You're My Hope

Par Hope9795

75.2K 3.7K 1.5K

"(...) Zamknęłam oczy i pozwoliłam ponieść się chwili. Słowa wypływające z ich ust dotknęły mojego serca, a i... Plus

ROZDZIAŁ 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdzial 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
OGŁOSZENIE!!!!!!!
Rozdział 78
Rozdział 79

Rozdział 38

832 49 7
Par Hope9795

38.
"(...) Tak może wyglądać moja pierwsza śmierć
Ale co, jeśli ten moment jest właśnie teraz (...)"
BTS - Black Swan

𖥸

POV Jungkook :

Już w samolocie, w trakcie powrotu do Korei ogarnął mnie straszny niepokój. Nie potrafiłem się na niczym skupić. Miałem nieodparte wrażenie, że stało się coś niedobrego. Jimin od razu zauważył jak zdenerwowany i zestresowany jestem. Dołożył wszelkich starań, by odwrócić uwagę od tego co się dzieje w mojej głowie. Co jeśli coś się stało Hope? Co wtedy zrobię? Gdy wylądowaliśmy, nie myślałem o niczym innym jak tylko o tym, by znaleźć się jak najszybciej w samochodzie i dotrzeć do domu. Nawet nie wiem kiedy, Jimin załatwił samochód od menadżera i pojechał razem ze mną. W takim stanie potrafię się zachowywać irracjonalnie. Więc wiedziałem, że chce mnie mieć na oku....

Gdy tylko podejchaliśmy pod mój apartament, rzuciłem się biegiem do budynku. Oczekiwanie na windę trwało w nieskończoność. Z sekundy na sekundę napięcie rosło coraz bardziej. Chciałbym, by moje przeczucie okazało się tylko zwykłym przewrażliwieniem. Gdy dotarłem pod drzwi, sam nie byłem w stanie ich otworzyć... Moje ręce drżały tak bardzo, że z wielkim trudem udało mi się trafić do kieszeni kurtki po klucz.

- Daj mi to. - usłyszałem za sobą głos Jimina. Podałem mu klucz, a on bez najmniejszych problemów włożył go do zamka. W jakim muszę być stanie, skoro nie potrafiłem wykonać tak prostej czynności? Wbiegłem do środka i skierowałem się do pokoju, który służył za sypialnie. Nie było jej.

- Hope! To ja! Wróciłem! - zacząłem krzyczeć. W nadziei oczekiwałem jej odpowiedzi. - Hope! - zacząłem z trudnością łapać oddech.

- Jungkook-aah. Uspokój się. - Jimin podszedł do mnie i położył swoją dłoń na moim ramieniu.

- Miała zostać w domu. Miała nigdzie nie wychodzić... - czułem jak moje oczy powoli napełniają się łzami. - Jimin, coś jest nie tak. Czuję to. Rozumiesz? - westchnął głośno.

- Skoro tak czujesz to opanuj się. Panika w niczym nie pomoże. Czemu jeszcze do niej nie zadzwoniłeś? - ma racje. Dlaczego nie pomyślałem o tak oczywistej rzeczy. Zacząłem szukać po kieszeniach swojego telefonu, ale nie mogłem go nigdzie znaleźć. - Jungkook-aah! Do jasnej cholery! Uspokój się! - wrzasnął na mnie.

- Nie mogę go nigdzie znaleźć. - powiedziałem cały czas szukając po kieszeniach kurtki i spodni. Jimin podszedł do plecaka, który wcześniej rzuciłem na podłogę przy drzwiach wejściowych. Po chwili przyszedł i podał mi mój telefon.

- Proszę. Mówiłem Ci, musisz się uspokoić, bo w ten sposób nic nie zdziałasz. - w pośpiechu wykręciłem numer Hope. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci, czwarty, a ona nadal nie odbierał.... Z każdym kolejnym sygnałem wiedziałem, że mam coraz mniej czasu żeby ją znaleźć. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale po prostu czuję, że jest w niebezpieczeństwie...

- Nie odbiera. - powiedziałem drżącym głosem.

- Zlokalizuj jej telefon, tak jak ostatnio zrobił to Tae. - zacząłem z wielkim trudem szukać odpowiedniej aplikacji. Telefon po chwili wypadł mi z rąk. Jimin podniósł go z podłogi.

- Ja to zrobię. A Ty do cholery usiąć i się uspokój! Jesteś dorosłym mężczyzną. Hope Ci ufa i liczy na Ciebie. Nie chcesz jej stracić, prawda? Więc usiądź na dupie i się skup! - Mój przyjaciel ma rację... Ona mnie potrzebuje. Muszę zachowywać się jak na mężczyznę przystało. Muszę zachować zimną krew... Spojrzałem na swojego przyjaciela. Na jego twarzy dostrzegłem spokój i skupienie. Dlaczego ja tak nie potrafię?

- Mam!- krzyknął Jimin po chwili. - Wygląda na to, że znajduje się w pobliżu swojego mieszkania. - zerwałem się z sofy.

- Ruszamy!- rzuciłem się w kierunku wyjścia. Muszę ją jak najszybciej odnaleźć. Muszę....

𖥸

Przez całą drogę walczyłem sam ze sobą. Próbowałem odepchnąć wszystkie okropne myśli. Przecież wcale nie musiało jej się nic stać, prawda? A co jeśli to po prostu moje przewrażliwienie? Naprawdę chciałbym żeby tak było...

- Jesteśmy na miejscu. - usłyszałem. Wyszedłem szybko z samochodu. Poczułem mroźny wiatr na twarzy. Jest cholernie zimno... Zacząłem rozglądać się dookoła w nadziei, że gdzieś ją zobaczę. Na dworze panowała mroczna atmosfera. Jak mogła sama zapuścić się w takie miejsce...? Wyciągnąłem telefon z kieszeni kurtki i zadzwoniłem raz jeszcze. Słyszę... Słyszę jej dzwonek. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, ruszyłem w kierunku źródła dźwięku. Dostrzegłem w śniegu świecący wyświetlacz jej telefonu. Podszedłem niepewnie. Krew... Pełno krwi... Nogi odmówiły posłuszeństwa. Osunąłem się bezwiednie na kolana. Klęczałem w śniegu pośród czerwonych plam. To należy do niej... To mojej Hope... Nieee... To nie może się tak skończyć... Gardło płonęło żywym ogniem od powstrzymywania łez. Dłonią dotknąłem jasnoczerwonego śladu.

- Dzwonię na policję. - oznajmił Jimin. Nie byłem w stanie wydobyć z siebie choćby najmniejszego dźwięku. Zamknąłem oczy. W mojej głowie zaczęły ukazywać się nasze wspólne wspomnienia. Nasz pierwszy kontakt wzrokowy, nasze pierwsze spotkanie w wytwórni, nasze spotkanie w Londynie, pierwszy pocałunek, wygłupy, czas spędzony razem. Każdy dotyk, szept... Kocham Cię Jungkook.- Usłyszałem w głowie jej cichy głos. Wewnątrz mnie rozszalała się burza, nad którą nie byłem w stanie zapanować. Mimo mroźnej pogody, pot spływał już po całym moim ciele.

- Znajdę Cię. - szepnąłem sam do siebie. Podniosłem się i podbiegłem do samochodu nie zwracając uwagi na Jimina, który krzyczał coś za mną. Ruszyłem z piskiem opon i pozwoliłem ponieść się emocjom. Już kiedyś czułem się dokładnie w ten sam sposób.... Jakby jakaś niewidzialna siła prowadziła mnie do niej... Poddałem się temu uczuciu całkowicie. Muszę sobie zaufać...

𖥸

Po kilku minutach dotarłem pod budynek wytwórni. Naprawdę? Dlaczego akurat tutaj? Wysiadłem pośpiesznie z samochodu i ponownie zamknąłem oczy. Za wszelką cenę muszę spróbować się skupić i wyciszyć...  Myśl, myśl JK.... Chodzi o życie Twojej Hope... Po chwili cały świat wokół przestał istnieć. Jedynie co słyszałem to bicie własnego serca i mój spowolniony oddech. Mam..... Ruszyłem biegiem w kierunku tylnego wejścia. Cholera! Muszę podać kod otwierający drzwi. Jak on szedł? Po dłuższej chwili przypomniałem sobie ciąg 12 cyfr i wszedłem do środka. Spojrzałem na zegarek. Nie byłem w stanie uwierzyć, że jest już tak późna godzina. Jungkook skup się.... Jeśli nawalisz i coś jej się stanie..... Moje ciało znowu zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Tylko nie to... Jungkook uratuj mnie. -Ponownie usłyszałem głos w swojej głowie. Tętno niebezpiecznie przyśpieszyło. Myśl... Muszę ją jak najszybciej odnaleźć. Nie mam dużo czasu. I znowu to przeszywające uczucie. Piwnica... Jedna z piwnic jest w remoncie i nikt nie wchodzi tam od dłuższego czasu. Nie zastanawiając się zbyt długo ruszyłem na przód. Chciałem zacząć biec, ale w obawie, że ten człowiek naprawdę tam jest, musiałem zachować szczególną ostrożność. Im schodziłem dalej w głąb, tym byłem coraz bardziej przerażony. I wtedy usłyszałem jej krzyk... Moje serce rozdarło się na milion kawałków. Co tam się do cholery dzieje?  Mimo wszystko poczułem ulgę, że tym razem również się nie pomyliłem i moja więź do niej zaprowadziła mnie w odpowiednie miejsce. Dzięki temu jestem w stanie jej pomóc.

Jej krzyk stawał się coraz bardziej wyraźny. Byłem coraz bliżej. Cholera... Zatłuke dziada!
- Aaaaaa. Zostaw mnie! Zostaw mnie! Nie pozwolę Ci tego zrobić! - usłyszałem rozpaczliwy krzyk.

- Zamknij mordę! Szybko z tobą skończę. Jeszcze będziesz prosić o więcej. - usłyszałem dźwięk rozrywanego materiału. Co on zamierza jej zrobić?

W tym momencie nie myślałem już o niczym innym jak tylko o tym, by zabić tego gnoja jak najszybciej. Zbiegłem z reszty schodów i rzuciłem się w jego kierunku. Podbiegłem do niego. Chwyciłem go za koszulę i podniosłem do góry, po czym rzuciłem nim o ścianę. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, gdy zobaczyłem jego twarz.

- To Ty skurwielu!!! - krzyknąłem. - Już nie żyjesz! - rzuciłem się w jego kierunku. Zwinnym ruchem podniósł się z podłogi i uderzył pustą butelką prosto w moją głowę. Cały świat zawirował. Natychmiast upadłem na ziemię. Poczułem lepką maź na swojej głowie. Dotknąłem pulsującego miejsca i spojrzałem na swoje palce. Krew.... Jak mogłem nie zauważyć, że trzyma w ręku butelkę? Jak mogłem pozwolić tak się zaskoczyć?

- Aaaaaa. - usłyszałem krzyk Hope.

- Nie zdążę już się z Tobą zabawić. Więc zakończymy to szybko. - usłyszałem uderzenie. Weź się w garść... Ona cię potrzebuje - powiedziałem do siebie w myślach. No dalej... Dasz radę... Zawroty głowy były nie do wytrzymania. Cały świat ze mną wirował. Lecz nie mogę się poddać. Nie ja... No już!! Gdy w końcu udało mi się podnieść, od razu rzuciłem się w ich kierunku. Ten zwyrodnialec, kopał ją po brzuchu wkładając w to całą swoją siłę. Złapałem go od tyłu i zacząłem podduszać.

- Zabije Cię! Rozumiesz!? Już nie żyjesz! - zaczął się śmiać resztkami sił.

- Spójrz na nią. Gdyby posłuchała to nadal by żyła. - ledwo wykrztusił. Powoli zaczęły docierać do mnie jego słowa... Popuściłem uścisk, a on wyrwał mi się z rąk. Spojrzałem na nią. Leżała skrępowana, nieruchomo, cała we krwi. Jej bluzka była rozerwana, a spodnie ściągnięte do połowy ud. W gardle poczułem żywy ogień. Nie mogę jej stracić... Nie mogę... Nie myślałem w tej chwili o niczym innym jak tylko o tym, by znowu usłyszeć jej głos i zobaczyć jej piękne brązowe oczy.

Uklęknąłem przy niej i od razu sprawdziłem puls. Nie czuję żadnego oddechu, nie widzę by jej klatka piersiowa unosiła się do góry. Nie oddycha.... Serce stanęło mi w gardle. Boże... Tylko nie to... Wpadłem w panikę i zacząłem histerycznie płakać. Cały świat w jednej sekundzie się zawalił. Podniosłem dłoń do góry i rękawem otarłem swoje łzy. Bez chwili wahania przeszedłem do resuscytacji. Nie mogę jej stracić... Nie poddam się... Będę walczył o nią do samego końca. Uciskałem jej klatkę piersiową, tak jak nas wcześniej uczono na kursach. Starałem się za wszelką cenę zachować zimną krew. To po prostu nie może się tak skończyć...
- Hope! Błagam Cię, walcz! Obudź się! Potrzebuję Cię! - krzyknąłem przez łzy w nadziei, że mnie usłyszy. - Walcz skarbie!

Nagle poczułem za sobą olbrzymie uderzenie gorąca. Spojrzałem w stronę, z której dochodziło ciepło. W oddali zobaczyłem ogień. To on... Podpalił nas... Czyżby to był i mój koniec? Czy naprawdę nasza historia skończy się w ten sposób?

𖥸

Continuer la Lecture

Vous Aimerez Aussi

39.6K 1.5K 39
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
5K 363 24
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w ktorym mieszkal cale swoje zycie, wiec m...
6.2K 501 21
Modern AU Edgar po długim pobycie w psychiatryku po próbie samobójczej wraca do codziennego życia. Idzie do nowej szkoły gdzie nie zna nikogo. Jak ży...
28.9K 2.1K 106
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?