#2

1.3K 111 161
                                    

Per. Rosji
Obudziłem się w nie wygodniej pozycji. Nie mogłem się ruszyć, ten sufit nie wyglądał tak jak zawsze, więc nie jestem w swoim domu.  Przypomniałem sobie, że ostatnio byłem u Ameryki. Zacząłem krzyczał jego imię, aż w końcu się zjawił.

--Ameryka możesz mnie rozwiązać?
--Ręce mogę.
--To, to zrób w tej chwili--trochę krzyknąłem.

Ameryka uwolnił mi ręce i usiadł koło mnie. Wyglądał na dość szczęśliwego. Złapał mnie za rękę, a ja wyrwałem ja z jego uścisku.

—Powiedz mi co ja tutaj robię?
—Obecnie leżysz—głupio odpowiedział. 
—Tyle to wiem, ale co ja robię w twoim domu i czemu jestem związany?
—Już Ci wszystko tłumacze słonko. Niemiec z Tobą zerwał, bo ja mu kazałem, ponieważ Cię kocham i chce abyś był ze mną, a nie z nim. Jakoś nigdy nie chciałeś zwrócić na mnie uwagę, więc ja Cię tutaj sprowadziłem, abyś był ze mną szczęśliwy.
—Zdejmuj mi te kajdanki z nóg i to już —Krzyknąłem. 
—O nie, zdejme Ci je wtedy kiedy uznam to za stosowne —jeszcze głośniej krzyknął. 
—Przepraszam. —Powiedziałem, ponieważ się trochę bałem. 
—Nic nie szkodzi. Na nodze masz nadajnik dzięki, któremu zawsze będę  wiedział gdzie jesteś, mój telefon jest też połączony z twoim, więc będę wiedział wszystkie wiadomości co piszesz i będę znał wszystkie twoje rozmowy telefonicznej, więc nie oszukasz mnie. —Po swojej wypowiedzi miło się uśmiechnął. 
—Nie kolego, tak nie będziemy się bawić, ty mnie wypuszczasz i wracam do domu i to już.

Ameryka usiadł bliżej mnie i mnie uderzył w policzek. Czynność powtarzał tak długo, aż go nie przeprosiłem. Jedno jest pewne. Może nie wygląda, ale ma naprawdę dużo siły. Ameryka usiadł na mnie i zaczął całować moją szyję. Nie było to jakoś nieprzyjemne, chodź nie miałem ochoty, aby mnie dotykał, a tym bardziej całował. Ameryka po chwili przestał, a ja się cofnąłem na tyle ile pozwalało mi łóżko. Ten się jednak na mnie położył i wtulił. Dopiero teraz dostrzegłem, że jest we mnie zakochany. Z czego co mi wiadomo od ojca zawsze dostaje to czego chcę, więc tym razem będzie inaczej.  Zepchnąłem go ze mnie i zacząłem ruszać nogami, aby się wyrwać.  Po dłuższej chwili udało mi się. Ameryka się zaśmiał i wyszedł z pokoju. Podszedłem do drzwi, były one otwarte. W tej chwili przez myśl mi przeszło "Ale debil". Udałem się na dół, gdzie stał Ameryka. Wyminąłem go i poszedłem do drzwi. Te oczywiście były zamknętę. Ameryka do mnie podszedł i zaczął mi szeptać do ucha.

—Słonko, chodź zjeść śniadanko, a później się ubierzesz i wtedy pomyślimy czy Rosja zasłużył aby iść na dwór. 

Ameryka pociągnął mnie za rękę do jakiegoś stołu. Usiadłem, a on podał mi jedzenie. Zacząłem jeść, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.  Utraciłem coś najcenniejszego w życiu-moją wolność. Pozostaje mi się słuchać Ameryki, albo znosić ból, chodź ból psychiczny będzie mi towarzyszył cały czas. Straciłem przyjaciół, rodzinę, narzeczonego, a przede wszystkim wolność. Ameryka złapał mnie za rękę i uśmiechnął się do mnie. Jego uśmiech był ładny, chodź moim zdaniem Ameryka zawsze był ładny. Pamiętam, że bardzo dużo osób starało się być zauważonym przez niego, lecz on ich tylko wykorzystywał. Tylko mnie chciał, a ja nigdy go nie zauważyłem. Był dla mnie zawsze jakiś dziwny, więc wolałem się trzymać od niego z daleka. Teraz trochę tego żałuję, może gdybym mu złamał serce, to teraz byłoby inaczej, lub może bym się w nim zakochał.

Gdy zjadłem śniadanie, postanowiłem pójść do sypialni, aby pobyć trochę samemu, lecz po chwili przyszedł Ameryka. Położył się koło mnie i mnie przytulił.

—Ja wiem, że to na początku będzie dla Ciebie trudne, ale chcę abyś wiedział, że ja chcę dla ciebie dobrze, nie chcę Cię bić, czy coś innego, tylko musisz być grzeczny, a będzie dobrze.
—Nie jestem psem, że mam się ciebie słuchać. 
—Ale jesteś moim chłopakiem i jeśli nie będziesz się mnie słychać to źle się to dla ciebie skończy. — Zaczął mi grozić, a ja lekko się przestraszyłem bo wiedziałem jaki czeka mnie los. 
—Ale ja nie chce nim być.
—Nie interesuje mnie to, a teraz chodź się przytulić.

Przytuliłem Amerykę dla świętego spokoju. Ten się we mnie wtulił i zaczął zasypiać. Delikatne zacząłem głaskać mu plecy bo liczyłem, że w ten sposób szybciej zaśnie. Nie myliłem się- szybko zasnął. Bardzo powoli zacząłem wstawać i wypuszczać go z moich objęć. Ten nie obudził się. Wyszedłem z sypialni i skierowałem się do drzwi. Tutaj zaczął się problem. Drzwi miał bardzo dobrze zabezpieczone, więc nie było szans ich wyważyć. Poszedłem do kuchni, gdzie zacząłem szukać kluczy, lecz ich też nie znalazłem. Również nie było opcji wyjścia przez okno, bo nie było klamek. Wróciłem do sypialni bo i tak nie miałem gdzie iść.  Usiadłem na łóżku i zacząłem wspominać czasy gdy jeszcze tutaj mnie nie było. Po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy. Teraz nie mam już nikogo, nikt mi nie pomoże, bo nikt nie będzie wiedział co się dzieje, mam tylko Amerykę. Nikt się mną na pewno nie przejmie bo najpewniej Niemiec powie, że zerwałem z nim dla Ameryki, a każdy mu uwierzy, bo czemu nie. Przecież będę "szczęśliwy" z Ameryką, a przynajmniej tak będę musiał udawać.  To dopiero pierwsze dwie godziny, gdy tutaj jestem, a już mam dość. Chcę być już w moim domu.

Ameryka się obudził i usiadł. Przeciągnął się i mnie przytulił. Nie przytuliłem go bo nie czułem takiej potrzeby. 

—Czy ty naprawdę jesteś taki głupi czy udajesz?
—O co Ci chodzi —zapytałem zdziwiony. 
—Masz mnie przytulić.
—Nie.

Ameryka wbił mi paznokcie w kark i przejechał trochę. Poczułem ból i krew. Ameryka mnie uderzył i wyszedł. Najwyraźniej Ameryka nie cofnie się przed niczym aby mnie zdobyć i, abym był mu posłużny. Im prędzej pogodze się z moim losem tym lepiej. Lecz dla kogo będzie lepiej? Dla mnie bo nie będę bity, tylko przytulany, czy dla Ameryki, bo będzie mógł kimś rządzić? Moje myśli przerwał Ameryka, który wrócił z apteczką. Usiadł za mną i zajął się moją raną, którą sam mi zrobił. Przynajmniej wiem, że chce mojego dobra. 

—Przepraszam —wyszeptał Ameryk—Ja naprawdę nie chcę Ci robić krzywdy, tylko proszę nie sprzeciwiaj mi się.

Jego głos był jakiś inny, tak jakby mi współczuł. Ameryka mnie przytulił i ja również to zrobiłem, bo nie chciałem być bity, czy mocno drapany. Mimo wszystko jaki jest teraz miły, to i tak sądzę, że powinienem jak najszybciej stąd uciec.

Chora miłość ||RusAme [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now