#43

313 33 11
                                    

Październik

Per. Ameryki
Koniec spotykania się z ZSRR zakończyły jeden etap, a zaczął drugi. Przez cały październik Rzesza uczył mnie kolejnych rzeczy, typu strzelanie, czy jak się chronić przed innymi. Bardzo mi pomógł, lecz było też to uciążliwe. Codziennie robił mi jakieś dziwne treningi, które były bardzo męczące i moim zdaniem niepotrzebne. Chociaż może i przyda mi się więcej siły. Jamajka w tym czasie zmienił mi zamki w drzwiach, wymienił okna i tym podobne.

Zawsze jak widziałem Rosję to byłby jakby smutny. Nie chciałem go śledzić czy wchodzić na jego konto. Mam nadzieję, że ma jakiś problem z Niemcem, chodź dziwne to by było gdyby miał z nim jakiś kryzys, skoro są dopiero po oświadczynach, ale widząc wiadomości jego z Niemcem jest to bardzo prawdopodobne. Teraz zostało mi się tylko domyśleć.

Holandia robił mi jakieś zakupy, które według niego i Jamajki się przydadzą. W tym momencie kazdy był w to zaangażowany, oprócz mnie, ja siedziałem całe dnie z Rzeszą i uczyłem się tego co mi kazał. To było jedno z najgorszych przeżyć, a tych złych momentów miałem trochę w życiu. Jedyne co z tego wyniosłem to, to żeby nigdy nie jeździć do lasu, ani nie jeść tego co mi każe Rzesza.

Mój trening, chodź bardziej był to obóz przetrwania skończył się na tym, że spadłem z drzewa i złamałem nogę. Od tego czasu Rzesza nie odzywał się do mnie. Dla mnie to i nawet lepiej, przynajmniej mam trochę spokoju.

Jamajka się mną przejął i siedział ze mną całe dnie. Po trzech dniach miałem go dosyć. Po paru dniach kazałem mu sobie pójść, bo miałem jego i Holandii dość. Może nie radziłem sobie najlepiej bez nich, ale wolę sobie nie radzić, niż być traktowany jak dziecko.

Po dwóch tygodniach Rzesza i Jamajka się odezwali. Rzesza z przeprosinami i zdradził mi jak zastraszyć Niemca. Posłuchałem go, bo on przecież na pewno zna swoje dziecko i wie czego się boi. Jamajka opowiadał mi jak komuś podawać narkotyki aby nie było czuć i bez bólu. Było to bardzo ciekawe i raczej niepożyteczne, oprócz Rosji nigdzie mi się to nie przyda, a przynajmniej mam taką nadzieję. Nie chce nikomu coś podawać bez jego wiedzy, w moim przekonaniu było to złe. Sam nie byłem przekonany żeby dawać to i Rosji, ale wiem, że nie mam innego wyjścia.

Z ojcem Rosji straciłem kontakt on się ze mną nie kontaktował, ani ja z nic. On nie miał mnie czego nauczyć, ani ci mi dać, więc nie widziałem sensu.

W tym czasie wprowadziłem w to Meksyk, chodź był to czysty przypadek. Kiedyś się z nim przyjaźniłem, było to jakoś w przedszkolu. Później chodziliśmy ze sobą do szkoły i tak razem skończyliśmy szkołe średnią. Później nie mieliśmy bliższego kontaktu, ale nadal uważaliśmy się za przyjaciół. Raz przyjechał do miasta i postanowił mnie odwiedzić. Wtedy był u mnie Jamajka. Od słowa do słowa zacząłem mu opowiadać o naszym planie. Widziałem, że go w ogóle nie pochwala, ale nie chciał nam przeszkadzać, ani nas krytykować. Spędził u mnie kilka godzin i widziałem, że czuł się bardzo niekomfortowo. Dla mnie też to było bardzo niezręcznie, z resztą Jamajka również nie czuł się wtedy dobrze. Od tego czasu nie widziałem się z nim, bo Meksyk się bał tego planu i, że jemu mu coś zrobię. Na ślub również nie przyjechał. Sądzę, że już nie spotkam się z nim przez bardzo długi czas.

Od jego przyjazdu został miesiąc do porwania Rosji. Przez ten czas nic więcej nie robiliśmy. Od ZSRR dostałem kilka rzeczy Rosji i mówił mi kilka istotnych faktów o Rosji. Później tylko załatwiłem Polaka i byłem gotowy.

Per. Rosji
Dwudziestego pierwszego września oświadczyłem się Niemcu i od czego czadu zaczęło się psuć. Z każdym dniem byłem bardzo konkrolowany przez niego. Byłem zmuszony mu pisać co godzinę co robię. Było to bardzo uciążliwe, ale nie chciałem go zrobić, więc wolałem żyć w kłamstwie.

W październiku zachowanie Niemca stało się bardziej normalne, chodź nie wiem czy on w ogóle może być normalny. Z dnia na dzień coraz bardziej sądziłem, że mój związek z nim nie ma przyszłości. Z początku było idealnie. Chcieliśmy spędzać ze sobą całe dnie i noce, a gdy zamieszkaliśmy razem to wszystko wygasło. Charakter Niemca zmienił się diametralnie. Stał się bardzo toksyczny, a ja to dopiero teraz zauważyłem. Teraz było już trochę za późno, nie miałem przyjaciół, znajomych, dobrego kontaktu z rodziną. Zostałem kompletnie sam. Niejednokrotnie chciałem z kimś odnowić kontakt, lecz nigdy to nie wychodziło, bo każdy miał do mnie urazę. Ojciec nie chciał nawet ze mną gadać. Rodzeństwo tak samo. Oprócz Niemca nikogo nie miałem. Jego znajomi mnie nienawidzili, więc na jedno wychodziło.

Pewnego dnia spotkałem starego znajomego. Może nie miałem z nim, aż tak dobrego kontaktu, ale lubiłem go. Podbiegłem do niego i się dość głośno przywitałem.

– Hej Meksyk co tam u ciebie? — zapytałem wesoły.
– O Rosja miło mi Cię widzieć, u mnie dobrze, chyba – powiedział wystraszony.
– No dobrze, a na pewno wszystko dobrze, bo widzę, że jesteś jakby wystraszony.
– Hehe nie jest wszystko dobrze, a powiedz mi, czy jesteś jeszcze z Niemcem? Jak wam się układa?
– No jestem z nim, jeśli chodzi o to drugie to nie chce o tym mówić. Jest trochę różnie, ale nie szykuje się nam na zerwanie.
– No rozumiem, tylko proszę uważaj w następnym czasie na Amerykę, tylko nie mów mu nic.
– No dobrze, ale czemu? Ameryka nie jest groźny.
– Ameryka nie, ale Jamajka tak. Dobra ja Ci za dużo powiedziałem. Muszę lecieć, jak najszybciej wyjedź z miasta.  Cześć. – Pobiegł w przeciwnym kierunku do mnie.

Zdezorientowany poszedłem w swoją stronę. Nie do końca wiem o co mu chodzi. Chyba za bardzo się zaprzyjaźnili z Jamajką. Jedyne co wiem o Jamajce to to, że ćpa, ale to już mi wystarczyło żeby wiedzieć o nim coś więcej.

Wróciłem do domu i spojrzałem na Niemca, był jakby zły na mnie. Przewróciłem oczami i poszedłem do kuchni. Najpewniej obraził się na mnie, bo nie odbierałem czy jakiś kolejny błahy powód.

Poszedłem do sypialni, aby uniknął jakiejkolwiek rozmowy z nim. Zacząłem zastanawiać się nad słowami Meksyka. Często widziałem Amerykę z Jamajką, więc najprawdopodobniej się zaprzyjaźnili lub coś więcej, ale nie sądzę, że oni mogliby coś mi zrobić, a nawet jeśli to na pewno dam sobie radę.

Po kilku minutach do pokoju wszedł Niemiec i położył się koło mnie. Nie wyglądał na złego, ale nie wyglądał miło. Nadal unikałem rozmowy. Postanowiłem go przytulić i uśpić żeby nie rozmawiać z nim. Jak wstanie to zapomni o tym. Po tym jak zasnął miałem czas na rozmyślanie i doszukanie się drugiego dna.

Za miesiąc mogłem się przekonać o co chodziło Meksyku. Żałuję, że to nie posłuchałem i nie wyjechałem z miasta. Może on mnie uratuje.

Chora miłość ||RusAme [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now