You're My Hope

Par Hope9795

75.2K 3.7K 1.5K

"(...) Zamknęłam oczy i pozwoliłam ponieść się chwili. Słowa wypływające z ich ust dotknęły mojego serca, a i... Plus

ROZDZIAŁ 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdzial 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
OGŁOSZENIE!!!!!!!
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 45

757 43 8
Par Hope9795

45.
"(...) Myślę o momencie, w którym pierwszy raz Cię poznałam (...)"
BTS - First Love

𖥸

POV POLA:

9 październik 2018

Wczoraj przyleciałam do Londynu, na ślub swojej przyjaciółki, którą znam już od czasów szkoły podstawowej. Chodziłyśmy razem do klasy, aż do końca liceum. Stoję przed lustrem w złotej sukni i niepewnie się sobie przyglądam. Poprosiła mnie, bym została jej świadkową. Oczywiście nie mogłam  odmówić. Pomimo tych wszystkich lat, nasza relacja nigdy się nie zmieniła. Zawsze byłyśmy dla siebie wsparciem. Powinnam się cieszyć jej szczęściem, więc dlaczego jestem taka niespokojna? Odpowiedź jest prosta. Będą tam inne osoby z mojej starej klasy, które nie były dla mnie zbyt uprzejme. Tylko Małgosia broniła mnie w gimnazjum i liceum, gdy wszyscy inni wytykali mnie palcami i śmiali się ze mnie. Nikt nie wierzył w moją chorobę. Wymyślano na mój temat niestworzone historie. Będę musiała po raz kolejny zmierzyć się z przeszłością. Wygładziłam dół sukienki, poprawiłam włosy i głęboko westchnęłam. Naprawdę boję się tam iść. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Już jestem spóźniona.

Po ślubie, wszyscy udaliśmy się na salę weselną. Cała ceremonia przebiegła bez problemu. To była jedna z piękniejszych chwil, jakich w życiu doświadczyłam. Miłość pary młodej można było wyczuć w powietrzu. Stanęłam z boku sali, opierając się o filar, przyglądając się swojej przyjaciółce i już jej mężowi, sącząc powoli szampana. Czy to możliwe bym kiedyś i ja była tak szczęśliwa? Wraz z tą myślą, przed moimi oczami pojawiła się twarz pewnego koreańczyka, która nawiedza mnie w snach już od czasu koncertu. Dlaczego wciąż o nim myślę? Jungkook jest i zawsze będzie poza moim zasięgiem. Przechyliłam kieliszek i opróżniłam jego zawartość do końca.

- Nie dość, że szkoły nie skończyła to jeszcze jest alkoholiczką. - spojrzałam w stronę dochodzącego głosu. Obok stały osoby, których starałam się tego wieczoru unikać jak ognia. To one zawsze uprzykrzały mi życie i jak widać nic się od tamtej pory nie zmieniło.

- Wiedziałam, że tak skończy. Alkoholiczka. - wszystkie wybuchły śmiechem.

- Pola. Czym się zajmujesz? Nadal jesteś dziwką czy zmieniłaś profesje?

- Teraz pewnie jest sprzątaczką. Kto z jej wykształceniem znajdzie pracę. - blondyna zaczęła chichotać. Sprzątaczka. To słowo odbijało się echem w mojej głowie. Miały rację. Przecież w końcu tym się zajmuję.

- Wszyscy wiemy, że już w gimnazjum dawałaś każdemu dupy i to był powód Twojej nieobecności w szkole. - czułam jak łzy zaczęły się zbierać w moich oczach.

- Z pensji sprzątaczki nie byłabyś w stanie kupić takiej kiecki. Pewnie wciąż się tym zajmujesz. Tylko, że tym razem za pieniądze. - drwiły nadal ze mnie. Nagle od tyłu podszedł do mnie jakiś mężczyzna.

- Ile bierzesz za całą noc? - powiedział. Nie dałam rady dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Odwróciłam się i z całej siły go spoliczkowałam. Na sali nagle zrobiło się cicho. Oczy wszystkich były zwrócone w moją stronę. Rozbolała mnie głowa. Miałam wrażenie, że za moment wybuchnie. Nawet nie wiem kiedy zjawiła się przy mnie Małgosia.

- Hope. Co się stało? - zapytała. Spojrzała na grupkę dziewczyn, która cicho chichotała pod nosem. Moje oczy były już całe mokre od łez.

- Przepraszam. - powiedziałam do swojej przyjaciółki. Podbiegłam do stolika, zabrałam swoje rzeczy i wybiegłam zapłakana z budynku. Wesele odbywało się w centrum Londynu. Przebiegłam kilka uliczek, nie patrząc gdzie nogi mnie niosą. Gdy w końcu zatrzymałam się, by złapać oddech, zauważyłam fontannę na placu nieopodal. Nie zastanawiałam się zbyt długo. Podeszłam powoli i usiadłam na murku. Łzy nadal spływały po moich policzkach. Spuściłam głowę i zaczęłam nerwowo bawić się swoimi palcami. Dlaczego mnie to spotyka? Dlaaczegooo!? Co one mogą o mnie wiedzieć? Nic nie wiedzą. W dodatku zepsułam ślub Gośki. Czy kiedykolwiek mi wybaczy? Miałam dość. Miałam wszystkiego po dziurki w nosie... Jaki sens ma moje życie? Mam wrażenie, że byłoby lepiej, gdybym zniknęła. Na zawsze zniknęła... Nagle poczułam jak ktoś przkrył moje nagie ramiona, swoją kurtką... ? Spojrzałam w górę zapłakana. Przede mną stał jakiś mężczyzna. Przez łzy nie byłam w stanie dostrzec jego twarzy.

- Przepraszam. Stało się coś? - jego angielski nie był najlepszy. - ukucnął przede mną. Otarłam oczy i spojrzałam na niego. Azjata. - Jest środek październikowej nocy, a Ty siedzisz tutaj sama. W dodatku zapłakana. Musiało się coś stać. - ostatnie zdanie wypowiedział po koreańsku. Widać było, że powiedział je do samego siebie.

- Przepraszam. - odpowiedziałam w jego ojczystym języku i niewiedzieć kiedy znowu zaczęłam płakać. Usiadł obok mnie.

- Nie musisz tego trzymać w sobie. Możesz się wygadać nieznajomemu. Bez obaw. - zamilknął na chwilę, po czym dodał. - Masz szczęście, że na mnie trafiłaś. Ze mną jesteś bezpieczna. O tej godzinie kręcą się tutaj nieprzyjemni mężczyźni. - powiedział już po koreańsku. Zerknęłam na niego. Spoglądał w niebo. To dziwne, ale naprawdę czułam się przy nim bezpiecznie. Do tego sprawiał wrażenie dziwnie znajomego.

- Nie chciałam Cię niepokoić. Przepraszam. - jego wzrok spoczął na mnie. Pochylił się w moją stronę, a ja odruchowo odsunęłam się od niego. Kąciki jego ust lekko uniosły się do góry. Chyba próbował sięgnąć po coś do swojej kieszeni kurtki, którą mnie okrył. Po chwili trzymał w dłoniach paczkę chusteczek. Wyciągnął jedną i skierował ją w stronę mojej twarzy.

- Mogę? - zapytał. To naprawdę dziwne. Coś w jego spojrzeniu jest bardzo znajome. Twierdząco skinęłam głową. Delikatnie zaczął ocierać moje łzy chusteczką. - Jung-hyun. To moje imię. Cieszę się, że znasz koreański, bo mój angielski jest naprawdę kiepski. Przyjechałem tu wczoraj by spotkać się z moim młodszym bratem. Jego zawód nie pozwala nam na zbyt częste widywanie. Zatrzymał się w Londynie na kilka dni, więc przyleciałem z rodzicami, by się z nim zobaczyć. Przy okazji byłem dziś na koncercie BTS i postanowiłem wrócić do hotelu spacerkiem. Wtedy zobaczyłem Ciebie. - moje serce na samo wspomnienie o chłopakach podskoczyło do góry. Musiał to zauważyć, bo uśmiechnął się szeroko. - Jesteś ich fanką? - parsknął śmiechem. - No tak. Na pewno jesteś ich fanką.

- Podziwiam ich. Są niesamowici. Nie mówię tu tylko o ich tańcu, czy śpiewie. Chodzi mi o nich samych. Charaktery, wartości które wyznają. Ich muzyka niesie ważną wiadomość. Pomaga ludziom. To dzięki temu są teraz w tym miejscu. Ich szczerość skradła serca milionom. - uśmiechnął się do mnie.

- Myślałem, że zareagujesz piskiem na wspomnienie o nich. A tu miła niespodzianka. Skończyłem. - pokazał mi wilgotną chusteczkę, która była pokryta czarnym tuszem do rzęs.

- Dziękuję.

- Nie ma za co. - znowu posłał mi ten piękny uśmiech. - Masz kosmetyki? Poprawimy Ci makijaż. Choć tak szczere mówiąc, uważam że jest Ci niepotrzebny, ponieważ jesteś piękna. - wskazał na torebkę. - Wszystkie kobiety noszą tam tonę kosmetyków. Nigdy tego nie zrozumiem. - zaczął kręcić głową. Nie wiem jak to się stało, ale spowodował, że zaczęłam się śmiać.

- Nie każda. - pokazałam mu jej zawartość.

- Ty naprawdę jesteś jakaś inna. - niewiedząc czemu jego słowa bardzo mnie zawstydziły. - Skoro spędzamy typowo babski wieczór - płacz, rozmowa o facetach, kosmetyki i makijaż. Choć muszę przyznać, że w nietypowym miejscu, więęęc nie może się obyć bez ploteczek. - spojrzał na mnie poważnie. - Czemu siedzisz tu sama w takim stanie? - zapytał już całkiem poważnie.

- Nie siedzę tu sama. - zaśmiałam się i wskazałam palcem na niego.

- Fakt. Głupi ja. Nie będę Cię naciskać. Jeśli zechcesz to sama powiesz.

W wielkim skrócie opowiedziałam mu całą historię tak, by mógł cokolwiek z tego zrozumieć. Zachodziłam w głowę, dlaczego zaufałam obcemu mężczyźnie? Ale tak podpowiadała mi intuicja. Czy może to dlatego, że wydawał się dziwnie znajomy? Jego oczy wydały się znajome. Zwłaszcza wtedy, gdy ocierał moje łzy. Myślami powróciłam do momentu kiedy ostatni raz to Jungkook ocierał moje mokre policzka. Czy dlatego pozwoliłam sobie otworzyć się przed tym nieznajomym chłopakiem? Chyba zwariowałam. Ale jedno wiem na pewno. Spędziłam z nim kilka godzin, których na pewno nie zapomnę do końca życia. Naprawdę byłam w rozsypce... Po głowie zaczęły mi krążyć dziwne myśli... I właśnie wtedy pojawił się on. Nie chcąc mnie zostawiać samej, odprowadził mnie do hotelu. Po drodze opowiedział mi trochę o sobie. Okazało się, że mimo tego, iż jest starszy, żyje w cieniu swojego młodszego brata. Wiele osób zaczynało z nim znajomość, tylko po to by zbliżyć się do jego braciszka. Mogę sobie tylko wyobrazić jak ciężko mu jest. Gdy zapytał mnie czy jest jakiś mężczyzna w moim życiu, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Opowiedziałam mu o tym, o którym nie mogę przestać myśleć, a który nigdy nie będzie mógł być mój. Oczywiście nie wspomniałam nic na temat tego, że to światowa gwiazda, bo wziąłby mnie za wariatkę. Rozmowa między nami przebiegła bardzo swobodnie i to dzięki niemu ten wieczór stał się o wiele lepszy.

Spotkanie tego człowieka przywróciło mi wiarę w dobroć. Byłam wdzięczna za to, jak dużo dla mnie zrobił. Jak bardzo mi pomógł. Gdy weszłam do hotelowego pokoju uświadomiłam sobie, że gdyby nie on, naprawdę mogłabym zrobić dzisiaj coś bardzo głupiego... Nie myśląc długo skierowałam się w stronę drzwi. Może uda mi się go dogonić i zaprosić na kawę i ciastko w podziękowaniu. Tak podpowiadało mi serce.

Gdy wybiegłam na korytarz poczułam tylko jak na kogoś wpadam. Po chwili leżałam na nim całym ciężarem.

- Cholera. - usłyszałam. Cóż ze mnie za idiotka. Nie dość, że mogłam komuś zrobić krzywdę, to teraz już na pewno nie dogonie Jung-hyuna.

- Przepraszam, nic się Panu nie.... - nie byłam w stanie dokończyć zdania. Ten głos. Czy ja naprawdę mam takiego bzika na jego punkcie, że nawet teraz go słyszę? Podniosłam głowę do góry i spojrzałam z niedowierzaniem. - Jungkook?

𖥸

13 czerwiec 2019 - dzień dzisiejszy

Wróciło do mnie wspomnienie tamtego dnia. Gdy tylko go ujrzałam stanęłam jak wryta i niedowierzałam własnym oczom. Czy to się dzieje naprawdę?

- To ty. - powiedział. - Nie wierzę, że to naprawdę Ty.

- Wy się znacie? - zapytał zaskoczony Jungkook. Spojrzałam na niego. Nie wiem kto z naszej całej trójki był bardziej zaskoczony.

- Tak jakby. - odpowiedziałam. To naprawdę brat Jungkooka? Koncert BTS, życie w cieniu młodszego brata. Cholera.... Nie wiedziałam jak powinnam się zachować. Co powinnam zrobić i powiedzieć? Jakby samo spotkanie z rodzicami nie było wystarczająco stresujące.

- Czyli to o nim wtedy mówiłaś. - stwierdził Jung-hyun.

- Nic z tego nie rozumiem. - odezwał się mój kochany.

- Chodź bracie. Później Ci wszystko wyjaśnię. - złapał go za ramię i wciągnął do mieszkania.

- Nic nie rozumiem. -powtórzył raz jeszcze. Był naprawdę zdezorientowany.

- Lepiej się ogarnij, bo czeka Cię przeprawa z rodzicami. Rozumiem, że to nie jest tylko zwykła koleżanka, skoro przyprowadziłeś ją do domu. - wskazał głową na mnie. Jungkook uśmiechnął się i odwrócił w moją stronę.

- Chodź kochanie. - wyciągnął do mnie drżącą dłoń. Czyli jednak denerwuje się bardziej, niż chce to dać po sobie poznać. Spojrzałam na braci stojących obok siebie. Noo taaak. Teraz wiem dlaczego wydawał mi się znajomy. Są do siebie naprawdę podobni.

- Nie każ nam dłużej czekać. - powiedział straszy z braci. Sięgnęłam po dłoń Jungkooka dość niepewnie. Boże co ja tu robię-pomyślałam.

- Mamo! Tato! Cookie przyjechał! Przyprowadził ze sobą gościa! - krzyknął Jung-hyun. Zestresował mnie tym jeszcze bardziej. Jungkook stanął obok mnie i cały czas trzymał za rękę.

- Przejdziemy przez to razem. To również mój pierwszy raz. - szepnął mi do ucha.

- Już idę! - usłyszałam kobiecy głos. Nagle zza ściany wyłoniła się dość niska i drobna kobieta w fartuchu, a za nią starszy mężczyzna, który mówił jej coś do ucha. Na pierwszy rzut oka sprawiali wrażenie sympatycznych i naprawdę szczęśliwych. Gdy nas zauważyli, ich wzrok spoczął na mnie. Kobieta spojrzała na Jungkooka z wyraźnym zaskoczeniem.

- Mamo, tato. Wróciłem. - powiedział mój ukochany i ukłonił się, cały czas trzymając mnie za rękę.

- Nareszcie. - powiedziała jego mama i mocno się do niego przytuliła. Po chwili jego ojciec zrobił dokładnie to samo. Gdy wymienili się uściskami stanęli naprzeciwko nas i spojrzeli pytająco na Jungkooka.

- Chciałem Wam kogoś przedstawić. - zaczął.

- Czy ta śliczna dziewczyna, jest tym kim myślę, że jest? - zapytała jego mama uśmiechając się promiennie do mnie?

- Mamo, tato, hyung. Chciałem Wam przedstawić kobietę mojego życia. Hope.

- Witam Państwa. - powiedziałam drżącym głosem i ukłoniłam się. Nogi miałam jak z waty....

- Kobietę Twojego życia? - zapytał jego ojciec.

- Tak. - odpowiedział krótko. Spojrzałam na niego zdenerwowana. Jego spojrzenie wwiercało się w moje. Uśmiechnął się najpiękniej jak potrafił. Poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach.

- Wygląda na to, że nasz młodszy syn znalazł swoją miłość. - przerwał nam głos kobiety. - Witaj u nas w domu. Cieszymy się, że przyjechałaś. - podeszła do mnie i przytuliła.

- Dziękuję. - odwzajemniłam uścisk choć bardzo niepewnie.

- Wejdźcie do środka. Kolacja zaraz będzie gotowa. - powiedział tata Jungkooka.

- Rozgoście się dzieci.

Rodzice spojrzeli się na siebie i wymienili uśmiechem. Chwilę później zniknęli za rogiem. Brat Jungkooka stał oparty o ścianę przyglądając się naszej dwójce.

- Co się patrzysz? - zażartował Jungkook i pokazał język swojemu hyungowi.

- Po prostu próbuję to wszystko zrozumieć. Mam nadzieję, że opowiecie nam wszystko ze szczegółami. - mrugnął do nas okiem.

- Oczekuję od Was tego samego. - rzekł mój chłopak. Spojrzałam na Jung-hyuna. Czy powinnam mu podziękować? Czy to odpowiedni moment? Czułam wewnętrzną potrzebę, by okazać mu wdzięczność, za pomoc i troskę, którą mnie otoczył w Londynie.

- Kochanie. Możesz zostawić mnie i swojego brata na chwilę samych?- Jungkook spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Powinienem być zazdrosny? - zachichotałam.

- Nie. Muszę z nim jedynie chwilę porozmawiać. Później Ci wszystko wyjaśnię. - powiedziałam. Spojrzał na brata i ponownie na mnie. Chwycił mnie za podbródek i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

- Pośpiesz się. Wystarczy, że czekałem na Ciebie już całe swoje życie. - pocałował mnie w czoło i po chwili zniknął z naszego pola widzenia.

- Mój brat jest naprawdę zakochany. - powiedział Jung-hyun. Uśmiechnęłam się i spojrzałam tęsknym wzrokiem w stronę korytarza, gdzie zniknął chwilę temu. - A Ty w nim. - dodał po chwili.

- Tak. - odpowiedziałam.

- Chciałaś porozmawiać. - wysunął swoją dłoń w moim kierunku. Spojrzałam na niego zdezorientowana. - Będzie podsłuchiwał. Przejdźmy się po ogrodzie. - wytłumaczył.

- Prowadź. - rzekłam. Westchnął głęboko i spojrzał na mnie rozczarowany. Liczył na to, że podam mu dłoń. Jestem tego pewna. Rodzina Jeon. Mam wrażenie, że można z nich czytać jak z otwartej księgi.

Szliśmy w milczeniu. Zastanawiałam się co powinnam mu powiedzieć. Jung-hyun sprawiał wrażenie zamyślonego. Gdy dotarliśmy na miejsce nie mogłam uwierzyć, że znajduje się w tak pięknym miejscu. Wokół znajdowało się pełno pięknych kwiatów. W przeważającej ilości bieli i różu. Na drzewach były rozwieszone światełka. Kawałek dalej, między drzewami stała piękna huśtawka. Usłyszałam śmiech chłopaka stojącego obok mnie.

- Szkoda, że się teraz nie widzisz. Chodźmy tam. Twoje oczy na jej widok rozbłysły niczym gwiazdy na niebie. - spuściłam głowę w dół. Jestem dorosła, a cieszę się na widok huśtawki. Świetnie. - Można w nich było dostrzec całą galaktykę. - jego słowa spowodowały, że moje policzka oblały się rumieńcem. - No chodź! - krzyknął. Spojrzałam w jego stronę. Jak dotarł tam tak szybko? Siedział na huśtawce i wprawił ją w delikatny ruch. Podeszłam do niego prawie bezszelestnie i usiadłam obok niego.

- Wydajesz się być szczęśliwa. - powiedział. - Dobrze widzieć Cię uśmiechniętą.

- To on mnie uszczęśliwia. - spojrzałam w stronę domu tęsknym spojrzeniem.

- Nigdy nie widziałem u mojego brata takiej aury. - spojrzałam na niego. Patrzył zamyślonym wzrokiem w głąb ogrodu. - Nawet nie potrafię tego opisać. Jest po prostu inny. Jego kontuzja w październiku. - zaczął. - Wiedziałem, że za tym musi kryć się coś więcej. To nie w jego stylu. Jest zawsze ostrożny i w pełni skupiony. - spojrzał na mnie. - Ty byłaś powodem jego rozkojarzenia. Prawda?

- Bardzo możliwe.

- Nadal nie wierzę, że ze wszystkich kobiet na świecie, to właśnie Ciebie wtedy spotkałem. - parsknął głośno i pokręcił głową.

- Chciałam Ci podziękować. Zaopiekowałeś się mną i pomogłeś. Śmiem nawet stwierdzić, że uratowałeś mi życie. Byłam wtedy w stanie zrobić naprawdę dużą głupotę... Cieszę się, że to właśnie Ty do mnie wtedy podszedłeś. Dziękuję. - uśmiechnął się do mnie i ponownie spojrzał na ogród.

- Uwierzysz, jeśli Ci powiem, że nie było dnia bym o Tobie nie myślał? Codziennie zastanawiałem się jak sobie radzisz i czy jesteś bezpieczna. Ajśśśś. - podniósł swoją dłoń do góry i rozmierzwił swoje włosy. Wyglądało to tak, jakby próbował wypędzić ze swojej głowy jakąś myśl. Jego wzrok ponownie spoczął na mnie. - Dlaczego to musiałaś być akurat Ty...

- Przepraszam, ale nie rozumiem. - powiedziałam. Zbliżył się do mnie powoli.

- Dlaczego Ciebie musiałem tam wtedy spotkać? Właśnie Ciebie, miłość mojego brata. Cholera... - zerwał się z huśtawki i szybkim krokiem ruszył w stronę domu. - Chodźmy. Kolacja jest już na pewno gotowa.- wstałam i ruszyłam za nim. Zastanawiałam się o co mu chodziło. Dlaczego jego oczy były takie smutne?

𖥸

Continuer la Lecture

Vous Aimerez Aussi

11K 503 22
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
20.3K 1.1K 42
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
11.7K 672 46
Vivienne Stonewall, 16 letnia dziewczyna, przenosi się do szkoły swojego brata, Caleb'a, czyli do Akademii Królewskiej. Tam poznaje grupę przyjaciół...
6.5K 334 21
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...