#38

338 37 14
                                    

Zaczynamy o przeszłości Ameryki
--------------------------------------------------------------

Per. Ameryki
Wyszedłem ze szkoły (policealnej jakby coś) i zacząłem iść przed siebie. Nigdzie mi się nie spieszyło, bo i tak nie miałem ochoty wracać do domu. Poszedłem do parku i tam usiadłem na ławce. Westrząłem i patrzyłem w dal. Zauważyłem tam Rosję z Niemcem. Oczywiście jak zawsze moje życie musi być złe i pechowe. Spuściłem głowę w dół i patrzyłem jak mrówki coś niosą. Wtem usłyszałem czyjś głos.

– A ty co tak patrzysz w dół. Płaczesz?
– Przepraszam, ale kim ty jesteś? – zapytałem podejrzliwie. 
– Gościu w pierwszy dzień zajęć podeszłeś do mnie i kazałeś mi siedzieć z Tobą.
– Dobra, czyli Jamajka. Nie płacze, po prostu tak sobie tu siedzę.
– Nie wydaje mi się, że tak po prostu siedzisz. Co się stało? – Kucnął koło mnie i złapał mnie za ręce.
– Nic mi nie jest. Idź sobie.
– Ameryka nie odejdę, bo widzę, że płaczesz, więc coś się dzieje.
– Idź ode mnie. Wracam do domu.

Wstałem i zacząłem iść w stronę domu. Nie lubię go, chodź nawet go nie znam. Gadałem z nim trzy razy. Nie mam ochoty z nim gadać więcej. Szedłem do domu i płakałem. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię, wstydzę się płakać w miejscu publicznym lub przy kimś.

Pod domem poczułem, że ktoś mnie mocno przytulił. Oczywiście był to Jamajka. Musiał mnie śledzić.

– Zostaw mnie psycholu, idź stąd – krzyknąłem.
– Ameryka przyszedłem Ci pomóc. Wiem, że nie masz za dużo znajomych, a na pewno przyjaciół, więc nie masz nawet z kim pogadać, więc daj sobie pomóc.
– Nie twoja sprawa czy mam przyjaciół, a teraz idź.
– Według swoich wiadomości nie masz, chodź w ogóle nie masz z nikim wiadomości. Manipulacja nie zawsze jest taka dobra, wiesz sweetie?
– Idź ode mnie, bo się zaczynam Ciebie bać i nie mów na mnie sweetie – powiedziałem przerażony.
– Cóż może na Rosję bardziej pasuje sweetie.
– Gościu idź stąd – powiedziałem trochę zdenerwowany.
– Nie pójdę dopóki nie pogadasz ze mną.
– Dobra, to chodź do domu, bo nie będę gadać na środku ulicy, chodź wpuszczenie kogoś obcego też może być ryzykowne. Dobra nieważne.
– Jeśli chcesz możemy iść do mnie.
– Nie, tam może być bardziej niebezpiecznie – powiedziałem zawiedziony.

Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Wszedłem, a Jamajka za mną. Mój gość usiadł w salonie, a ja poszedłem do kuchni po wodę dla niego. Jamajka wrzucił coś to tej wody i zaczął pić.

– Więc płaczesz, bo Rosja jest z Niemcem. Nie znam reszty historii, więc możesz mi opowiedzieć, o co chodzi.
– Ja nie chce z tobą o tym rozmawiać. Dobrze wiesz, że sam się tutaj wprosiłeś.
– Ameryka ja wiem, że jest Ci źle i chce Ci pomóc. Wiesz mogę Ci sprzedać jakieś fajne rzeczy jeśli chcesz.  – Puścił do mnie oczko.
– Ja raczej nie chce brać narkotyków. Poszukaj klienta gdzieś indziej.
– Dobra, a teraz mi opowiedz czemu wyglądasz jakbyś nie spał co najmniej dwa dni.
– Bo nie śpię od dwóch dni, a teraz sobie idź – rzekłem zły.
– Czemu? Masz jakiś problem przez który nie możesz spać?
– Ostatnio dręczą mnie myśli o Rosji. Sam nie wiem czy to ma jeszcze sens. On jest z Niemcem i chyba jest z nim szczęśliwy.
– Zrób tak jak czujesz, chodź mogę Ci pomóc, tylko potrzebuję czasu. – Uśmiechnął się do mnie.
– Nie sądzę, że mógłbyś mi pomóc i raczej nie chce twojej pomocy.
– Oj Ame daj sobie pomóc, albo będziesz płakać do końca życia, że Rosja jest z Niemcem czy innym przydupasem.
– To może zrobimy tak jeśli nie przekonasz mnie do siebie do końca tego roku to masz mi dać spokój, a jeśli Ci się to uda to wtedy pomyśle nad twoją propozycją, może być taki układ? – zaproponowałem.
– Mi pasuje, a teraz idź spać, bo jutro już nic nie musisz zrobić – powiedział bardzo spokojnie.
– Jeśli pójdę spać, a ty tutaj będziesz to nie zamknę domu i będzie trochę niebezpiecznie. Może innym razem – powiedziałem trochę nerwowo.
– Daj mi klucze, a Cię zamknę.
– Chcesz mnie okraść jak mnie nie będzie? – zapytałem podejrzliwie.
– Jutro z samego rana oddam Ci te klucze, a nawet w nocy mogę przyjechać i Ci oddać. Jeśli tak się nie stanie to zawsze możesz wymienić zamki w drzwiach. Jeszcze Ci tak powiem, że ja nie potrzebuje Cię okradać, bo na narkotykach można bardzo dużo zarobić. 
– Więc chcesz mi coś wstrzyknąć i zabić? Pewnie chcesz sprzedać moje organy na czarnym rynku.
– Dobra ja chciałem Ci tylko pomóc, nie niejednokrotnie miałem problemy ze snem, ale jeśli nie chcesz i nie potrzebujesz mojej pomocy to dalej nie śpij i cierp, bo Rosja jest z Niemcem, a nie z Tobą. Twój wybór, ale jeśli zmienisz decyzję, to mnie powiadom o tym. – Wstał i zaczął iść do drzwi.
– Dobra stój, chce twojej pomocy – powiedziałem zdesperowany.
– Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić decyzję. Dobra ty teraz idź do sypialni i otwórz tam wszystkie okna. Weź piżamkę i idź się umyć.
– Na razie mogę Ci zaufać, a ty co będziesz robił w tym czasie?
– Będę Ci coś gotował, bo bardzo lubię to robić. – Promiennie się uśmiechnął.
– Dobra i tak mi już wszystko jedno.

Nie ufałem mu w ogóle, ale nie miałem wyboru. Może on mi pomoże, muszę już wszystkiego spróbować.

Poszedłem do sypialni i tam otworzyłem okna i wziąłem swoją piżamę. Poszedłem do łazienki i robiłem wszystko to co mi kazał Jamajka. Nie było to nic szczególnego, ale mimo wszystko czułem się odprężony i zrelaksowany.

Gdy wyszedłem z łazienki to odrazu poszedłem do sypialni, aby zamknąć okna. Następnie poszedłem do salonu, gdzie czekał na mnie Jamajka z jedzeniem. Delikatnie się uśmiechnąłem i usiadłem.

– Jeśli można wiedzieć to co zrobiłeś?
– To moja tajemnica, mam nadzieję, że będzie Ci smakować. Dobra ty sobie jedz, a ja posprzątam w kuchni. – Uśmiechnął się i wyszedł.

Nie powinienem wpuszczać kogoś obcego do mojego domu, a tym bardziej pozwolić żeby mi grzebał w kuchni, chodź kto go się gdzie jeszcze był. Chyba naprawdę potrzebuje snu, może wtedy trochę zmądrzeje, chodź wątpię, że w moim przypadku jest to jeszcze możliwe. Chodź z drugiej strony, może Jamajka naprawdę chce mi pomóc, bo może ma jakiś powód, lub ktoś mu kazał. Sam nie wiem czy ktokolwiek by mu kazał. Muszę się naprawdę przestać, bo zaczynam świrować.

Po dwudziestu minutach Jamajka wrócił. Wziął mój talerz i najpewniej poszedł go umyć. Nawet byłem zadowolony, że ktoś mi sprząta w kuchni. Zawsze mniej roboty dla mnie. Jamajka wrócił i się do mnie uśmiechnął.

– Teraz daj mi jakieś zapasowe klucze u chodź do sypialni.
– Dobrze.

Poszedłem do kuchni. Tam z jednej szafki wyjąłem klucz. Następnie dałem go Jamajce i poszedłem z nim do sypialni.

– Teraz połóż się do łóżeczka, przykryj i już za chwilę zaśniesz.
– No dobrze, skoro tak mówisz.

Wzruszyłem ramionami i się położyłem.  Leżałem i myślałem o przyjemnych rzeczach. Po chwili faktycznie zasnąłem, chodź mogłem się tego spodziewać, przecież Jamajka sprzedaje i ma przy sobie różne rzeczy, chodź teraz najważniejsze, że działają.

Chora miłość ||RusAme [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now