#18

582 61 107
                                    

Per. Rosji
Obudziłem się, chodź nie byłem z tego zadowolony. Wolałem jeszcze iść spać. Leniwie wstałem i włożyłem niebieskie futrzate kapcie na stopy. Kiedyś dostałem je od Ukrainy. Przeciągnąłem się i powoli poszedłem do drzwi, a później do salonu. Usiadłem na kanapie i wziąłem do ręki zdjęcie, które leżało na stole. Było to zdjęcie rodzinne Ameryki, miał na nim złamaną rękę, a to była moja wina. Odwróciłem zdjęcie, chodź sam nie wiem czemu. Za ramką zobaczyłem kartkę. Oczywiście wziąłem ją do ręki, oczywiście rozłożyłem i zacząłem czytać.

"Drogi Rosjo
Myślę, że teraz jest odpowiedzialni czas na to. Od pierwszej klasy..."

Na chwilę przestałem czytać. Ten tekst wydawał mi się bardzo znajomy. Tak jakbym już go gdzieś czytał. Wtem przypomniało mi się gdzie już to czytałem.

Retrospekcja Rosji (3 klasa)
Wychodziłem ze szkoły, lecz ktoś mnie zawołał. Odwróciłem się i szybko tego pożałowałem. Był to Ameryka. Westchnąłem i popatrzyłem na niego.

---Czego chcesz? ---zapytałem zły.
---Mam coś dla Ciebie. ---Wręczył mi kartkę papieru. ---Proszę przeczytaj teraz. ---Uśmiechnął się.

Westchnąłem i rozłożyłem kartkę. Po dwóch zdaniach zgniotłem i oddałem mu.

---Nie przeczytasz do końca? ---zapytał zawiedziony.
---Nie będę tego czytać ---chamsko odpowiedziałem.
---Czemu?
---Nie interesuje mnie co ty do mnie czujesz, mam w to wyjebane. ---Uderzyłem go w policzek, przez co na jego policzku odbiła mu się moja dłoń.
---Przepraszam ---odpowiedział ze złami w oczach.
---A teraz mi stąd idź i nigdy nie wracaj. ---Popchnąłem go.
Koniec retrospekcji

To wszystko moja wina, on jest taki przede mnie. Ciężko westchnąłem i zacząłem czytać dalej.

"...jest w tobie zakochany. Wiem, że jesteś z Niemcem i pewnie nici z tego, że Cię kocham, ale chciałbym z Tobą po prostu pogadać. Chciałbym być trochę inaczej przez Ciebie traktowany. Proszę spotkaj się ze mną tylko raz, a dam Ci już spokój. Proszę."

Odłożyłem zdjęcie i kartkę. To moja wina. Zasłużyłem sobie na takie traktowanie. Zasłużyłem na wszystkie kary, które daje mi Ameryka. Ja go zniszczyłem i już nigdy tego nie naprawie. On chciał tylko rozmowy, a ja broniłem się przed tym jak tylko mogłem.

Retrospekcja Rosji (wakacje)
---Rosja idź do sklepu, albo Cię zabije ---krzyknął ojciec.
---Dobrze tato, a co kupić?
---Chodź tutaj to Ci powiem, ja nie będę przez cały dom krzyczeć.

Leniwie wstałem z łóżka i poszedłem do ojca.

---A co ty taki wysoki się zrobiłeś? ---zapytał zdziwiony.
---Nie wiem, a teraz mów co chcesz.
---Kup mąkę, proszek do pieczenia, mleko, papier do pieczenia, truskawki i banany. ---Podał mi kartkę, gdzie wszystko zapisał.
---A co ty będziesz ciasto robił? ---Zaśmiałem się.
---Tak będę robił ciasto, a ty mi w tym pomożesz ---krzyknął.
---Dobrze, tylko spokojnie.
---Masz torbę i pieniądze. Za resztę kup sobie lizaka czy tam loda.
---O dzięki tato. Jesteś najlepszy.---Uśmiechnąłem się do niego.
---Już mi się ty tutaj tak nie podlizuj, tylko marsz do sklepu.
---Spokojnie już idę. ---Zaśmiałem się.

Ubrałem buty i wyszedłem z domu. Do sklepu mieliśmy pięć minut, więc również tyle szedłem. W sklepie wziąłem potrzebne rzeczy i kupiłem sobie lizaka. Szczęśliwy z lizakiem wyszedłem ze sklepu, lecz moje szczęście nie mogło trwać zbyt długo. Na zewnątrz zobaczyłem Amerykę. Wkurzony do niego podszedłem i mocno złapałem go za nadgarstek, Ameryka jęknął z bólu. Szedłem z nim tak, aż doszedłem do miejsca gdzie nikogo nie było, a on nie mógł uciec. Popchnąłem go przez co upadł. Ja oparłem torbę o ścianę, aby mi nie przeszkadzała. Kucnąłem przy Ameryce i patrzyłem jak się boi. Wyglądał tak zabawnie. Złapałem go za podbródek, aby patrzył mi w oczy. On zaczął płakać i chciał wstać, lecz ja mu to nie umożliwiłem. Chłopak się zaczął wyrywać, lecz to nic mu nie dawało. Po paru minutach wstałem i z całej siły kopnąłem go w brzuch. On zwymiotował krwią.

---Czemu to zrobiłeś? ---zapytał zapłakany.
---Za śledzenie mnie.
---Ale ja byłem tylko po pomidory ---odpowiedział zapłakany.
---Było wybrać inny sklep.-- -Rzuciłem w niego chusteczkami. ---Masz przydadzą Ci się.

Wziąłem moje zakupy i wróciłem na ulicę. Po drodze spotkałem Niemca, więc mój powrót został trochę spowolniony. W domu nie czekała mnie miła niespodzianka. Wszedłem do domu i zobaczyłem mojego tatę, tatę Ameryki i samego Ame, zapłakanego Ame. Odłożyłem zakupy i patrzyłem w podłogę.

---I tylko tyle masz do powiedzenia? Ja Cię wysyłam do sklepu, a ty co? Bijesz Amerykę. Może w końcu mi powiesz co on Ci takiego zrobił. ---Wykrzyczał mój tata, a ja nic nie odpowiedziałem. ---Teraz zapomniałeś jak się mówi? Ja zaraz Ci pokaże. ---Mój tata zaczął do mnie podchodzić, lecz zatrzymał do Brytania.
---Nie musisz go odrazu bić, pokazujesz mu tylko, że jego zachowanie jest odpowiednie.
---Dobra zgodzę się z Tobą, ale i tak powinien ponieść konsekwencje swojego zachowania.
---Oczywiście, że tak, ale to już leży w twoim interesie jak to zrobisz. Chcę po prostu, aby Rosja zabrał Amerykę do swojego pokoju i mu wytłumaczył czym zasłużył sobie na takie traktowanie.
---Ja z nim nigdzie nie idę.
---W takim razie twój tata da Ci adekwatną karę do twojego zachowaniem, a jeśli jeszcze raz usłyszę od Ameryki, że mu coś zrobiłeś to spotkamy się w sądzie. ---Złapał Amerykę za ramię i wyszedł.

Spojrzałem na tatę i bałem się tego co robi.

---Narazie idź do pokoju, bo nie nam ochoty na Ciebie patrzeć.

Szybko poszedłem do pokoju, chodź nie byłem spokojny.
Koniec retrospekcji

On był zawsze słodki i uczynny, a ja go zniszczyłem, a on nadal mnie kocha. Czuję się źle z tym co zrobiłem. Teraz i tak jest gorsza świadomość, że już to nie przeprosze za to, ani nie zmienię swojego postępowania. Teraz to ja muszę się chronić przed nim.

Per. Ameryki
Zapiąłem pas i ruszyłem. Wtem usłyszałem dźwięk SMS. Jedną ręką chwyciłem telefon i odblokowałem telefon. SMS dostałem od Meksyku z informacją, że nie będzie mógł być moim świadkiem. Odpisałem, że nic nie szkodzi i zadzwoniłem do Jamajki. On jak zawsze ode mnie szybko odebrał. Włączyłem tryb głośno mówiący, aby nadal patrzeć na drogę.  Odłożyłem telefon i zacząłem rozmowę.

—Hej, mam sprawę.
—No siema kumplu, co tam ode mnie chcesz?
—Meksyk z jakiś powodów nie zjawi się na moim ślubie, więc mógłbyś być moim świadkiem?
—Ziomek jeśli będę musiał być tylko w urzędzie to nie ma problemu, tylko powiedz mi gdzie i o której, a na pewno będę.
—Wiesz co, ja teraz prowadzę, więc jak będę w domu to Ci wszystko napisze adres, bo teraz mi z głowy wyleciało.
—Dobra to teraz mów gdzie ten ślub i o której.
—9 stycznia, o 5 wieczorem. Najlepiej sobie to zapisz, chodź pamiętaj, że dzień wcześniej muszę się z Tobą spotkać.
—Wszystko pamiętam, a nawet już prawie mam gotowe.
—I super, a ja już będę kończyć, bo już pod domem jestem. 
—Cześć. —Rozłączył się. 

Wyjechałem do garażu i tutaj skończyłem swoją podróż. Wysiadłem, wziąłem garnitur i poszedłem do drzwi. Szybko je otworzyłem i szybko je zamknąłem. Najpierw zdjąłem z siebie nie potrzebne mi ubrania, a później poszedłem do garderoby, aby powiesić mój ubiór na ślub. Prędko zbiegiem do salonu, aby zobaczyć co robi mój ukochany. On trzymał kartkę, której nie powinien. Najpierw odstawiłem zdjęcie na swoje miejsce, a później zacząłem się siłować z Rosją o kartkę.  Finalnie została rozerwana.

—Rozerwałeś ją tak, jak moje serce dwa lata temu. —Powiedziałem prawie płacząć.
—Powiedz mi jedno czemu ty nadal mnie kochasz?
—Nie interesuj się.
—Proszę powiedz mi. —Złapał mnie za rękę.
—Zostaw mnie. 

Wyrwałem moją rękę z jego uścisku i pobiegłem do sypialni, gdzie się położyłem i zacząłem płakać. 

Chora miłość ||RusAme [ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora