0.39. Bitwa i wojna.

103 6 5
                                    

,,Chcę zobaczyć ich bezradność(...)chcę zobaczyć, jak przestają wiedzieć, kim są, bo tak właśnie się czułem po jej śmierci.''

Veronica Roth ,,Wierna''

Trzydziesty października nadszedł bardzo szybko. Tego dnia miała miejsce pierwsza rozprawa w sprawie O'Connellów. Aurora i Five mieli udać się do sądu wraz z Thomasem i Reginaldem. Zazwyczaj na takie sprawy czekano miesiącami, ale ten proces cywilny toczył się z dnia na dzień. Jeszcze dwa i pół tygodnia wcześniej nikt nie wiedział, czy to się uda.

Aurora Edevane przez czas biegnący do rozprawy straciła odrobinę swojego zwyczajowego blasku. Nadal była piękna, ale widać było na pierwszy rzut oka jej zmęczenie i zły stan. Jej skóra, która zazwyczaj promieniała, nabrała odcienia wręcz kredowego. Ciemne cienie pod oczami, które starała się zamaskować makijażem, pokazywały doskonale, jak mało spała. Co noc praktycznie śniła o swojej śmierci. Palili ją, ćwiartowali, wieszali, topili. Wykonywali na niej też różne tortury, ale nigdy jej nie ścieli, co wydawało jej się zaskakujące, ponieważ była to pierwsza średniowieczna kara śmierci, jaka przychodziła jej do głowy gdy tylko o nich pomyślała. Dość też przychudła przez stres i bezsenność. Jej zazwyczaj idealnie dopasowana do figury sukienka musiała zostać zwężona, ponieważ wisiała na dziewczynie jak płócienny worek.

Five zerkał na swoją dziewczynę niepewnie. Bardzo się o nią martwił, bo zaczynała przypominać cień dawnej siebie. Ostatnimi czasy nawet zaczęła wymiotować z nerwów, ale i tak pierwsze, o czym pomyśleli to to, że wpadli. Uważali wprawdzie, ale przypadki chodziły po ludziach. Odetchnęli więc z ulgą gdy okazało się, że ich przypuszczenia są błędne. Chłopak naprawdę chciał, aby ta sytuacja się już skończyła. Obawiał się jednak, że problemy dziewczyny mogą leżeć po całkowicie innej stronie. Wiedział doskonale, że blondynka wini się, że nadal nie przemogła się do rozmowy z ojcem. Miała się z nim pogodzić i nawet zamierzała to zrobić, jednak przed każdą rozmową rezygnowała nagle i odkładała z powrotem zapalnik do kufra.

Vanya za to wręcz rozkwitała. Czuła się jak księżniczka w obecności swojego nowego chłopaka. Ben był w stosunku do niej niesamowicie czuły i delikatny. Nie pozwalał sobie na nic, na co ona sama nie wyraziła wcześniej zgody. Dla brunetki na nowo odzyskało znaczenie to, że mieszkają wręcz ściana w ścianę. Wydawało się to niesamowitym udogodnieniem. Jednak przez resztę nocy gdy nie mogła spać po wyjściu od niej chłopaka, myślała i to całkiem sporo. Najczęściej o swojej przyjaźni z Aurorą.

Wydawały się sobie bliskie, a jednak tak dalekie. Oddaliły się od siebie od kiedy do Silverhill zjechała się cała Akademia. Jej miejsce w problemach, planach i wolnym czasie zajął Five. Cieszyła się oczywiście, że obie były z miłościami swojego życia, ale nie podobało jej się być w odstawce. Postanowiła, że zaangażuje się bardziej w ich relacje i naprawi to co zostało zepsute przez prawie dwa miesiące. Zrobi to za wszelką cenę. Nawet jeśli miałyby się o to posprzeczać. Nie pomyślała jednak, że Aurora ma bardzo słabe ciało i psychikę, i może nie znieść kłótni nawet w dobrym podłożu.

-Hej Auroro! - brązowooka wyszła naprzeciw parze idącej przez hol. Była bardzo podekscytowana listą trzymaną w swej dłoni. Chciała natychmiast podzielić się bardzo dobrymi wieściami. Zdziwiło ją to, że są ubrani w tak elegancki sposób. Blondynka miała na sobie czarną sukienkę bez rękawów, która miała od bioder oddzieloną pionowo ćwiekami białą część. Pod lewą piersią miała wycięty fragment ukazujący jej bladą skórę. Five założył tego dnia białą koszulę i czarne eleganckie spodnie. Na ramionach dziewczyny była zarzucona jego marynarka, której aktualnie nie potrzebował.

-Vanya co się dzieje? - nastolatka popatrzyła na nią zmęczona. Dzisiejsza noc była naprawdę ciężka. Po tym jak ją torturowali we śnie, wymiotowała przez resztę nocy. Najpierw wypuściła z siebie całą kolację, a następnie wypluwała z ust jedynie żółć. Młody Hargreeves miał do niej wyrzuty, że go nie obudziła. Nie chciała, aby chłopak dzielił z nią bezsenność każdej nocy. To, że ona cierpiała, nie znaczyło, że on musiał.

Lux stellarum nostrarum | Five HargreevesWhere stories live. Discover now