ciemne sińce. Jedynym pozytywem był fakt, że nadgarstek zrósł się w 2 dni. Było to nadzwyczajne zjawisko, blondynka podejrzewała, że może to być zasługa jej mocy. Aktualnie rozmawiała z swoją najlepszą przyjaciółką o reportażu dotyczącym Akademii Umbrella.  

-Nie wieżę, że nas wykluczył - mówiła łamiącym się głosem Aurora. Cała złość jaką czuła po obejrzeniu wiadomości z niej uszła. Został tylko żal i pustka, po wydarzeniach z urodzin. Wszystkie emocje jakie czuła kumulowały się a ona nie mogła ich uwolnić.

-Ja się już przyzwyczaiłam mimo, że to nadal boli - głos Siódemki był spokojny i opanowany. Rzadko kiedy dała się ponosić emocja jak wtedy na dachu. Teraz Dziewiątka całkowicie się rozkleiła. 

Vanya nie wiedziała jednak z jakiego powodu płacze dziewczyna. Aurora z przed kilku dni to nie osoba z którą rozmawiała. Tamta dziewczyna była radosna i podekscytowana, z tej za to bił smutek i rozgoryczenie.

Edevane miała ochotę zapaść się pod ziemię. Było jej wstyd, że nie potrafiła się obronić. Pomimo, że w domu od dwóch dni przebywali pracownicy, nie czuła się w ich obecności ani trochę lepiej. Stroniła od dotyku i rozmów. Siedziała w pokoju lub łazience wypłakując sobie oczy.

-Aurora proszę nie płacz, to nie jest tego warte. Nawet kiedy mówiłaś mi, że ojciec praktycznie cię nie odwiedza, nigdy nie płakałaś. Czy stało się coś w ciągu tych dni kiedy nie rozmawiałyśmy?

Słowa ugrzęzł jej w gardle. Chciałaby jej powiedzieć, ale bała się odrzucenia. Czuła się wykorzystana i brudna. Co jeśli Vanya powie, że to ona go zwodziła i nigdy nie powiedziała mu nic co mogłoby go zniechęcić. Jeśli miałaby rację? Co jeśli to była wina fioletowookiej?

-Wszystko w porządku. Dam sobie radę sama - blondynka popatrzył na swoja dłoń w której były krwawe ślady po wbijaniu paznokci. Pomyślała o snach przypominających jej tą koszmarną noc. 

Znów zrobiło jej się nie dobrze. Upuściła słuchawkę i pobiegła do toalety. Jadła ostatnimi dniami nadzwyczaj mało, a wszystko co konsumowała zostało zwracane w bliskim od tego odstępie czasu. W ustach czuła smak wymiocin, palące uczucie w gardle.

Próbowała wstać ale nie dała rady. Była słaba. Bezużyteczna. Z jej oczu znów płynęły łzy. Ułożyła głowę na zimnych kafelkach łazienki. Płacz wezbrał na sile i po chwili zalewała się łzami. Zrobiłaby wszystko tylko żeby o tym nie myśleć. Wszystko.

Podparła się o umywalkę i wstała na chwiejnych nogach. Wracając do sypialni słyszała nawoływania Siódemki dochodzące z słuchawki telefonu. Szybko ją odłożyła ukracając natarczywy dźwięk. Z szuflady obok łózka wyciągnęła leki uspokajające.  

Wyjęła z pojemniczka dwie tabletki i połknęła je bez popijania. Przez chwilę czuła jakby stanęły jej w gardle. Dziwne wrażenie minęło, a ona nadal obracała pudełeczko z pastylkami. 

Siadła na łóżku i wzięła kolejną pigułkę. Przestała zwracać uwagę na to co robi, po prostu brała następne tabletki do ust. Straciła rachubę, jadła je jak cukierki. Po chwili opakowanie było puste. Położyła głowę na miękkim posłaniu i oddychała głęboko.

Lux stellarum nostrarum | Five HargreevesWhere stories live. Discover now