Fiolet jej oczu.

438 29 3
                                    

,,Kiedy się odsunąłem, popatrzyła mi w oczy i powiedziała:
- Spotkamy się w snach.
Próbując zapanować nad emocjami, odpowiedziałem ochryple:
- Spotkamy się w snach.''

Tillie Cole ,,Tysiąc pocałunków''

Dziewczyna stała przed lustrem zastanawiała się jaki naszyjnik wybrać do swojego stroju. Ustalili z Calebem, że nie będą się wygłupiać i się przebierać. Zadzwoniła do niego kilka dni temu aby mu to oznajmić. Bardzo się z tego powodu ucieszył bo sam uznał to za dziecinadę. Możliwe, że jeśli poszłaby z Theo to by się tak nie krępowała, ale jak zwykle los był przeciwko niej. Zdjęła z szyi czarny choker z jedną perełką, który powinien pasować do jej perełkowej opaski jednak coś mówiło jej, że to nie to. 

Dotknęła delikatnie dwóch naszyjników które dostała od Five'a. Jeden z jej imieniem który nosiła na co dzień i który dostała na święta. Drugi nosiła statystycznie rzadko, nawet nie wiedziała czemu. Był naprawdę ładny. Złota zawieszka osadzona na ciemnym rzemyku połyskiwała światłem odbitym z lampy. Aurora nacisnęła delikatnie na bok zawieszki, a ta otworzyła się z delikatnym brzękiem. Środek, do którego można było włożyć zdjęcie, był pusty. Wprawiło to Edevane w dziwne uczucie smutku. 

Poprawiła czerwoną sukienkę z długim rękawem i lekko rozkloszowanym dołem. Na stopach miała nowe czarne szpilki które kupiła na ostatnich zakupach z Theo . Zawiązała czarny rzemyk na szyi odgarnęła swoje jasne kosmyki które zachodziły jej na twarz. Słysząc klakson auta, szybko zgarnęła swoją torebkę i pogłaskała Cygnusa po główce. 

Kot urósł przez te kilkanaście miesięcy i teraz był już pełnoprawnym dorosłym kotem. Oren i Pani Morelle uważali, że go przetuczyła ponieważ był bardzo ciężki, ale Aurora nie zgadzała się z tym. Jeśli jej kot prosił ją o napełnienie jego miski to nie widziała powodu by tego nie zrobić. Poza tym nie był gruby po prostu miał dużo futra i takiego wyglądu nadawał mu jeszcze dzwoneczek na szyi.  Mimo wszystko kochała tego kota jak nic na świecie. 

Po usłyszeniu kolejnego dźwięku trąbienia, wyszła szybko z pokoju zostawiając otwarte drzwi aby Cygnus miał jak z niego wyjść. Pożegnała się z Orenem i wyszła z domu. Przed domem stał samochód Caleba czyli czerwony Ford Mustang z 1964. Należał jeszcze do ojca chłopaka i dostał on go na swoje szesnaste urodziny. Pomachała brunetowi który wyglądał na lekko nieobecnego.

Chłopak był oparty o bok samochodu. Miał na sobie czarne spodnie i biały T-shirt. Na ramiona miał zarzuconą czerwoną kurtkę szkolnej drużyny futbolowej. Zerkał na nią i uśmiechał się zawadiacko. Dziewczyna podeszła do pojazdu a chłopak otworzył jej drzwi. Fotele były obite w brązową skórę, a wnętrze pachniało miętą i perfumami bruneta.

Zapięła swoje pasy i patrzyła na chłopaka który właśnie wsiadał do samochodu. Zeskanował ją wzrokiem, a Aurora poczuła się w tym momencie głupio. Ubrała się jakby szła na randkę, mimo że nawet przez sekundę nie pomyślała, że na nią idzie. Na jej policzkach pojawiły się ogniste rumieńce wstydu. Odwróciła swoją głowę w kierunku szyby jednak poczuła delikatny dotyk na swojej szczęce. Morelle obrócił je głowę w swoją stronę.

-Wyglądasz cudownie. W takich momentach żałuję, że mam dziewczynę - blondynka stwierdziła w myślach, że jakoś kiedy zdradzał Theo mu to nie przeszkadzało.

-Może już jedźmy. Jest dziesięć po dziewiętnastej, a musimy zająć dobre miejsca.

Jechali jakieś dwadzieścia pięć minut, a w między czasie blondynka przeglądała płyty z muzyką. Dostrzegła płytę z  coverami zespołu Journey. Nie sądziła, że chłopak też lubi ten zespół bo nigdy o nim nie wspominał. Zazwyczaj u niego można było usłyszeć Guns N' Roses, AC/DC czy Led Zeppelin. Nie sądziła, że to przypadek, że Journey było jej ulubionym zespołem i ta płyta pojawiła się u chłopaka akurat tego dnia.

Lux stellarum nostrarum | Five HargreevesWhere stories live. Discover now