Król Antares i jego córka.

223 11 2
                                    

,,- Tato - odparła Maria powoli - wiesz co, jesteś właściwie dość przerażający. Nie ma cię. W jakimś sensie nigdy cię nie było.''

Tove Jansson ,,Kamienne pole''

Aurora i Five prosto z treningu udali się do dworu, aby chłopak mógł zobaczyć miejsce, które przygotowała dla nich blondynka. Tak bardzo cieszyli się na czas, jaki będą mogli spędzić w apartamencie. Przez następne dwa dni mają mieć czas wolny, który będą mogli poświęcić na wyjście gdzieś razem lub dogłębne poznanie nowych pokoi. Gdy zacznie się zamieszanie z przygotowaniami, nie będą mieli, dla siebie praktycznie w ogóle czasu. Wszystko związane z balem było już teoretycznie przygotowane. Koncepcje dań, dekoracji i strojów zostały już zaplanowane, jednak trzeba było plany przemienić w działania. Do tego ich ojciec nie zgodził się, na lekcje tańca w Akademii, dlatego musieli zaczerpnąć przyśpieszonego kursu z pomocą Sama. Gdy byli praktycznie przed drzwiami, Five nagle stanął i myślał nad czymś intensywnie.

-Wspominałaś, że to apartament dla nowożeńców, prawda? - dziewczyna przytaknęła ostrożnie, patrząc na twarz swojego chłopaka. Zastanawiała się, co chodzi mu po głowie akurat w takim momencie. - Czas więc aby stało się zadość tradycji. - Brunet delikatnie się pochylił i położył rękę pod jej kolanami oraz na jej plecach, i podniósł ją w stylu ,,panny młodej''. Blondynka będąc zaskoczona tym, co robi chłopak, wydała z siebie ciszy pisk i natychmiast owinęła swoje dłonie wokół jego szyi.

-Co ty wyprawiasz? - Mimo początkowego zdziwienia zachowaniem Five'a, fioletowooką bardzo rozczulił jego gest. Na jej usta wkradł się rozmarzony uśmiech, gdy pomyślała, że kiedyś mogą powtórzyć tę tradycję, lecz w bardziej odpowiednich do tego okolicznościach. Była już tego pewna na sto procent, że zamierza spędzić z Hargreevesem całe swoje życie. Niektórzy mogli sobie pomyśleć, że ma szesnaście lat i jeszcze jej się odwidzi, ale nawet jeśliby tego chciała, to tak się nie mogło stać. Edevani zakochują się jeden raz w życiu i to była sprawa, której nie dało się tak po prostu obskoczyć. Mieli to zapisane w genach. Lecz Aurora była na zabój zakochana i nieważne co miało się stać Five będzie na zawsze właścicielem klucza do jej serca.

-Nikt jeszcze tu tego nie uczynił, a apartament domaga się spełnienia tradycji. Przecież Pan Młody przenosi swoją ukochaną przez próg - Chłopak patrzył na twarz Aurory, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Wydawało się mu, że z każdym kolejnym dniem jest coraz piękniejsza. Uwielbiał jej cudowne ametystowe oczy z malutkimi drobinkami srebra, które zdecydowanie były nowością w jej wyglądzie. Bardzo ucieszył go fakt, że mają Thomasa po swojej stronie. Wiedział, że mężczyźnie bardzo zależy na Aurorze i w razie czego pomoże im przemówić ojcu do rozsądku.

-Jeszcze nie jesteśmy małżeństwem - Dziewczyna dotknęła jego gładkiego policzka i złożyła pocałunek na czubku jego nosa. Na jego nosie pozostała smuga po czerwonej szmince Edevane. Blondynka przysięgła sobie i swemu ukochanemu, że nie będzie między nimi żadnych tajemnic. Obawiała się, że gdyby znów zataiła coś przed brunetem, tamten by jej tego nie wybaczył. Five obiecał jej również pomoc w przeszukiwaniu Silverhill, w którym jest ukryty zapalnik, który sprowadził ją na Ziemię. Mogła dzięki niemu dowiedzieć się coś więcej o swym biologicznym ojcu.

-Cieszę się, że dodałaś słowo jeszcze. Uwielbiam myśleć, że kiedyś zostaniesz moją żoną. - Na policzkach blondynki wykwitł delikatny rumieniec. W myślach jednak pozostała niepewność i strach, o to co może jeszcze ją spotkać w przyszłości. Wszystko zaczęło się układać przed rewelacją o tym, że jest księżniczką. O czym jeszcze będzie musiała się dowiedzieć, aby droga jej losu nareszcie stała się prosta? Dlaczego nie może być zwykłą nastolatką, która przeżywa swoją pierwszą wielką miłość? Po co jej bycie księżniczką skoro nie może złapać swojego ,, i żyli długo, i szczęśliwie''?

Lux stellarum nostrarum | Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz